500+, zwiększone od 1 stycznia 2024 r. do 800+, okrzyknięto polskim bezwarunkowym dochodem podstawowym. To nawiązanie do modnego w środowiskach lewicowych pomysłu, by wobec rewolucyjnych zmian w robotyzacji pracy, które mogą wiele osób pozbawić zatrudnienia, wypłacać wszystkim minimalne „stypendium” pozwalające na przeżycie. Polskie 800+ aż takie bezwarunkowe nie jest, bo trzeba mieć choć jedno dziecko, ale to jedyny warunek, jaki należy spełnić.
Populistyczne wyścigi PO i PiS
800+ wydawało się nienaruszalne i tak jak skała Gibraltaru będąca symbolem potęgi Imperium Brytyjskiego symbolizowało trwałość rozwiniętej przez PiS polityki wydatków socjalnych. Wypłaty na zasadzie „helicopter money”, wszystkim jak leci, bez żadnych warunków, wydawały się nie do ruszenia, mimo że ciążą finansom państwa kamieniem młyńskim ponad 60 mld zł rocznie.
Czytaj więcej:
Do niedawna politycy głównych partii – PO i PiS -– prześcigali się w licytacji, kto da więcej i szybciej ten program rozszerzy. Przed wyborami w 2023 r. Donald Tusk przebił Jarosława Kaczyńskiego, żądając przyspieszenie podwyżki 500+ o pół roku.
Jak PiS i PO obaliły tabu nienaruszalności 800+
Teraz jednak licytacja PO–PiS idzie w przeciwnym kierunku. Obie partie, w obawie o odebranie głosów przez nacjonalistów z Konfederacji, wzięły na celownik przebywających w Polsce Ukraińców, proponując odcięcie od 800+ tych, którzy nie pracują i nie płacą tu podatków. Rozpoczęła się dyskusja, czy godzi się pozbawiać wsparcia uchodźców. Umknęło w niej jednak najważniejsze: dwie główne partie obaliły właśnie tabu nienaruszalności tego programu.