Prof. Dariusz Filar, członek RPP w latach 2010-2014, kolejny raz zadenuncjował politykę Narodowego Banku Polskiego (w rozmowie z Piotrem Skwirowskim „EBC znacznie lepiej radzi sobie z inflacją niż NBP i RPP”, „Rzeczpospolita”, 16.02.2023). W tekście tym wyłożył on wiele gołosłownych – merytorycznie nieargumentowanych – twierdzeń i zaleceń ogólnych. Przykładowo, stwierdzając, że „EBC zdecydowanie lepiej radzi sobie z inflacją (…) niż nasz bank centralny i RPP”, konkluduje, że jest to dla niego argument za wejściem Polski do strefy euro: „Stoimy przed wyborem: albo euro, albo problemy z pieniądzem”.
Problemy z pieniądzem? Jakie konkretnie? Co Profesor ma na myśli? Ponadto, zdaje się on nie zauważać, że EBC w ogóle nie radzi sobie z inflacją na wschodniej flance strefy euro. Inflacja HICP w krajach bałtyckich (od 17,5 do 20,7 proc.) jest znacząco wyższa niż w Polsce (15,3 proc. w grudniu 2022 r). Na Słowacji (15 proc.) nie różni się ona od naszej krajowej.
Czytaj więcej
Zadaniem banku centralnego nie jest jakiekolwiek obniżenie inflacji, ale jej szybkie i trwałe sprowadzenie do celu inflacyjnego. Utrzymywanie zamrożenia stóp procentowych absolutnie tego nie gwarantuje – mówi prof. Dariusz Filar, ekonomista, członek RPP w latach 2010–2014.
Mam podstawy uważać, że inflacja w Polsce będącej członkiem eurolandu byłaby jeszcze wyższa niż pod rządami NBP. Ostatecznie stopy procentowe EBC są przecież dużo niższe od stóp NBP! A przecież Dariusz Filar potępia NBP za zbyt niskie stopy jako przyczynę wysokiej inflacji. Konsekwentnie powinien optować za trzymaniem się Polski z dala od strefy euro: tam dopiero prowadzi się nieodpowiedzialną (dla niektórych krajów) politykę pieniężną.
Owszem, to prawda, ze średnia stopa inflacji dla strefy euro obniża się. Nie jest to jednak bezwarunkową zasługą EBC. Raczej struktury konkretnych gospodarek o niskiej inflacji. Mam tu myśli m.in. Francję i Hiszpanię, kraje nieporównanie mniej podatne na szoki energetyczne niż np. Polska.