Profesor Andrzej Wojtyna: Płomienna polemika to obrona status quo w NBP

Bez odwołania prezesa NBP czeka nas kilka lat dalszej instytucjonalnej degradacji banku centralnego. Dlatego trzeba podjąć prace nad docelowym lepszym modelem NBP, a wcześniej nad nowelizacją ustawy, która ograniczy upolitycznione działania jego organów.

Publikacja: 01.07.2024 04:30

Profesor Andrzej Wojtyna

Profesor Andrzej Wojtyna

Foto: mat. pras.

Przyjmuję, że dr. Andrzejowi S. Bratkowskiemu, podobnie jak mnie, leży na sercu dobro NBP jako bardzo ważnej instytucji gospodarki rynkowej. Uważam jednak, że w dwu polemicznych tekstach („Rzeczpospolita” z 19.03. i z 14.06.) będących reakcją na moje ostatnie artykuły („Rzeczpospolita” z 7.03 i z 11.06.) błędnie przedstawia i interpretuje ich treść, a jego krytyczne uwagi w powiązaniu z własnymi propozycjami sprowadzają się ogólnie do zachowania status quo w biernym oczekiwaniu na lepsze czasy.

Jak ograniczyć degradację NBP

Mój sposób rozumowania, który chciałem oddać w ostatnich dwu artykułach, był następujący. Po pierwsze, pozostawanie prof. Adama Glapińskiego na stanowisku prezesa oznacza dalsze osłabienie i upolitycznienie NBP. Po drugie, istnieją mocne przesłanki, aby postawić go przed Trybunałem Stanu. Po trzecie, w czasie tej procedury konieczne są zmiany w ustawie o NBP, które znacznie ograniczą w przyszłości prawdopodobieństwo, że zasada niezależności banku centralnego zostanie znów wykorzystana niezgodnie z jej duchem i w niewłaściwy sposób. Zmiany te muszą polegać z jednej strony na zdecydowanym zaostrzeniu kryteriów wyłaniania kandydatów do organów NBP, a z drugiej na wzmocnieniu demokratycznej kontroli nad wywiązywaniem się banku centralnego z przyznanego mu mandatu i stopnia niezależności.

Bardzo skrótowo to ujmując, w pierwszym polemicznym artykule dr Bratkowski przekonywał, że postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu nie jest właściwym rozwiązaniem, ponieważ deliktów konstytucyjnych, w tym upolitycznienia banku centralnego, nie da się udowodnić za pomocą faktów. Jego zdaniem właściwą drogą prawną mogłoby być pociągnięcie prezesa NBP do odpowiedzialności karnej za złamanie zapisu ustawowego o zakazie finansowania przez bank centralny deficytu budżetowego. Według niego „nie ulega natomiast wątpliwości, że skup obligacji i sposób, w jaki był dokonywany, był niezgodny z prawem”.

W świetle toczącej się dyskusji nad polityką banków centralnych w okresie po globalnym kryzysie finansowym i w czasie pandemii taki jednoznaczny werdykt wydał mi się nieuprawniony, ale uznałem, że w naszych ocenach stanu badań i działań NBP możemy się różnić. Uznałem też, że obydwie ścieżki (konstytucyjna i karna) nie wykluczają się wzajemnie i dlatego należy pracować nad dalszym uzasadnieniem własnego stanowiska. Nie zdecydowałem się więc na bezpośrednią odpowiedź na polemiczny artykuł dr. Andrzeja S. Bratkowskiego, lecz na odpowiedź pośrednią w postaci rozwiązania o charakterze second best, które pozwoliłoby w jakimś stopniu ograniczyć dalszą instytucjonalną degradację NBP nawet w sytuacji, gdy prof. Adam Glapiński pozostanie prezesem do końca kadencji. Trudno mi powiedzieć, czy miałem prawo liczyć, że dr A.S. Bratkowski też będzie próbował rozwinąć swoją linię argumentacji. Zamiast tego zdecydował się na szybką i ostrą polemikę z moją propozycją powołania w NBP „czwartego ciała”. Być może należałoby podziwiać jego niezwykle szybki czas reakcji, o ile towarzyszyłaby temu jakość argumentów i trzymanie się standardów polemiki, które powinny obowiązywać w szczególności osoby ze stopniem naukowym.

Spór o krąg Balcerowicza

Trudno jest mi wyjaśnić, dlaczego w drugim artykule dr A.S. Bratkowski w tak istotny sposób zwiększył udział argumentów opartych na emocjach kosztem spokojnej refleksji. To trochę tak, jakby nagle za motto zdecydował się przyjąć słowa z piosenki Stinga „my logic has drowned in a sea of emotion” („logika tonie w morzu emocji”). Powodem tej zmiany proporcji było jednak raczej to, że poczuł się wyraźnie dotknięty zaliczeniem go do „intelektualnego kręgu prof. Leszka Balcerowicza”, co było – chyba nie tylko dla mnie – zaskakujące. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, jakimi zabiegami polemicznymi mi się dr A.S. Bratkowski za ten „afront” zrewanżował.

Najpierw istotna uwaga: nie uważam, że jako osoba zajmująca się historią współczesnej myśli ekonomicznej mam obowiązek pytać kogoś, czy mogę go zaliczyć do danego kręgu intelektualnego, szkoły, czy tradycji naukowej. Za przyjętą klasyfikację biorę odpowiedzialność. W każdym razie, zważywszy na oburzenie autora, uznaję, że chodzi o przypadkową, ale silną zbieżność poglądów.

Pytanie o rzetelność

Omawianie „zabiegów polemicznych” zastosowanych w drugim artykule (choć nie tylko) dr. A.S. Bratkowskiego jest krępujące, ale niezbędne. Jeśli bowiem się ich nie wskaże, to mogą one zostać uznane za zgodę na „nową normalność” w publicystyce ekonomicznej. Ograniczę się do trzech przykładów zastosowanych przez autora zabiegów, świadczących o jego warsztatowej nierzetelności, by ująć to oględnie:

1) Autor musiał być bardzo mocno zamknięty we własnym, w pełni niezależnym od rzeczywistości emocjonalnym kręgu, aby napisać o moim artykule na samym początku zdanie: „Tekst jest zdumiewający, gdyż pod pretekstem szukania rozwiązania instytucjonalnych problemów NBP autor lobbuje za utworzeniem nowego organu NBP, w oczywisty sposób niekonstytucyjnego”. W zdaniu tym są zawarte trzy myśli i wszystkie trzy trudno określić inaczej niż jako fałszywe, bezpodstawne i podyktowane złą wolą. Po pierwsze, na jakiej podstawie autor insynuuje, że rzeczywisty cel mojego artykułu jest inny od wskazanego („pod pretekstem”). Po drugie, odsyłam doktora nauk do słownika języka polskiego czy angielskiego, aby sprawdził znaczenie słowa „lobbować” i żeby dobrze się zastanowił, zanim go użyje w polemice jako synonim czasownika „opowiadać się za” czy „stać na stanowisku, że”. Po trzecie, aby uniknąć nieporozumień, napisałem explicite, że nie chodzi o dodatkowy organ, gdyż to wymagałoby zmiany konstytucji. Tak więc „zdumiewające” jest co najwyżej to, że doktorowi nauk w jedno zdanie udało się wtłoczyć tak potężną dawkę fałszu. I już po tym jednym zdaniu mogę z pełnym przekonaniem pogratulować prof. Leszkowi Balcerowiczowi, a także pozostałym wymienionym przeze mnie osobom szczęścia, że dr A.S. Bratkowski odciął się od zaliczenia go do ich kręgu intelektualnego.

2) Doktor A.S. Bratkowski ma predylekcję do formułowania kategorycznych opinii, szczególnie prawnych. Wolno mu to robić na własne konto, czyli pod warunkiem że swojej predylekcji nie przenosi na osobę, z którą polemizuje, i nie zniekształca jej opinii. Na tym polega drugi rodzaj nieuprawnionego zabiegu zastosowanego przez niego w polemice. Już sam tytuł jego artykułu jest mylący i stawia moją propozycję w fałszywym świetle, ponieważ nigdy by mi nawet nie przyszło do głowy, że „czwarte ciało” mogłoby zagwarantować apolityczność NBP. Poza tym wbrew temu, co dalej pisze autor, wyraźnie przyjmuję, że zmiana konstytucji na razie nie jest możliwa, ale propozycja mogłaby wejść w życie w drodze nowelizacji ustawy o NBP. Zniekształcenie przesłanek, na których opiera swoją polemikę, prowadzi go do stwierdzenia, że „snuję rozważania w stylu ekonomii politycznej socjalizmu, jakie to problemy powstanie tego czwartego ciała w NBP mogłoby rozwiązać”. To stwierdzenie oparte na całkiem chybionej analogii. Przecież zgodnie z nią polska transformacja gospodarcza (tzw. program Balcerowicza), jak każdy program wielkich zmian czy reform ustrojowych, wymagała najpierw „snucia rozważań” nad przyszłym kształtem instytucji gospodarki rynkowej. Czy chodziło więc wtedy o rozważania w stylu ekonomii politycznej socjalizmu, czy w stylu ekonomii instytucjonalnej i ekonomii reform będących częścią głównego nurtu?

Na dużo mniejszą skalę moje propozycje zmian w ustawie o NBP rozumiem również jako korektę instytucjonalną, dzięki której bank centralny mógłby funkcjonować znacznie efektywniej. I również w tym zakresie mamy rzeczywiste przykłady prawie wszystkich banków centralnych w świecie, z doświadczeń których możemy czerpać przy szukaniu najlepszego rozwiązania dla Polski. Potrafię zrozumieć, że autor nie dopuszcza korekt instytucjonalnych, zanim nie powstanie właściwy „system wyboru osób na wysokie stanowiska w państwie”. O potrzebie takich zmian w odniesieniu do NBP sam zresztą wielokrotnie pisałem. Nie rozumiem natomiast logiki konstrukcji myślowej autora, z której wynika, że „dopóki nie uda się stworzyć takiego systemu, dopóty rozważania o takim czy innym kształcie instytucjonalnym banku centralnego będą służyć tylko tworzeniu ciepłych posad dla osób zaprzyjaźnionych z rządzącą partią polityczną”. W jaki np. sposób propozycja („rozważenie”) sprecyzowania, a raczej stworzenie zasad powoływania, wynagradzania i oceniania doradców prezesa NBP, miałaby pogłębić, a nie ograniczyć patologiczne zjawisko „tworzenia ciepłych posad”?

3) Doktor A.S. Bratkowski w sposób błędny zinterpretował treść moich artykułów, a szczególnie zaproponowanego pojęcia „syndromu odwróconej niezależności”, który odniosłem do okresu prezesury Adama Glapińskiego. W efekcie bezpodstawnie przypisał mi akceptację lub nawet autorstwo i forsowanie jakiejś koncepcji „wrogiej koegzystencji” czy „cichej wojny NBP z rządem”.

Poglądy dr. A.S. Bratkowskiego wydają się ewoluować w kierunku akceptacji status quo w NBP. W pierwszym z polemicznych artykułów zarzucał w sposób jednoznaczny prezesowi Adamowi Glapińskiemu złamanie ustawy o NBP, uznając jednocześnie, że próba pozbawienia go stanowiska na drodze konstytucyjnej byłaby nie tylko nieskuteczna, ale stanowiłaby też niebezpieczny precedens. W drugim natomiast artykule do własnego zarzutu o złamaniu ustawy w ogóle już nie wraca. Przyznaje, że głównym problemem jest upolitycznienie NBP, ale stwierdza, że „w kraju rządzonym przez populistów co chwila łamiących prawo nie da się zaprojektować struktury instytucjonalnej NBP tak, by zagwarantować jego apolityczność. Pokusa upolitycznienia tej instytucji może towarzyszyć także partiom bardziej dbającym o zachowanie demokratycznych standardów”.

Rozumiem jego stanowisko tak, że zmiana władzy po 15 października 2023 r. jest bez znaczenia, ponieważ nie daje zero-jedynkowej gwarancji apolityczności NBP, w związku z czym szukanie pośrednich rozwiązań nie ma sensu i należy czekać bezczynnie dotąd, aż „taką apolityczność zagwarantuje system wyboru osób na wysokie stanowiska w państwie (…)”. Tak więc, jego zdaniem, do tego czasu nie da się nic zrobić, co jest i tak bardzo aktywistycznym podejściem w stosunku do prof. Elżbiety Chojny-Duch („Rzeczpospolita” z 18.06.), która nie widzi w ogóle potrzeby zmian. Nadal twierdzę, że bez próby odwołania obecnego prezesa NBP czeka nas kolejnych kilka lat dalszej instytucjonalnej degradacji naszego banku centralnego i prowadzenia przez niego suboptymalnej polityki (nie tylko pieniężnej). Dlatego uważam, że ograniczenie oczekiwanych z tego tytułu niekorzystnych skutków dla gospodarki wymaga równoległego podjęcia jak najszybciej prac, nie tylko nad docelowym lepszym modelem banku centralnego, ale zanim to nastąpi – także nad niezbędną nowelizacją ustawy o NBP, która jak najszybciej ograniczy zakres upolitycznionych działań jego organów.

CV

Profesor Andrzej Wojtyna był członkiem Rady Polityki Pieniężnej w latach 2004–2010. Pracuje w Katedrze Makroekonomii Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Przyjmuję, że dr. Andrzejowi S. Bratkowskiemu, podobnie jak mnie, leży na sercu dobro NBP jako bardzo ważnej instytucji gospodarki rynkowej. Uważam jednak, że w dwu polemicznych tekstach („Rzeczpospolita” z 19.03. i z 14.06.) będących reakcją na moje ostatnie artykuły („Rzeczpospolita” z 7.03 i z 11.06.) błędnie przedstawia i interpretuje ich treść, a jego krytyczne uwagi w powiązaniu z własnymi propozycjami sprowadzają się ogólnie do zachowania status quo w biernym oczekiwaniu na lepsze czasy.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Dodatkowe korzyści dla nowych klientów banku poza ofertą promocyjną?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Lidl Polska: dbamy o to, aby traktować wszystkich klientów równo
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację