Komisja Europejska w odpowiedzi na protesty europejskich rolników wycofuje się z projektu zakładającego ograniczenie stosowania pestycydów w rolnictwie w UE, a także wprowadza odstępstwa od niektórych przepisów Wspólnej Polityki Rolnej. Odstępstwo dotyczy tzw. utrzymania obszarów nieprodukcyjnych. Ta decyzja ma swoje dobre i złe strony.
Dobra jest taka, że KE wysyła sygnał do rolników, że słucha i rozumie ich argumenty, a zła – że utwierdza rolników w przekonaniu, że protesty i blokady pozwalają osiągać cele, które często służą krótkowzrocznie tylko niektórym grupom producentów rolnych, a kosztują w dłuższej perspektywie całe społeczeństwo.
Według przepisów Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) rolnicy, aby otrzymać dopłaty z UE, muszą spełniać dziewięć standardów (określanych jako GAEC, co jest skrótem od „good agricultural and environmental conditions”) odnoszących się do kwestii klimatycznych i środowiskowych. Niedostosowanie się do nich może skutkować zmniejszeniem kwoty płatności.
Czytaj więcej
Protesty rolników wyrastają na jeden z najważniejszych tematów politycznych początku roku. Z nowego sondażu wynika, że postulaty protestujących są popierane przez większość Polaków, niezależnie od barw partyjnych.
Zgodnie ze standardem GAEC 8 rolnicy mają obowiązek m.in. przeznaczenia co najmniej 4 proc. gruntów ornych na obszary i elementy nieprodukcyjne, w tym ugorowane. Zwolnieni z tego warunku są rolnicy posiadający poniżej 10 ha gruntów ornych. W tym miejscu warto uzmysłowić sobie, że w Polsce powierzchnię mniejszą niż 1 ha ma prawie milion polskich gospodarstw rolnych, czyli 74 proc.!