Piotr Maciążek: Koniec ery wolnego handlu. Nadchodzi zielony protekcjonizm i rywalizacja mocarstw

Zielony Ład nie upadnie, bo transformacja jest nieuchronna, kwestią dyskusyjną jest jedynie jej tempo. Pośrednim jej skutkiem będzie jednak powolna erozja globalnego wolnego handlu i narodziny ery protekcjonizmu, gdzie ochrona rynków będzie kamuflowana za pomocą inwestycji proklimatycznych.

Publikacja: 05.06.2024 18:59

Protest rolników w Katalonii

Protest rolników w Katalonii

Foto: Bloomberg

W Polsce idea zielonego ładu lub – jak kto woli – zielonej transformacji budzi szeroką dyskusję. Wynika to z odmienności doświadczeń historycznych – silny interwencjonizm połączony z warstwą ideologiczną budzi u nas żywe skojarzenia z czasami gospodarki centralnie sterowanej i wzorcami sowieckimi. Z tego też względu podnosi się wiele głosów, że strategia przyjęta przez Unię Europejską jest ryzykowna i nadal możliwy jest powrót do szerokiego wykorzystywania paliw kopalnych do generowania wzrostu gospodarczego.

W 2022 r. wydawało się, że istnieją pewne przesłanki uwiarygadniające taką tezę. Wybuch kryzysu energetycznego w wyniku ataku Rosji na Ukrainę wywołał krótkotrwałe „węglowe babie lato”. Największe na świecie spółki wydobywające węgiel w apogeum kryzysu potroiły swoje zyski, osiągając łącznie ponad 97 mld dol. zysku.

Czytaj więcej

Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami

Jednak szybko się okazało, że był to zaledwie wynik wstrząsu spowodowanego odcięciem dostaw gazu ziemnego z Rosji do dostawców europejskich, a więc surowca niezbędnego na tym etapie transformacji energetycznej. Zielony trend utrzymał się – Europa zareagowała na kryzys energetyczny zwiększeniem wysiłków klimatycznych. Postanowiono, że poza energetyką i przemysłem restrykcjami emisyjnymi zostaną objęte nowe obszary gospodarcze – transport i budownictwo. Natomiast zamiast przychylniejszego spojrzenia na paliwa kopalne włączono do programu Zielony Ład energetykę jądrową.

Nie tylko Unia Europejska i Zielony Ład. Cały świat gra w zielone

Osoby krytykujące zieloną transformację Unii Europejskiej zapominają o jeszcze jednym aspekcie. Podobne do Zielonego Ładu procesy zachodzą u innych potęg gospodarczych na świecie. Sprzężenie prób powstrzymania zmian klimatu z dużymi procesami inwestycyjnymi w niskoemisyjne technologie to trend globalny usankcjonowany pierwszym w historii świata konsensusem. Chodzi o tzw. paryskie porozumienie klimatyczne z 2015 r. Zielony Ład jest więc w mainstreamie globalnych inicjatyw klimatyczno-gospodarczych.

Te same procesy ogarniają rynki Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i Chin. 6 maja 2024 r. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) opublikowała raport „Advancing Clean Technology Manufacturing”, a zawarte w nim dane wyraźnie wskazują na dynamiczny wzrost inwestycji w produkcję kluczowych technologii czystej energii, takich jak fotowoltaika, energia wiatrowa, akumulatory, elektrolizery i pompy ciepła. Wg MAE globalne inwestycje w produkcję tych technologii wzrosły do 200 mld dol. w 2023 r., co stanowi wzrost o ponad 70 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

Obecnie mniej niż 2 proc. popytu na energię słoneczną w Europie jest zaspokajane przez krajowych dostawców, a większość komponentów pochodzi z Chin. To prawdziwa katastrofa

Z perspektywy analityka obserwującego globalną gospodarkę jest więc mało prawdopodobne opieranie swoich prognoz na przekonaniu o nieuchronności powrotu do wykorzystywania paliw kopalnych. Najpoważniejszymi zagrożeniami dla Zielonego Ładu czy – szerzej – zielonej transformacji są raczej z perspektywy Polaka ryzyko jej spowolnienia bądź wręcz przegrania zielonej rywalizacji przez Europę (w Chinach i USA normy emisyjne są elastyczne, bo podlegają państwu, podobnie zresztą jak dojście do neutralności klimatycznej, co daje im przewagę nad UE). Zajmijmy się najpierw pierwszym przypadkiem.

Zielony Ład – możliwość spowolnienia transformacji energetycznej

W Unii Europejskiej coraz mocniej ujawniają się wysokie koszty wdrażania zmian gospodarczych dla zwykłych Europejczyków. Wspólnota powinna zainwestować ok. 1,5 bln euro rocznie w latach 2031–2050, jeśli chce osiągnąć zerową emisję netto do 2050 r. To astronomiczna kwota. Pytanie, czy jest możliwe jej wygenerowanie w obecnych warunkach ustrojowych UE? Być może jest to jeden z powodów tego, że przez Europę przetoczyła się w 2023 r. dyskusja na temat konieczności tzw. federalizacji, a więc wyłączenia kolejnych obszarów kompetencyjnych spod weta państw członkowskich.

Rośnie także obciążenie Europejczyków różnego rodzaju podatkami emisyjnymi i środowiskowymi. W Polsce od 1 stycznia 2024 r. wszedł w życie podatek od plastiku, zwiększy się też akcyza na niektóre samochody spalinowe, w 2026 r. prawdopodobnie wejdzie w życie podatek klimatyczny od posiadania samochodu, a w 2027 r. podatek od emisji budynków.

Czytaj więcej

Unia Europejska zmienia zdanie. Zielony Ład w odwrocie

Także ceny produktów w branżach podlegających transformacji rosną, głównie w wyniku konieczności ponoszenia opłat za emisję i nakładów inwestycyjnych na niskoemisyjną modernizację. Te zjawiska mogą być teoretycznie źródłem spowolnienia zielonej transformacji. Zielony Ład nie może pomijać czynnika społecznego. W Polsce ten dylemat w pełni objawił się w haśle „sprawiedliwa transformacja”.

Zielona defensywa. Chiny kontra Europa

Przyjrzyjmy się drugiemu dylematowi – możliwości przegrania zielonej rywalizacji przez Europę. To temat coraz głośniejszy i stanowiący już sporą część dyskursu. W 2023 r. zainstalowano w całej Unii Europejskiej rekordową liczbę paneli słonecznych, co było korzystne z punktu widzenia celów klimatycznych. Przyłączono do sieci ok. 56 GW energii słonecznej (w 2020 r. było to ok. 19 GW), o czym poinformowała organizacja Solar Power Europe zrzeszająca europejskich producentów fotowoltaicznych.

Jednak częściowo osiągnięcie tych celów było możliwe dzięki importowi chińskiego sprzętu, co spowodowało spadek dochodów producentów z Europy. Mimo apeli o promowanie firm z Unii Europejskiej rządy nie były chętne do wspierania pogrążającej się w kryzysie branży. Powstał dylemat: wypełniać unijne cele w zakresie rozwoju fotowoltaiki i ochrony klimatu czy chronić własny biznes fotowoltaiczny?

Obecne ceny modułów fotowoltaicznych są o połowę niższe niż w 2023 r. i spadły do poziomu 0,12 dol. za 1 W. To, jak podaje Bloomberg, mniej więcej jedna trzecia europejskich kosztów produkcji. Dla firm takich jak Norsun AS, Solarwatt GmbH, Valoe Oyj i Energetica Industries GmbH to ryzyko głębokiej restrukturyzacji lub upadłości. Sytuacja jest bardzo poważna.

Czytaj więcej

Piotr Skwirowski: Zielony Ład do zmiany, ale nie do kosza

Osiąganie celów emisyjno-klimatycznych przez UE za pomocą importu technologicznego jest co do zasady sprzeczne z podstawowym założeniem Zielonego Ładu, który miał wypracować przewagi konkurencyjne. Poza tym Unia postawiła sobie za cel, aby do 2030 r. co najmniej 40 proc. potrzeb w zakresie czystych technologii było produkowanych na jej terenie, jednak obecnie tylko mniej niż 2 proc. popytu na energię słoneczną w Europie jest zaspokajane przez krajowych dostawców, a większość komponentów pochodzi z Chin. To prawdziwa katastrofa.

Ale chińska presja to nie tylko fotowoltaika, a także branża energetyki wiatrowej. Christian Bruch, dyrektor generalny Siemens Energy, wyraża obawy dotyczące nadchodzących wyzwań, zwracając uwagę na konieczność ograniczenia dostępu chińskich producentów do europejskiego rynku. Bruch sugeruje, że kluczowym elementem ochrony europejskich firm w sektorze energetyki wiatrowej może być wprowadzenie „kryteriów kwotowych i jakościowych”. Ta inicjatywa miałaby na celu stworzenie warunków, które wspomagają producentów z Unii Europejskiej, chroniąc ich przed nieuczciwą konkurencją ze strony chińskiego dumpingu.

Wzrost zachowań protekcjonistycznych to śmiertelne ryzyko dla Berlina. Niemieckie elity zdają sobie z tego sprawę

„W ciągu dwóch lat Europa straciła wiodącą pozycję największego światowego producenta energii wiatrowej w regionie Azji i Pacyfiku” – stwierdziła w 2023 r. komisarz UE ds. energii Kadri Simson. „Teraz ten trend zaczyna być widoczny także tutaj, w UE” – dodała.

Chiński sektor wiatrowy korzysta z tanich pożyczek wspieranych przez państwo i długoterminowych odroczonych płatności, co oznacza, że ​​ chińskie turbiny można produkować za połowę ceny produkowanych przez ich odpowiedniki w Europie i USA, twierdzi z kolei Antoine Vagneur-Jones, analityk w BloombergNEF.

Jak się rodzi zielony protekcjonizm

Odpowiedzią na działania Chin jest unijna inicjatywa Pakietu wiatrowego, która ma zapewnić przedsiębiorstwom we Wspólnocie zajmującym się energią wiatrową łatwiejszy dostęp do finansowania oraz zwiększenie kontroli zagranicznych subsydiów na import produktów związanych z energią wiatrową do UE. Zawiera także propozycję, która faworyzowałaby unijnych producentów przy udzielaniu dotacji państwowych na projekty wiatrowe. Najprawdopodobniej jest to po prostu zapowiedź działań protekcjonistycznych. Era wolnego handlu powoli jest zastępowana erą zielonego protekcjonizmu.

Zagrożona jest także europejska branża automotive. Niemiecki Volkswagen, mimo znaczących inwestycji w obronę swojej pozycji na chińskim rynku, musi stawić czoła konkurencji, zwłaszcza ze strony BYD. Na razie koncernowi udaje się to umiarkowanie. W 2023 r. sprzedaż Volkswagena w Chinach zanotowała wzrost o 1,6 proc., co jest wynikiem gorszym niż średni wzrost na rynku pojazdów osobowych w tym kraju wynoszący 5,6 proc. Ostatnie dane pokazują, że mimo wydatków w wysokości 5 mld euro na obronę rynkowej pozycji niemiecki producent nie zdołał pokonać konkurencji, zwłaszcza w segmencie pojazdów elektrycznych, gdzie rywalizacja jest szczególnie intensywna. Volkswagen odnotował w nim 23-proc. wzrost, niemniej jest to poniżej ogólnego wzrostu na chińskim rynku pojazdów elektrycznych, który sięgnął 36 proc.

Przykład Volkswagena jest wymowny, ponieważ branża automotive była od dekad fundamentem niemieckiej potęgi gospodarczej i symbolem przewag Starego Kontynentu nad światem. Wzrost zachowań protekcjonistycznych to śmiertelne ryzyko dla Berlina. Niemieckie elity zdają sobie z tego sprawę.

Czytaj więcej

Łukasz Warzecha: Samobójstwo Europy

Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej, wyraził zaniepokojenie przyszłością europejskiej (czytaj: niemieckiej) gospodarki, zwłaszcza w kontekście konkurencji z Chinami. Wg niego najnowsze dane ekonomiczne sugerują, że Europa może zostać zepchnięta na margines światowej gospodarki. Weber zauważył, że ryzyko utraty konkurencyjności jest szczególnie duże w branżach, które dotychczas przynosiły Europie sukcesy. Wskazał na rosnącą dominację chińskich producentów w sektorze pojazdów elektrycznych jako przykład tego zagrożenia.

Polityk wezwał do ochrony europejskiej gospodarki przed nieuczciwymi praktykami handlowymi ze strony Chin. Jego zdaniem Chiny stosują różne strategie, włączając w to dumping, aby zdominować rynki nowych technologii. Weber podkreślił konieczność zapewnienia uczciwego handlu z Chinami, który będzie sprzyjał równości i sprawiedliwości. Jego wypowiedź sugeruje, że potrzebne są działania na szczeblu europejskim, aby wzmocnić konkurencyjność gospodarki oraz zabezpieczyć ją przed skutkami rosnącej dominacji chińskich produktów na rynku europejskim.

Unia rzuca Chinom rękawicę, ale stanowiska Niemiec i Francji się różnią

Weberowi wtóruje Margrethe Vestager, unijna komisarz ds. konkurencji i wiceprzewodnicząca KE, która ogłosiła 9 kwietnia 2024 r. rozpoczęcie kolejnego śledztwa przeciw Chinom. „Rozpoczynamy nowe dochodzenie w sprawie chińskich dostawców turbin wiatrowych” – stwierdziła. Od października 2023 r. takie samo dochodzenie jest już prowadzone w sprawie chińskich samochodów elektrycznych. W obu przypadkach analizowany jest wpływ subsydiów w Państwie Środka na sytuację cenową i wzrost podaży technologii niskoemisyjnych.

W trochę bardziej zniuansowany sposób wypowiadał się kanclerz Niemiec Olaf Scholz podczas wizyty w Chinach w kwietniu 2024 r. Polityk opowiadał się za otwartymi i uczciwymi rynkami, ostrzegając gospodarzy przed dumpingiem i nadprodukcją, wzywając jednocześnie UE, aby nie działała we własnym interesie protekcjonistycznym.

Z kolei prezydent Francji, Emmanuel Macron, w wywiadzie udzielonym „The Economist” w maju 2024 r., prezentuje dużo bardziej asertywne stanowisko. „Dziś musimy zachowywać się z szacunkiem wobec Chin w zakresie handlu, ale w sposób, który broni naszych interesów, jest wzajemny i promuje bezpieczeństwo narodowe. Jeśli chodzi o pojazdy elektryczne, fotowoltaikę i energię wiatrową, bardzo wyraźnie bronię dochodzeń wszczętych przez Komisję Europejską. Istnieje wiele sektorów, w których Chiny wymagają, aby producenci byli Chińczykami, ponieważ są one zbyt wrażliwe. Cóż, my, Europejczycy, musimy być w stanie zrobić to samo i powiedzieć, że istnieją sektory, które są kwestią europejskiego bezpieczeństwa narodowego” – stwierdził polityk.

Czytaj więcej

Europejski Zielony Ład to polityka zagraniczna

Chiny dostrzegają różnicę zdań dwóch najważniejszych stolic w Europie. Zapewne dlatego Xi Jinping, udając się w podróż do Europy w maju 2024 r. odwiedził w Unii Paryż i Budapeszt. Można to odczytywać jako marchewkę i kij – próbę dogadania się z Macronem, ale także wskazanie mu Orbána jako potencjalnego polityka zdolnego blokować poczynania strony francuskiej uderzające w chińskie interesy.

Jaka będzie ostateczna odpowiedź Europy na zalew chińskich technologii niskoemisyjnych? Protekcjonizm raczej zwycięży. W kwietniu 2024 r. Parlament Europejski zatwierdził przepisy zakazujące w UE sprzedaży, importu i eksportu towarów wytworzonych przy użyciu pracy przymusowej. Teoretycznie chodzi o uderzenie w proceder niewolniczej pracy chińskich Ujgurów, ale prawdziwym celem wydaje się ograniczenie importu technologii niskoemisyjnych z Państwa Środka.

Wielka zielona rywalizacja: Chiny kontra USA

Zielona rywalizacja nie dotyczy jedynie Unii Europejskiej, ale także Chin i USA. Janet Yellen, amerykańska sekretarz skarbu, ostrzegła w kwietniu 2024 r. Chiny przed możliwymi konsekwencjami nadmiernego wzrostu produkcji zielonych technologii i ich eksportu do USA. Polityczka podczas rozmów z chińskimi urzędnikami, w tym ministrem finansów, wicepremierem i prezesem banku centralnego, podniosła kwestię zalewania światowych rynków tanimi zielonymi technologiami z Chin.

Zdaniem Yellen Stany Zjednoczone nie mogą pozwolić, aby nadpodaż chińskich produktów eliminowała konkurencję na rynku i muszą chronić amerykańskich producentów, w tym tych z sektora baterii i paneli słonecznych. Nie wykluczyła również możliwości stworzenia barier handlowych w celu ochrony tych branż przed chińską konkurencją. Sugestie szybko stały się faktami, a nadchodzące wybory prezydenckie w USA tylko dolewają oliwy do ognia.

Wiele europejskich firm zaczyna przenosić swoją działalność za ocean. To może być wielkie wyzwanie dla amerykańsko – europejskiej wspólnoty politycznej

14 maja 2024 r. Biały Dom poinformował o wdrożeniu nowych ceł na niskoemisyjne technologie napływające z Chin. Cło na samochody elektryczne z Państwa Środka wzrosło z 25 do 100 proc.; na baterie z 7,5 do 25 proc.; ogniwa słoneczne z 25 do 50 proc.; stal i aluminium z zakresu 0–7,5 proc. do 25 proc.

„Plan gospodarczy prezydenta Bidena wspiera inwestycje i tworzenie dobrych miejsc pracy w kluczowych sektorach, które są niezbędne dla przyszłości gospodarczej Ameryki i bezpieczeństwa narodowego. Nieuczciwe praktyki handlowe Chin dotyczące transferu technologii, własności intelektualnej i innowacji zagrażają amerykańskim przedsiębiorstwom i pracownikom. Chiny zalewają również światowe rynki sztucznie zaniżonymi cenami eksportu. W odpowiedzi na nieuczciwe praktyki handlowe Chin i aby przeciwdziałać wynikającym z nich szkodom, prezydent Biden polecił dziś swojemu przedstawicielowi ds. handlu podniesienie ceł na mocy sekcji 301 ustawy o handlu z 1974 r. na 18 mld dol. importu z Chin w celu ochrony amerykańskich pracowników i przedsiębiorstw” – stwierdzał komunikat Białego Domu.

W odpowiedzi na działania amerykańskie Chiny ogłosiły zamiar podjęcia ruchów odwetowych. Ich Ministerstwo Handlu poinformowało 20 maja 2024 r., że rozpoczyna dochodzenie antydumpingowe w sprawie importu kopolimeru polioksymetylenu z USA, UE, Japonii i Tajwanu. To tworzywo szeroko stosowane w elektronice użytkowej i przemyśle motoryzacyjnym. A więc znów. Wolny handel ustępuje zielonemu protekcjonizmowi. A polityków takich jak Biden czy Yelen jest coraz więcej niż takich jak Scholz.

Zielona transformacja czy zielona defensywa?

Narastają napięcia pomiędzy trzema dużymi blokami handlowymi – Chinami, Unią Europejską i USA. To nie jest jedynie rywalizacja Zachodu z Państwem Środka. Jej elementem jest również rosnąca presja amerykańska na Stary Kontynent wywołana silną pomocą publiczną w ramach pakietu legislacyjnego IRA wdrożonego przez administrację Joe Bidena. Wiele europejskich firm zaczyna przenosić swoją działalność za ocean. To może być wielkie wyzwanie dla amerykańsko-europejskiej wspólnoty politycznej.

W szybkim tempie rośnie protekcjonizm ukrywany w inwestycjach służących ochronie klimatu, trwa dyskusja o cłach węglowych, np. europejskim CBAM. Ten trend wzmacnia dodatkowo zjawisko decouplingu, a więc przenoszenie przez zachodnie koncerny swoich zakładów produkcyjnych z Chin do Indii i Wietnamu, ale także państw takich jak Polska, co skraca łańcuchy dostaw.

W efekcie wolny handel wydaje się być dziś coraz bardziej zagrożony, co dla gospodarek eksportowych może być dużym wyzwaniem. Przyszły los Polski wydaje się być wypadkową tych procesów: ograniczania zdolności eksportowych gospodarki niemieckiej, z którą jesteśmy silnie związani, i zdolnością do przyciągania inwestycji opuszczających Chiny w ramach decouplingu.

Piotr Maciążek

Piotr Maciążek

mat. prywatne

Autor

Piotr Maciążek

Ekspert rynku energetyczno-paliwowego z 14-letnim doświadczeniem. Doradzał największym firmom z sektora, takim jak Siemens, Westinghouse. Obecnie szef projektu Wzielonejstrefie.pl. Autor książki „Stawka większa niż gaz”, w której w 2018 r. ostrzegał przed nadchodzącą wojną energetyczną z Rosją. W 2018 r. nominowany do nagrody Grand Press za stworzenie fikcyjnego eksperta Piotra Niewiechowicza

W Polsce idea zielonego ładu lub – jak kto woli – zielonej transformacji budzi szeroką dyskusję. Wynika to z odmienności doświadczeń historycznych – silny interwencjonizm połączony z warstwą ideologiczną budzi u nas żywe skojarzenia z czasami gospodarki centralnie sterowanej i wzorcami sowieckimi. Z tego też względu podnosi się wiele głosów, że strategia przyjęta przez Unię Europejską jest ryzykowna i nadal możliwy jest powrót do szerokiego wykorzystywania paliw kopalnych do generowania wzrostu gospodarczego.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Tomasz Porawski, dyrektor marki Skoda: Skupiamy się na życzeniach naszych klientów
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację