W pierwszym pytaniu referendalnym władza chce pytać nas o „wyprzedaż majątku państwowego”. I nie ma w tym nic dziwnego. W końcu ideologię gospodarczą „dobrej zmiany” oparto na nieufności do własności prywatnej w gospodarce.
Obiecywano, że spółki Skarbu Państwa staną się motorem innowacji i inwestycji. Jak chińskie firmy państwowe, tzw. SOE-sy, tak polskie czempiony gospodarcze kontrolowane przez rząd miały rozwijać się i konsolidować, wchodzić na międzynarodowe rynki i je podbijać. Wszystko dla dobra społeczeństwa. Referendum ma być plebiscytem potwierdzającym, że przysłowiowi Janusz i Grażynka nadal akceptują ten kierunek. Warto więc ustalić jego konsekwencje.
Raczej nacjonalizacja niż repolonizacja
Jednej obietnicy na pewno dotrzymano: rola państwa w gospodarce rzeczywiście bardzo wzrosła. Przed formalnym połączeniem z Lotosem w sierpniu 2022 r. Skarb Państwa posiadał 27,5 proc. akcji PKN Orlen. Teraz, po tej i kolejnej fuzji, z PGNiG, politycy kontrolują już 49,9 proc. największej polskiej spółki.
Czytaj więcej
Według Janusza Szewczyka, wiceprezesa Orlenu ds. finansowych, tegoroczne wpłaty podatkowe na rzecz państwa wynoszą już 40 mld zł, a do końca roku powinny osiągnąć ok. 70 mld zł. Będzie to stanowiło 12 proc. całych wpływów do budżetu państwa.
Po roku 2015 szybko i systematycznie zwiększa się też udział Skarbu Państwa i państwowego BGK w aktywach sektora bankowego. Nacjonalizacja to co prawda trafniejsze określenie dla tego procesu niż repolonizacja, bo wzrostowi znaczenia państwa jako właściciela banków towarzyszy spadek roli sektora prywatnego – tak zagranicznego, jak i krajowego. Ale nie da się ukryć, że politycy „dobrej zmiany” wykazali się tu sprawczością.