W 2004 roku polityka zatrudnienia była skierowana głównie na ograniczenie bezrobocia. Obecnie większym problemem jest niedobór pracowników, starzenie się społeczeństwa oraz potrzeba aktywizacji zawodowej grup dotychczas mniej aktywnych na rynku pracy – osób starszych, z niepełnosprawnościami czy rodziców powracających na rynek pracy. Dodatkowo rozwój technologii, automatyzacja i praca zdalna wpłynęły na nowe potrzeby rynku pracy, które różnią się od tych sprzed dwóch dekad.
Obecna ustawa od uchwalenia zmieniana była przeszło 200 razy. Dlatego od dłuższego czasu mówi się o potrzebie gruntownej reformy. Reforma ma usprawnić funkcjonowanie urzędów pracy, które odgrywają ważną rolę we wspieraniu osób bezrobotnych w znalezieniu zatrudnienia. Nawet przy obecnie niskim poziomie bezrobocia urzędy pracy obsługują rocznie ok. 2,5 mln osób. Bezrobotnych kierują na szkolenia i staże, pomagają zdobyć doświadczenie zawodowe i podnieść kwalifikacje. Pracodawcom pomagają znaleźć odpowiednich pracowników. Ważne, by robiły to skutecznie.
Co zakłada nowa reforma przygotowana przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pod kierownictwem minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk? I czy różni się bardzo od pomysłów zaproponowanych przez poprzedni rząd?
Otwarcie na nowych klientów
Podtrzymano pomysł wspierania osób nieaktywnych zawodowo, czyli tych, które nie pracują i nie szukają pracy. To ok. 3,8 mln osób w wieku produkcyjnym. Dużą część można byłoby włączyć do pracy, co jest szczególnie istotne w kontekście problemów z niedoborem pracowników zgłaszanym przez pracodawców.
Urzędy mają docierać do tych osób ze wsparciem oraz motywować je do podnoszenia kwalifikacji i zdobywania doświadczenia zawodowego. Samodzielnie lub we współpracy z lokalnymi instytucjami. To duża zmiana w stosunku do obecnego stanu rzeczy, w którym to sami zainteresowani najczęściej wychodzą z inicjatywą. To ważny kierunek, w którym podążają też inne kraje i do którego zachęca Komisja Europejska.