Bogusław Chrabota: Domagamy się dezideologizacji kwestii euro

Jestem głęboko przekonany, że Unia jest naszą szansą, a nie przekleństwem. W dzisiejszym zglobalizowanym świecie przetrwamy tylko jako zintegrowana wspólnota. Wspólna waluta to zaledwie jeden z instrumentów.

Publikacja: 02.01.2025 05:01

Bogusław Chrabota: Domagamy się dezideologizacji kwestii euro

Foto: Adobe Stock

„Rzeczpospolita” się zmienia, ale nie na tyle, by tradycyjnie na początku roku nie wrócić do sprawy przyjęcia przez Polskę europejskiej waluty. Mamy świadomość, jak trudna to kwestia. Przez osiem lat rządów prawicy wspólna waluta była ofiarą regularnej pedagogiki nienawiści, a jej promotorzy symbolem narodowej zdrady. Tak jakby kwestia waluty mogła rozstrzygać o biologicznym czy kulturowym przetrwaniu narodu.

Nie trzeba być wyjątkowo bystrym, by rozumieć, że takie poglądy nie odnoszą się do kwestii czysto ekonomicznych, a wynikają z głębokiego zakorzeniania w ideologii. W przypadku doktryny rządowej Prawa i Sprawiedliwości nie mogło być zresztą inaczej. Zohydzanie euro było elementem szerszego teatru kreowanej emocji; wspólna waluta, na równi z nienawistną Brukselą, europejską flagą czy kolorami tęczy stała się częścią szerszego „antynarodowego” katalogu negatywnych symboli.

Dlaczego euro jest dziś silniejsze niż kilka lat temu

Osiem lat propagandy zrobiło swoje. Polacy, niegdyś wobec przyjęcia euro entuzjastyczni, dziś wspólnej waluty się boją. Ten strach jest oczywiście irracjonalny. Tym bardziej że podczas kryzysu wywołanego najpierw pandemią, a potem wojną w Ukrainie, euro pokazało swoją siłę. Średnia inflacja w strefie euro była niższa niż w krajach stosujących waluty narodowe, a wspólny system ani się nie posypał, ani nie uległ degradacji.

Czytaj więcej

Dlaczego Polska powinna wejść do strefy euro

Dlatego euro jest dziś silniejsze niż kilka lat temu. U progu drugiej ćwierci XXI stulecia system wspólnej waluty obejmuje 20 państw Unii Europejskiej. Euro posługuje się na co dzień 341 mln obywateli Unii oraz mieszkańcy 11 krajów i terytoriów spoza wspólnoty. Przy kwocie w obiegu wynoszącej ponad 751 mld euro jest walutą o najwyższej wartości gotówkowej na świecie. Przypada na nią 27 proc. światowych rezerw walutowych. Euro to potęga.

Niech o wejściu do strefy euro rozstrzygnie rzeczowa debata fachowców

W tym świetle wyraźnie widać, jak głęboko irracjonalne jest odrzucanie publicznej dyskusji o udziale naszego kraju w strefie euro. Tym bardziej że większość ekonomistów i przedsiębiorców uznaje, że wspólna waluta poprawi krajowe scenariusze rozwoju. Pisaliśmy o tym nieraz; przyjęcie euro ustabilizowałoby polską gospodarkę, zwiększyło jej wiarygodność, przedsiębiorców uwolniło od części kosztów transakcyjnych (koszty przewalutowania), a ich firmy od ryzyka częstych zmian kursu.

Niech o wejściu do strefy euro rozstrzygnie rzeczowa debata fachowców. O realiach polskiej gospodarki. O tym, czy kryteria konwergencji nas wzmocnią, czy osłabią

Chcę, by zabrzmiało to wyjątkowo wyraźnie: to, czego się domagamy, to dezideologizacja kwestii euro! Niech o wejściu do strefy euro rozstrzygnie rzeczowa debata fachowców. O realiach polskiej gospodarki. O tym, czy kryteria konwergencji nas wzmocnią, czy osłabią. O tym, czy jako Polacy na euro zyskamy, czy stracimy.

I ostatnia sprawa na koniec. Jestem głęboko przekonany, że Unia jest naszą szansą, a nie przekleństwem. W dzisiejszym zglobalizowanym świecie przetrwamy tylko jako zintegrowana wspólnota. Wspólna waluta to zaledwie jeden z instrumentów. Wiedzieliśmy o tym, podpisując traktat unijny i godząc się na przyjęcie euro. Dlaczego dziś tego nie pojmujemy? Trudno zrozumieć.

„Rzeczpospolita” się zmienia, ale nie na tyle, by tradycyjnie na początku roku nie wrócić do sprawy przyjęcia przez Polskę europejskiej waluty. Mamy świadomość, jak trudna to kwestia. Przez osiem lat rządów prawicy wspólna waluta była ofiarą regularnej pedagogiki nienawiści, a jej promotorzy symbolem narodowej zdrady. Tak jakby kwestia waluty mogła rozstrzygać o biologicznym czy kulturowym przetrwaniu narodu.

Nie trzeba być wyjątkowo bystrym, by rozumieć, że takie poglądy nie odnoszą się do kwestii czysto ekonomicznych, a wynikają z głębokiego zakorzeniania w ideologii. W przypadku doktryny rządowej Prawa i Sprawiedliwości nie mogło być zresztą inaczej. Zohydzanie euro było elementem szerszego teatru kreowanej emocji; wspólna waluta, na równi z nienawistną Brukselą, europejską flagą czy kolorami tęczy stała się częścią szerszego „antynarodowego” katalogu negatywnych symboli.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay