Bartczak, Trzos-Rastawiecki: Solidny fundament WIBOR-u

Zarzucanie WIBOR-owi „braku reprezentatywności” to absurd. Fundament, na którym opiera się WIBOR, to około 250 miliardów złotych. Tygodniowo!

Publikacja: 02.05.2023 03:00

Bartczak, Trzos-Rastawiecki: Solidny fundament WIBOR-u

Foto: Adobe Stock

Ostatnimi czasy w sensacyjnie nastawionej prasie pojawiają się zdania: „WIBOR jest niereprezentatywny”, „WIBOR niczego nie mierzy”, „WIBOR wisi w powietrzu” etc. Jako główny zarzut podawana jest rzekomo mała liczba transakcji na rynku międzybankowym, którą bierze się pod uwagę przy ustalaniu WIBOR-u. Jak to jednak zazwyczaj bywa, powierzchowne obserwacje rzadko prowadzą do właściwych wniosków. Postarajmy się więc być bardziej dociekliwi.

Nie tylko transakcje

Zacznijmy od tego, że – według regulaminu stawek referencyjnych WIBID i WIBOR – WIBOR odpowiada na pytanie, jaka jest możliwa cena, po jakiej jeden bank mógłby zaoferować drugiemu bankowi złożenie depozytu na określony termin. Taka definicja to w zasadzie kopia definicji wskaźnika stopy procentowej z przepisów unijnego rozporządzenia o wskaźnikach referencyjnych BMR.

„Mógłby zaoferować” to nie to samo, co „zawarł transakcję”. Możliwą cenę depozytu można oczywiście ustalić na podstawie transakcji. I w przypadku WIBOR-u zazwyczaj tak się dzieje. Jeżeli jednak mamy zbyt mało transakcji, to WIBOR ustalany jest na podstawie wiążących ofert ich zawarcia. Tym właśnie są kwotowania wiążące, które krytycy WIBOR-u nazywają „uznaniowymi deklaracjami”.

Takie stwierdzenie to jednak istotny błąd. Oferta zawarcia transakcji to wiążące prawnie zobowiązanie do zawarcia transakcji, złożone przez jeden bank innemu bankowi. Jeżeli adresat zechce, może zawrzeć transakcję na warunkach wskazanych w kwotowaniu. Z punktu widzenia banku złożenie kwotowania wiąże się z tym samym rezultatem, co zawarcie transakcji. Dlatego wiążące kwotowanie nie będzie składane „dowolnie”, „nierynkowo” i dlatego prawo europejskie uznaje wiążące kwotowania za wiarygodne dane.

Wiarygodność WIBOR-u

Skąd się właściwie biorą kwotowane przez banki ceny depozytów na rynku międzybankowym? Czy są ustalane na podstawie „skomplikowanych matematycznych modeli, których nikt nie rozumie”?

Modele mają niewątpliwie pewien udział w kształtowaniu cen transakcyjnych. Ale nie są decydujące. Każda cena rynkowa – czy to będzie cena chleba, ropy czy depozytu bankowego – zawsze musi mieć jakiś punkt odniesienia. Fundament, na którym będzie oparta.

Fundamentem WIBOR-u jest rynek wart 250 mld zł tygodniowo. Jak to możliwe?

Banki w Polsce nabywają od Narodowego Banku Polskiego (NBP) bony pieniężne. Wartość takich transakcji to 240–250 mld zł tygodniowo! To naprawdę zawrotna kwota, więcej niż łączna wartość kredytów hipotecznych. Bony pieniężne dają bankom odsetki w wysokości równej stopie referencyjnej NBP. Nabycie przez bank bonu pieniężnego to odpowiednik złożenia depozytu w Narodowym Banku Polskim – najbezpieczniejszym banku w Polsce – na okres siedmiu dni. Bank lokuje wolne środki w bonach, a po siedmiu dniach NBP zwraca mu te środki i wypłaca odsetki równe stopie referencyjnej.

Jak ma się cena złożenia pieniędzy w NBP do ceny złożenia pieniędzy w innym banku? Skoro bank może praktycznie bez ryzyka złożyć pieniądze w Narodowym Banku Polskim i dostać w zamian odsetki według stopy referencyjnej, to – aby opłacało mu się zamiast tego złożyć te same pieniądze w innym banku i liczyć się z większym ryzykiem – kwota odsetek musi być odpowiednio wyższa od stopy referencyjnej. Ponadto w NBP bank lokuje pieniądze na okres siedmiu dni, podczas gdy WIBOR jest wyznaczany często na okres trzech czy sześciu miesięcy. Dlatego aby wyznaczyć cenę, po której warto złożyć pieniądze w innym niż NBP banku, bank musi także oszacować, jak może przez ten czas zmieniać się stopa referencyjna.

W obecnej sytuacji, gdy rynek nie oczekuje dalszych podwyżek stóp procentowych, efektywna stopa wynikająca z kapitalizacji odsetek z bonów pieniężnych praktycznie pokrywa się z obecną stawką WIBOR dla terminów zapadalności 3M oraz 6M. Dlatego WIBOR powinien być zawsze ściśle powiązany i nieco wyższy niż fundament dla ceny pieniądza dostępnej dla banków w Polsce – stopy referencyjnej NBP.

WIBOR zależy od stopy procentowej NBP

Jak jest więc z powiązaniem WIBOR-u ze stopą referencyjną NBP? Otóż korelacja wynosi ponad 90 proc.! Można powiedzieć, że stopa referencyjna NBP „ustawia” poziom WIBOR-u. Jest jego fundamentem. To nie wada, ale główna zaleta WIBOR-u i zasadnicza przewaga nad np. wskaźnikiem WKF, który oparty jest na depozytach przyjmowanych przez mniej niż 30 spośród ponad 500 banków spółdzielczych.

Powiązanie ceny pieniądza ze stopą banku centralnego to zresztą nie polski pomysł. W taki sposób zbudowana jest gospodarka na wszystkich rozwiniętych i wolnych rynkach na świecie. Czy będzie to rynek dolara amerykańskiego, euro czy brytyjskiego funta, za każdym razem stopa, po której dostępny jest w banku kredyt, będzie odpowiednio wyższa od stopy referencyjnej banku centralnego dla danej waluty. Zawsze gdy stopa referencyjna banku centralnego idzie w górę, w górę idą też koszty oprocentowania kredytów zaciąganych przez obywateli. Tak właśnie działa mechanizm transformacji monetarnej banków centralnych.

NBP i Rada Polityki Pieniężnej podnoszą stopy procentowe po to, aby poprzez rynkowy mechanizm doprowadzić do podwyżki WIBOR-u oraz ograniczyć podaż pieniądza, która jest kluczowa dla walki z inflacją. Nie w wyniku „spisku banków”, ale dlatego, że taka jest właśnie cena pieniądza ustalana rynkowo, przez transakcje z bankiem centralnym.

Czy dla takiego systemu jest alternatywa? Zobaczmy to na przykładzie wspomnianego WKF. Wyobraźmy sobie sytuację, w której jeden z banków spółdzielczych dostarczających dane o swoich depozytach ogłosiłby upadłość. Na pewno bardzo istotnie wzrosłyby wtedy ceny depozytów w bankach, które dostarczają dane do WKF. W konsekwencji wzrósłby sam WKF, a raty kredytów poszybowały kilkukrotnie wyżej niż te oparte na WIBOR-ze. Czy jako kredytobiorcy gotowi jesteśmy akceptować zmienność stóp procentowych powodowanych innymi czynnikami niż polityka pieniężna banku centralnego?

Powiązanie WIBOR-u ze stopą NBP umożliwia jego weryfikację. Wart 250 mld zł rynek to naprawdę solidny fundament. Ten wskaźnik nie lewituje. Siła grawitacji w postaci polityki monetarnej banku centralnego osadza WIBOR na silnej podstawie i czyni go reprezentatywną miarą ceny pieniądza w Polsce.

Marcin Bartczak i Marek Trzos-Rastawiecki są partnerami kancelarii ITMA

Ostatnimi czasy w sensacyjnie nastawionej prasie pojawiają się zdania: „WIBOR jest niereprezentatywny”, „WIBOR niczego nie mierzy”, „WIBOR wisi w powietrzu” etc. Jako główny zarzut podawana jest rzekomo mała liczba transakcji na rynku międzybankowym, którą bierze się pod uwagę przy ustalaniu WIBOR-u. Jak to jednak zazwyczaj bywa, powierzchowne obserwacje rzadko prowadzą do właściwych wniosków. Postarajmy się więc być bardziej dociekliwi.

Nie tylko transakcje

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację