Niedawne wybory prezydenckie w Republice Czeskiej wygrane przez Petra Pavla i jego wizyta w Polsce wzbudziły zainteresowanie osobą głowy państwa. W internecie pojawiły się zdjęcia i film z normalnych zakupów domowych, które Petr Pavel i jego małżonka dokonują w przygranicznej Kudowie-Zdroju.
Państwo Pavel spędzają (a może raczej spędzali, teraz pewnie już będzie inaczej) wiele czasu w swojej „chalupie” [chalupa to w Czechach drugi dom na wsi – red.] w Czeskiej Czermnej tuż przy linii granicznej z Polską [po polskiej stronie leży Czermna, dzielnica Kudowy – red.]. Podobnie jak tysiące Czeszek i Czechów oraz obywateli Litwy, Słowacji i Niemiec dokonują oni codziennie lub okazjonalnie zakupów w Polsce. Tak jak Polki i Polacy robili i robią je po sąsiedzku w tych krajach.
Pomimo formalnych granic, różnych walut i cen, stawek VAT, standardów czy uwarunkowań gwarancyjnych, kilka milionów mieszkańców Unii Europejskiej w tych krajach stworzyło sobie na polskim pograniczu nową wspólną przestrzeń dla pracy, handlu lub interesów. Przestali zwracać uwagę na polityków lokalnych lub centralnych, którzy gadają o „współpracy” czy „wymianie”. Porozumiewając się wszystkimi swoimi językami (plus pewnie nowym tu angielskim i starym rosyjskim), kupują i sprzedają, świadczą usługi, pracują lub bawią się, szukając najlepszych lub najtańszych możliwości. Wszelkie stereotypy kulturowe znikają lub bledną wobec małej globalizacji i praw ekonomii.
Dodając do tego niemałą liczbę uchodźców i migrantów zgromadzonych (nie zawsze dobrowolnie) na pograniczach, mamy rzeczywiście nowy tygiel ekonomiczny 6–8 mln konsumentów i klientów, podobny do pogranicza „starej Europy”, choć z wielką dynamiką i wzrostem obrotów. Pokonywane są przeróżne bariery biurokratyczne czy techniczne, braki dostępności kolejowej lub drogowej (w tym bzdurne, bo nieekologiczne lub techniczne, ograniczenia dla transportu ciężarowego).
Bardzo niewiele jest połączeń lokalnych transportu zbiorowego czy publicznego (tu znowu chlubny wyjątek Kudowy i Nachodu, jak kiedyś Wałbrzycha i Mezimesti). Są takie próby na Śląsku Cieszyńskim i w polsko-czesko-niemieckim trójkącie, w cieniu awantury o Kopalnię Węgla Brunatnego Turów.