Biznes nie lubi wielkich zmian prawa, a zwłaszcza takich wprowadzanych z dnia na dzień. Taką właśnie był tzw. Polski Ład, czyli chaotyczna reforma podatków, wdrożona z początkiem 2022 r. Do dziś na to wspomnienie wielu podatników – nie tylko przedsiębiorców – dostaje dreszczy.
Na szczęście obecny rząd w mijającym roku takich rewolucji nie serwował. Ba, wręcz zapobiegł katastrofie, jaką byłaby rewolucja w elektronicznym fakturowaniu. Odłożono bowiem do 2026 r. ten obowiązek, planowany pierwotnie na lipiec 2024 r. Okazało się, że rządowa infrastruktura informatyczna jest do tego nieprzygotowana. Mogło to przynieść ogólny paraliż obrotu gospodarczego, czyli jeszcze większy nieład.
Czytaj więcej:
Rząd Tuska obiecywał, że firmy i podatnicy będą mieli czas na przygotowanie się do nowego prawa. Jak jest naprawdę?
W wyborczych zapowiedziach obecnie rządzące ugrupowania obiecywały inny rodzaj ładu, czyli szerokie konsultacje nowych ustaw (nie tylko podatkowych) ze wszystkimi zainteresowanymi, a także co najmniej półroczne vacatio legis. O tym, że to nie zawsze się udaje, świadczą losy projektu przepisów o podatku od nieruchomości. Nowa ustawowa definicja budowli wzbudziła zainteresowanie setek różnych organizacji i firm. Projekt miał trzy kolejne wersje, uwzględniające wiele z proponowanych postulatów. Nie można więc zarzucić brak chęci władz do konsultacji. Gorzej, że wpłynęło to na opóźnienie prac nad ustawą. Uchwalono ją w listopadzie, a wejdzie w życie z początkiem przyszłego roku. Półrocznego vacatio legis nie udało się więc dochować. Podatnicy nie będą mieli tego komfortu.
Czytaj więcej: