Zmiany w podatkach, na pozór korzystne, ale wywołujące dalszy chaos, ryzyko kilkunastoprocentowej inflacji i wzrost zadłużenia państwa, uderzają w bezpieczeństwo ekonomiczne Polski. A bez tego nie da się zapewnić bezpieczeństwa militarnego.
Kolejne zaskoczenie
Rząd znowu z zaskoczenia zaproponował istotne zmiany w systemie podatkowym. Zdziwienie budzi, że robi to w trakcie roku podatkowego i w trakcie wojny, która pociąga za sobą wzrost niepewności, realne koszty ekonomiczne związane z kryzysem humanitarnym oraz obronnością. Rząd zapowiada reformę, która stwarza z jednej strony ryzyko podatkowe typowe przy każdej zmianie prawa, a z drugiej – ryzyko dla finansów publicznych z powodu jeszcze szybszego wzrostu długu publicznego.
Propozycja podatkowa rządu wpisuje się w długotrwały proces nękania podatników i płatników oraz biur księgowych kolejnymi zmianami. Przeprowadzenie ostatnich pięciu nowelizacji prawa podatkowego w trzy miesiące oraz zmiana prawie 1000 przepisów już skutkują ogromnymi kosztami pośrednimi związanymi ze zmianami systemów księgowych, biznesplanów czy inwestycji.
Owszem, obecna propozycja rządu naprawia pewne mankamenty wcześniejszych przepisów, ale zmiany te są przede wszystkim reaktywne wobec wcześniej popełnionych błędów czy nieprzemyślanych zapowiedzi premiera. Przypominamy, że jeszcze w lutym premier zapowiadał wprowadzenie zasady „złotówka za złotówkę” po przekroczeniu limitu ulgi dla klasy średniej oraz regułę alternatywnego rozliczenia rocznego na podstawie przepisów z roku 2021, gdyby tzw. Polski Ład okazał się dla podatnika niekorzystny. Nawet jeśli uznamy, że wyeliminowanie ulgi dla klasy średniej oraz rezygnacja z niemądrych zapowiedzi to krok w dobrym kierunku, to zmiana ta jest niezwykle kosztowna, a dodatkowo pozbawiona elementów dalszego uproszczenia systemu.
Na koszt zapowiedzianej zmiany składają się przede wszystkim obniżenie pierwszej stawki podatkowej z 17 proc. do 12 proc. w zamian za likwidację ulgi dla klasy średniej oraz częściowe przywrócenie możliwości odliczania składki NFZ od podstawy opodatkowania dla niektórych grup przedsiębiorców. To uszczuplenie dochodów budżetowych o około 16 mld zł. Cena, którą zapłaci budżet za obietnicę premiera naprawy złych przepisów, tak abyśmy jak najszybciej w ogóle zapomnieli o tzw. Polskim Ładzie.