Wyniki corocznego badania Global „Private Equity Report" przeprowadzonego przez Bain & Company pokazują, że wartość zrealizowanych wyjść z inwestycji wzrosła m.in. wskutek aktywności nabywców strategicznych. W porównaniu z 2013 r. wyjścia osiągnęły poziom o ok. 60 proc. wyższy, co było wynikiem kilku bardzo dużych transakcji. Wpływ na to miała także spora liczba IPO w pierwszej połowie roku 2014. Wyjścia z inwestycji poprzez rynek giełdowy miały miejsce głównie w Europie, gdzie odnotowano podwojenie ich liczby i wartości. To wynik najlepszy w historii. W regionie Azji i Pacyfiku wartość IPO związanych z private equity (PE) wzrosła prawie pięciokrotnie, do 63 mld dol.
Ameryka w modzie
Patrząc na dzisiejszy rynek private equity, można zaobserwować coraz silniejszy trend eksperymentowania z kapitałem fantomowym, czyli olbrzymimi kwotami angażowanymi w ramach współinwestycji, osobno zarządzanymi rachunkami inwestycyjnymi i inwestycjami bezpośrednimi.
Może to wpłynąć na ekonomikę inwestycji PE w nadchodzących latach. Ponadto inwestorzy ponownie wykazują zainteresowanie rynkiem amerykańskim. Taki trend może się utrzymać do końca 2020 r. lub nawet dłużej.
Rynek amerykański charakteryzuje się wprawdzie szerokim asortymentem spółek, w które można inwestować, lecz jednocześnie jest rynkiem PE o największej dojrzałości i bardzo intensywnej konkurencji. Wśród przedsiębiorstw wartych 100–500 mln dol. prawie co czwarte posiadało fundusz jako swojego udziałowca (wzrost z 8 proc. w roku 2000 do 23 proc. w 2013).
Jeśli chodzi o zwroty z inwestycji w branży PE, to wyraźnie widać tendencję do uśredniania z powodu malejących różnic między funduszami o najlepszych i najgorszych wynikach. Wahnięcia w jednej czy dwóch transakcjach są w stanie przesunąć fundusz z jednego kwartyla do drugiego. Dopiero w siódmym roku od rozpoczęcia cyklu funduszu inwestorzy będą mogli z większą dozą pewności stwierdzić, w którym kwartylu się ulokuje.