Donald J. Trump bardzo szybko po swoim zaprzysiężeniu na urząd prezydenta USA przestawił ekonomiczną wajchę mówiąc w Davos o odrzuceniu „nowego zielonego ładu”. Miał z kolei na myśli odrzucenie wszelkich liberalnych czy lewicowych wartości w gospodarce, z którymi identyfikuje się ESG (Environmental, Social Responsibility and Corporate Governance – odpowiedzialność za środowisko, społeczeństwo i ład korporacyjny), a zwłaszcza aspektów stojących za pierwszymi dwiema literami tego modnego (do niedawna) akronimu.
Mówiąc obrazowo, Oliver Stone może już zacząć szykować trzecią część „Wall Street“, w której Gordon Gekko powie po raz kolejny: „Robi się brzydko, brzydko do potęgi, a więc wtedy, gdy brzydcy mają swój czas... Powiedz im ode mnie, kochanieńki, że Gordon Gekko powrócił” (ang. „It is ugly times ugly... and that is when the ugly get going… Tell them from me, babe, that Gordon Gekko is back”).
Czytaj więcej
Prezydent USA Donald Trump stwierdził w przemówieniu transmitowanym na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, że Unia Europejska nie powinna „ścigać” amerykańskich firm. Zadeklarował jednak, że gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne Europie.
ESG do lamusa
Do łask wraz z naciskiem na deregulację i miliarderami w jego administracji powraca bowiem, jak się zdaje, „stary dobry kapitalizm”, a co za tym idzie przekonanie, że głównym obowiązkiem korporacji jest maksymalizacja zysków akcjonariuszy (maximising shareholder value). Innymi słowy – robienia wszystkiego, co prowadzi do zwiększania wartości spółki dla akcjonariuszy, czyli wzrostu wartości posiadanych przez nich akcji lub wypłaty jak największej dywidendy.
Oczywiście administracja Trumpa nie poprze tej doktryny jako oficjalnej polityki, niemniej wyznaczony przez nią nowy trend (poparty już konkretnymi działaniami, takimi jak wycofanie się z tzw. porozumienia paryskiego oraz nacisk na obniżanie podatków korporacyjnych i stóp procentowych) ma szansę przykryć modę na – zaproponowany w 2019 r. przez Business Roundtable – tzw. stakeholderism. Doktrynę, która zakłada wypowiedzenie przez spółki bezwarunkowego posłuszeństwo akcjonariuszom i poddanie się ogółowi interesariuszy, w tym także pracownikom, dostawcom, konsumentom czy wreszcie całym społecznościom, w ramach których dane firmy funkcjonują. Powiązaną zresztą z modą na ESG, które po 20 latach od ukucia tego terminu (zdefiniowano go po raz pierwszy w 2005 r. w dokumencie inicjatywy UN Global Compact pt. „Who cares wins”) wyrosło na globalny megatrend determinujący kierunki rozwoju globalnej gospodarki.