Paweł Rożyński: Podglądajmy Czechów, jak robią dzieci

To nie tak, że wystarczy sypnąć trochę pieniędzy i zaraz, tu cytat z filmu „Dziewięć miesięcy” z Hughem Grantem, kobiety „rodzą jak oszalałe”. Tak właśnie kalkulował PiS i poniósł klęskę. W kwestii polityki prorodzinnej warto natomiast podpatrywać Czechów.

Publikacja: 10.02.2023 03:00

Paweł Rożyński: Podglądajmy Czechów, jak robią dzieci

Foto: Adobe Stock

Najwięcej dzieci (69) urodziła żyjąca w XVIII w. Fiodorowa Wasiljewa, Rosjanka mieszkająca niedaleko Moskwy. Wszystkie jej ciąże były mnogie, cztery razy rodziła nawet czworaczki. Jej męża, zwykłego chłopa, przedstawiono nawet carycy Katarzynie. Po śmierci żony spłodził jeszcze z kolejną kobietą 18 dzieci, więc razem miał ich 87. Mniejsza o wiarygodność tych informacji kolportowanych wówczas z podziwem przez kupców, z pewnością, gdyby nie rosyjskie pochodzenie, stałaby się ikoną konserwatywnej części polskiego społeczeństwa.

Problem w tym, że choć prawicowy rząd głosi hasła wsparcia rodzin i dzietności, mamy jeden z najniższych wskaźników urodzeń w Europie, 1,3 dziecka na kobietę. PiS podszedł do tej sprawy w sposób instrumentalny, oferując 500+ i kilka mniejszych świadczeń, jak 300 zł z „Dobrego startu” dla uczniów czy PIT dla młodych. Myślano, że to sprawę załatwi. A jest coraz gorzej.

Czytaj więcej

Czechy skutecznie zwiększają liczbę urodzeń. Wydają mniej niż Polska

Większą uwagę partia rządząca zdaje się teraz przywiązywać zresztą do osób starszych, oferując im choćby 13. i 14. emerytury, bo najtłumniej chodzą na wybory. To polityka tu i teraz zamiast myślenia o przyszłości. A ta rysuje się w czarnych barwach. Jednocześnie problem niskiej dzietności chwilowo łagodzi napływ Ukraińców.

Za kilka lat czeka nas jednak stagnacja gospodarcza i załamanie się finansów. Według GUS w 2050 r. ma nas być 4,4 mln mniej. Nie będzie komu utrzymywać rzeszy starszych ludzi przy blokowaniu podniesienia wieku emerytalnego. Koszty systemu emerytalnego i opieki zdrowia będą stratosferyczne, a nikt nie będzie chciał inwestować w kraju, gdzie brakuje siły roboczej i trzeba podnosić podatki.

Skupienie na pieniądzach spełniło może rolę socjalną, ale nie wpłynęło na dzietność. Gdyby to one decydowały, najwięcej dzieci rodziłoby się w Szwajcarii, a nie w Indiach.

Dlatego warto przyjrzeć się Czechom, którzy odwrócili negatywną tendencję w urodzeniach. Ich przykład pokazuje, jak ważne jest otoczenie rodzin, wsparcie medyczne, w tym dla mających trudności z zajściem w ciążę, dłuższe i elastyczne urlopy rodzicielskie, mniejsza biurokracja, tolerancja. Słowem, łatwiejsze życie, „normalność”.

Najwięcej dzieci (69) urodziła żyjąca w XVIII w. Fiodorowa Wasiljewa, Rosjanka mieszkająca niedaleko Moskwy. Wszystkie jej ciąże były mnogie, cztery razy rodziła nawet czworaczki. Jej męża, zwykłego chłopa, przedstawiono nawet carycy Katarzynie. Po śmierci żony spłodził jeszcze z kolejną kobietą 18 dzieci, więc razem miał ich 87. Mniejsza o wiarygodność tych informacji kolportowanych wówczas z podziwem przez kupców, z pewnością, gdyby nie rosyjskie pochodzenie, stałaby się ikoną konserwatywnej części polskiego społeczeństwa.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację