W obliczu agresji Hitlera na wolny świat Winston Churchill obiecał współobywatelom krew, pot i łzy. I słowa dotrzymał w perspektywie niemal dekady. Jeszcze w pierwszych latach powojennych było w Anglii biednie, chłodno i trudno, mimo że nie została tak zniszczona jak kontynentalna Europa, gdzie było jeszcze biedniej i jeszcze trudniej.
W obliczu agresji Putina, skierowanej ponownie na wolny świat, rządzący krajami, które świeżo wyszły z pandemii i spowodowanego przez nią kryzysu ekonomiczno-społecznego, obiecują obywatelom same pieszczoty. Zapowiadają zwiększenie bezpieczeństwa poprzez intensywne zbrojenia, wyższe wynagrodzenia i emerytury, lepszą opiekę zdrowotną i socjalną, dbałość o środowisko naturalne poprzez „zieloną transformację”, rozwiązanie problemu mieszkaniowego i wiele innych atrakcji. Trudno to pojąć prostemu profesorowi nauk ekonomicznych, ale próbuję.
Zadłużone państwa
Cudownym panaceum, które ma zapewnić wszystkie te dobrodziejstwa w sytuacji najtrudniejszej od czasów II wojny światowej i pod wieloma względami podobnej, mają być pieniądze. Rzeczywiście, pieniędzy nie brakuje, bo się je łatwo pożycza. Rządy i firmy zadłużają się w szaleńczym tempie.
Świat nigdy nie był tak zadłużony. Średnia zadłużenia państwa w UE w relacji do PKB to około 100 proc. Stany Zjednoczone osiągnęły już wskaźnik 140 proc. Ogólna kwota światowego długu wzrosła z 83 bln dol. w roku 2000 do 295 bln dol. w 2021. W porównaniu z globalnym PKB dług zwiększył się z 230 proc. w roku 2000 do 320 proc. w przededniu pandemii i do 355 proc. w zeszłym roku.
Długi mają jednak to do siebie, że trzeba je spłacać. Do niedawna poziom stóp procentowych był tak niski, że wręcz zachęcał do zadłużania się. Nawet wówczas trudno było jednak go lekceważyć. Na przykład w 2021 roku koszt globalny obsługi zadłużenia wynosił 12 proc. PKB. W związku z powszechnymi podwyżkami stóp procentowych będzie jednak nieuchronnie rósł. Ocenia się, że w tym roku wyniesie 15 proc. PKB, a do roku 2026 wzrośnie do około 20 proc.