O brakach cukru w sklepach słyszało aż 89,9 proc. ankietowanych Polaków, a 12,9 proc. zrobiło jego zakupy w nadmiarze – wynika z sondażu UCE Research i SYNO Poland. Część sklepów została zmuszona wręcz do reglamentacji cukru, w niektórych pojawiły się puste półki, których zdjęcia szybko obiegły media. Jednak właściwie dlaczego konsumenci zapałali większą niż zwykle miłością do cukru? Z pewnością nie w celach kolekcjonerskich albo żeby kąpać się w nim niczym Sknerus McKwacz w monetach. Skąd ta panika cukrowa?
Spróbuję udzielić odpowiedzi w oparciu o to, co już z badań i literatury wiemy o „panikach zakupowych”. Inna sprawa, że samo określenie ,,panika” nie zawsze jest adekwatne do nagłych wzmożonych zakupów jakiegoś towaru, ale dla uproszczenia będę się nim posługiwał.
Czytaj więcej
Sklepy stosują ograniczenia w sprzedaży, ale taka reglamentacja może okazać się nielegalna. Cukier zdrożał w miesiąc już o 25–30 proc.
Podziałał przykład innych i strach o braki
Co się więc stało z cukrem w Polsce? Po pierwsze, górę wzięło myślenie „kupuję, bo inni kupują”. Stare jak świat zachowanie stadne bywa przedstawiane jako przyczyna nadmiernych zakupów. „Jeśli sąsiad kupuje, jeśli kupuje sąsiadka, może i ja powinienem?”. Bywa, że preferencje zakupowe innych wpływają na nasze własne. Zwłaszcza jeśli towarzyszą temu niepokojące obrazy pokazywane w mediach.
Po drugie, myślenie „kupię, bo inni kupują i może dla mnie zabraknąć”. To obawa przed niedoborem. Jeśli np. słodzimy napoje i słyszymy o masowym wykupywaniu cukru, to opierając się tylko na tej informacji, może się pojawić wcale nieirracjonalna myśl, żeby „kupić, póki jeszcze jest”.