Tak nadchodzącą rewolucję podsumowuje główny jej sprawca, czyli ChatGPT. Działalność chatbota postawiła na nogi finansistów liczących wpływ tej kardynalnej zmiany na wartości giełdowe spółek, ekonomistów oceniających efekty na rynku pracy, prawodawców, ale także socjologów oraz psychiatrów.
W środę Parlament Europejski przegłosował ustawę o zastosowaniu sztucznej inteligencji, tzw. AI Act. Głosowanie nad AI Act ma znaczenie historyczne, ponieważ jest to pierwsze prawo regulujące zagadnienie sztucznej inteligencji. Sukcesem było wykreślenie poprawki zwiększającej możliwości powszechnej inwigilacji.
Europa dała światu jasny sygnał, że wyścig o dominacje w AI nie może odbywać się bez reguł. Regulacja ta naturalnie nie mogła ominąć generatywnych systemów sztucznej inteligencji, takich jak ChatGPT. W praktyce oznacza to konieczność spełnienia wymogów przejrzystości oraz poszanowaniu praw autorskich, choć tu nadal pozostało wiele niejasności, zwłaszcza w zakresie sposobu ustalania źródeł „karmienia” modeli językowych danymi.
Czytaj więcej
OpenAI, firma stojąca za ChatGPT, miała namawiać Microsoft, aby nie integrował z tym narzędziem wyszukiwarki Bing. Kierujący spółką Sam Altman obawiał się, że technologia GPT-4 nie jest jeszcze gotowa, a bot „zachowuje się w sposób niezrównoważony”.
Sygnał jest jasny: reguły gry na unijnym rynku będą z góry znane. To powinno zapewniać bezpieczne warunki działania. Za wcześnie jest jednak, aby pełniej rozważać ekonomiczne skutki tej regulacji, zwłaszcza że nadal będą trwały nad nią prace i najwcześniej wejdzie w życie w 2026 r.