Prognozy mówią, że niemiecka gospodarka wydobędzie się z zeszłorocznej technicznej recesji, ale tempo PKB wzrostu wyniesie zaledwie 1 proc. Aktualne pozostają więc pytania o to, czy z niemiecką gospodarką nie dzieje się coś trwale niedobrego? Mimo wszystko nie wydaje się, że tak jest. Kłopoty gospodarcze Niemiec są w większości podobne jak innych krajów wysoko rozwiniętych.
Rzeczą, która odróżnia Niemcy, jest ich uporczywe trwanie przy zasadzie równoważenia budżetu. Sytuacja ta jest mimo wszystko zadziwiająca, ponieważ dotyczy kraju dysponującego dużym nadmiarem oszczędności. Teoretycznie pozwalałoby to niemieckiemu rządowi utrzymywać deficyt budżetowy, który – dzięki temu, że byłby finansowany z oszczędności – nie powodowałby inflacji.
Obfitość kłopotów
Obecne trudności Niemiec nie mogą przesłaniać faktu, że są one krajem, który odniósł sukces w czasach, gdy we wszystkich gospodarkach państw wysoko rozwiniętych stale malało zatrudnienie w przemyśle. Wprawdzie rosło jednocześnie w usługach, ale w praca w nich często nie daje ani dużej satysfakcji, ani bezpiecznego poziomu dochodów. Sukces Niemiec polegał na tym, że proces zmniejszania udziału zatrudnienia w przemyśle następował w ich gospodarce wolniej niż w innych krajach rozwiniętych. I działo się, mimo że to właśnie niemieckie firmy stworzyły największe, obok USA i Japonii, globalne sieci wytwórcze, przenosząc dużą część produkcji do Chin i naszej części Europy.
Dzisiejsze kłopoty gospodarcze Niemiec wynikły z przyczyn, na które niemieckie władze nie miały dużego wpływu. Jedną z nich był oczywiście wzrost cen energii wywołany brutalną napaścią Rosji na Ukrainę. Postawiło to w trudnej sytuacji zwłaszcza niemiecki przemysł chemiczny. Spowodowane wzrostem inflacji podwyżki stóp procentowych EBC wywołały dekoniunkturę na niemieckim rynku budowlanym. Schodzenie Chin na niższą niż w poprzednich dekadach ścieżkę wzrostu wpłynęło zaś niekorzystnie na niemiecki eksport. Na dodatek zmiany demograficzne sprawiają, że z niemieckiego rynku pracy znikną wkrótce miliony osób, a imigranci tylko w części zapełnią tę lukę.
Jakkolwiek by patrzeć, kłopotów Niemcom nie brakuje. O czym jednak najżarliwiej dyskutują niemieccy ekonomiści? W dużej mierze o sensowności dalszego stosowania wprowadzonej w 2009 r. zasady „czarnego zera” zobowiązującej rząd do utrzymywania zrównoważonego salda budżetu.