Mieczysław Groszek: Ekonomia polityczna Adam Glapińskiego

Wystąpienia szefa banku centralnego, szczególnie po posiedzeniu ciała typu RPP, w świecie są ważnym wydarzeniami. Zawsze z ważnym przesłaniem. W przypadku czwartkowego wystąpienia dostaliśmy wykład z ekonomii politycznej na obecnym etapie zaostrzania się sprzeczności kapitalizmu.

Publikacja: 10.10.2022 17:23

Adam Glapiński, prezes NBP

Adam Glapiński, prezes NBP

Foto: Bloomberg

Na konferencji prasowej 6 października 2022 r. po posiedzeniu RPP Adam Glapiński, prezes NBP, dał kolejny występ. Złośliwi nazywają to stand-upem, ze względu na potoczystość wypowiedzi i ogólną elokwencję z jednej strony i luźną konstrukcję z drugiej. Z uwagi na formalny tytuł profesorski prezesa NBP, ja określiłbym to jako wykład. W końcu profesorowie na wykładzie potrafią elokwentnie snuć lużne i chaotyczne opowieści.

Analitycy i dziennikarze wyabstrahowali z tej ponad godzinnej opowieści kilka myśli, które można uznać za w miarę klarowny przekaz. Chociaż z zastrzeżeniem prezesa, że poważnie będzie dopiero w listopadzie, bowiem wewnętrzny think tank NBP da swoją prognozę rozwoju sytuacji.

Czytaj więcej

Szef NBP tłumaczy przerwanie podwyżek stóp. "Zadanie zostało wykonane"

Wystąpienia szefa banku centralnego, szczególnie po posiedzeniu ciała typu RPP, w świecie finansowym, są ważnym wydarzeniami. I albo jest suchy komunikat, albo dodatkowo szerszy kontekst. Zawsze jednak z jakimś ważnym przesłaniem. W przypadku czwartkowego wystąpienia Adama Glapińskiego dostaliśmy wykład z ekonomii politycznej na obecnym etapie zaostrzania się sprzeczności kapitalizmu. Nie na darmo z tych 50 lat, które związany jest z SGH, 20 przypada na Katedrę Ekonomii Politycznej na wydziale Ekonomiczno-Społecznym. Poniżej niektóre tezy z tego wykładu.

1. Niezależność NBP i jego prezesa. Jeśliby „niezależność” rozumieć jako wyrzucenie szefa departamentu analiz i badań NBP (Instytutu Ekonomicznego) i powołanie dwóch dam na ważne stanowiska w centrali, jako pierwszych decyzji po objęciu funkcji prezesa, to była ona pełna. Jeśli jednakże odtworzyć sobie obraz Adama Glapińskiego odwiedzającego centralę partii rządzącej w przededniu głosowania jego kandydatury w parlamencie, a także na wskroś polityczne, wręcz propagandowe wypowiedzi o opozycji, to można mieć duże wątpliwości. To bardziej przypomina orwellowskie nadawanie przeciwnych znaczeń słowom. To jest niezależność partyjnego wasala.

2. Ekonomia nie ma zasad (praw), a ekonomiści są bezkształtną masą, na którą nie ma co zwracać uwagi, bo to ani opinia ekspercka, ani autorytety. „Znam na SGH 50 ekonomistów i każdy ma inne zdanie”. Więc ani nauka nie jest nauką, ani autorytety nie są autorytetami. Wygląda na to, że partia zwalcza hasło „róbta co chceta”, a w ekonomii, a szczególnie NBP ono obowiązuje.

3. Polityka podnoszenia stóp procentowych osiągnęła swój doraźny cel, a dalej zobaczymy. Bazą będzie raport wewnętrznego think tanku, obsadzonego w pierwszych tygodniach pierwszej kadencji swoimi ludźmi. Tym zrealizowanym celem jest pełne zatrzymanie kredytów mieszkaniowych. I tyle. Akurat te kredyty działają antyinflacyjnie, bo ich bieżące spłaty obniżają popyt konsumpcyjny , ale jeśli nie udało się nic innego osiągnąć, to dobre i to. Poza tym, co prezes zauważył, kredyty zaciągają ludzie raczej zamożni, więc nie są potencjalną klientelą wyborczą partii rządzącej, więc nie trzeba im współczuć.

4. Opinia publiczna, jeśli nie jest „nasza”, jest z definicji wroga. Adam Glapiński ze swadę odniósł się do tego jak RPP „zrobiła w konia” media i analityków, którzy oczekiwali podwyżki stóp procentowych, już nawet mieli gotowe komentarze. A tabloidy teksty użalające się nad losem „pani Gieni” ile to ona będzie musiała więcej płacić rat kredytowych. A tu taka siurpryza. Już nawet dla tego efektu warto było nie podnosić stóp.

5. A jeśli chodzi o media i analityków, to cała krytyka, jeśli jest, wynika z pobudek ideologicznych. W starej ekonomii politycznej, nazywano ich wrogami ludu. Ale czasy się zmieniają. Chociaż znaczenie nie bardzo, to są ci którzy sypią piach w tryby jedynie słusznej linii rozwoju partii i rządu.

6. I na koniec kurs złotego. Jest tak jak jest, wszystkie impulsy pochodzą z zewnątrz. Nasza polityka monetarna i kursowa jest OK. Nikt sobie nie daje rady z inflacją, więc nie ma co szukać specyficznych dla Polski czynników. Logiki w tym mało, precyzji jeszcze mniej. Jeśli złoty chodzi w „tandemie” z euro, co było główną tezą Glapińskiego, to akurat kurs PLN/EUR powinien być bez zmian, a nie jest. Albo algorytm korelacji wzrostu kursu złotego ze wzrostem inflacji (10 proc. wzrostu kursu powoduje 0,1 proc. wzrostu inflacji) brzmi mocno niewiarygodnie. Ale prezes nie ma głowy do liczb. Dla niego 0,1 proc. to jest 10 promille. Ale nie musi, w ekonomii politycznej liczy się skuteczność a nie precyzja. Zresztą do liczb ma swój Departament Analiz i Badań Ekonomicznych.

Autor od 1989 r. w sektorze finansowym, zajmował wysokie stanowiska menedżerskie w bankach, leasingu i obsłudze płatności.

Na konferencji prasowej 6 października 2022 r. po posiedzeniu RPP Adam Glapiński, prezes NBP, dał kolejny występ. Złośliwi nazywają to stand-upem, ze względu na potoczystość wypowiedzi i ogólną elokwencję z jednej strony i luźną konstrukcję z drugiej. Z uwagi na formalny tytuł profesorski prezesa NBP, ja określiłbym to jako wykład. W końcu profesorowie na wykładzie potrafią elokwentnie snuć lużne i chaotyczne opowieści.

Analitycy i dziennikarze wyabstrahowali z tej ponad godzinnej opowieści kilka myśli, które można uznać za w miarę klarowny przekaz. Chociaż z zastrzeżeniem prezesa, że poważnie będzie dopiero w listopadzie, bowiem wewnętrzny think tank NBP da swoją prognozę rozwoju sytuacji.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację