Kapitał zakładowy Polskich Linii Lotniczych LOT dzieli się na 2,54 mld akcji, o wartości nominalnej 0,08 zł każda. Akcjonariuszami są: Skarb Państwa z 69,28-proc. udziałem i Polska Grupa Lotnicza (należąca do Skarbu Państwa) z udziałem 30,72-proc. Tak więc LOT, po nieudanym procesie prywatyzacji w latach 2000–2014, jest w 100 proc. firmą państwową.
Firma ta użytkowała w 2022 r. 82 samoloty: dwa własne, 15 w dzierżawie finansowej i 65 w dzierżawie operacyjnej. Całoroczna oferta przewozowa wyniosła 21,6 mld pasażerokilometrów. Przewieziono 7,9 mln pasażerów przy średniorocznym wykorzystaniu miejsc pasażerskich 72,9 proc. Była to ambitna oferta przewozowa i szkoda, że nie udało się przekroczyć 75 proc. wykorzystania miejsc, który przy obecnie bardzo konkurencyjnych cenach biletów lotniczych daje nadzieję na realizowanie rentownych przewozów.
W publikatorach ukazała się informacja, że Polskie linie Lotnicze LOT SA uzyskały za rok 2022 zysk netto 114 mln zł, co w porównaniu ze stratą 1327 mln zł za poprzedni rok pandemiczny wydaje się wspaniałym sukcesem. Jednak dogłębna analiza sprawozdania finansowego firmy, dostępnego na stronach Ministerstwa Finansów, ostudziła mój entuzjazm dawnego akcjonariusza pracowniczego i jeszcze dziś lotowskiego patrioty.
Pomniejszone koszty
Niestety, zarząd LOT-u nie odbudował zdolności zarabiania pieniędzy na podstawowej działalności, czyli na przewozach lotniczych firmy. Sprawozdanie finansowe podaje stratę ze sprzedaży usług przewozowych tylko w wysokości 99 mln zł. Ale ta pozycja sprawozdawcza nie odzwierciedla w całości kosztów przewozów.
Po pierwsze, zaniżono odpisy amortyzacyjne dla dużych 15 dwusilnikowych samolotów użytkowanych w dzierżawie finansowej. Zaksięgowano odpis w wysokości tylko 142 mln zł i to wskazuje na zastosowanie ponad 25-letniego okresu amortyzacji – ponad dwukrotnie większego od stosowanego przez renomowane linie lotnicze, a także wynikającego z wymagań technicznej instrukcji eksploatacji tych samolotów.