Chociaż społeczne frustracje i wyobcowanie elit narastało w ostatnich latach, wygrana obozu Brexitu okazała się ostatecznym potwierdzeniem zmierzchu starego porządku. Jak mówi jednak chińskie przysłowie, kiedy wszystko pod niebem jest w chaosie, czas jest idealny – czas, by przemyśleć rolę Polski i nową wizję polityki zagranicznej.
Pierwszym pęknięciem systemu międzynarodowego okazał się kryzys 2008 r. i narzucona przez tzw. Troikę (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy – red.) polityka cięć budżetowych, która zdławiła szansę na pobudzenie wzrostu, szczególnie w południowych krajach strefy euro. Kryzys migracyjny ukazał niejasne procesy decyzyjne w UE oraz słabość polityki bezpieczeństwa. Turecki szantaż o dostęp do unijnych rynków, cynicznie wykorzystujący uchodźców jako broń, oraz technokratyczna postawa decydentów pozwoliły krytyce chwycić grunt. Brytyjskie referendum udowodniło, że przegranych neoliberalnego modelu globalizacji i integracji jest wystarczająco dużo, by postawić się elitom. Musimy podejmować zdecydowane kroki wobec niepokojących ruchów mocarstwowej Ankary czy Moskwy karmiącej antyeuropejskie nastroje.
Porządki na podwórku UE
Z pewnością UE wymaga nowej konstrukcji. Zasadne są zarzuty o brak kontroli nad działaniami na najwyższych szczeblach, zarazem nie można przekreślać projektu UE jako takiego. Idea zjednoczonej Europy jest gwarantem pokoju w naszej części świata. Często Unia była też narzędziem polskiej obrony przed nieczystą grą innych krajów.
Polska powinna wyjść z propozycją nowego traktatu unijnego opartego na bardziej demokratycznych mechanizmach i jasno wytyczonych kompetencjach centralnych: reprezentacji na arenie globalnej, regulacji aktywności monopolistów, budżecie federalnym rekompensującym brak krajowej polityki monetarnej wewnątrz strefy euro (jak to sugeruje Joseph Stiglitz) czy wspólną polityką migracji. Kluczowa jest czytelna przebudowa Komisji Europejskiej i EBC, instytucji będących pod wpływem finansowych grup interesu. Warto też forsować rozwiązania OECD Base Erosion Profit Shifting, jak sugeruje np. ekspertka Instytutu Globalnej Odpowiedzialności Daria Żebrowska-Fresenbet, które pozwolą Polsce stać się liderem walki z rajami podatkowymi i przywilejami korporacji.
Nie powinniśmy pozwolić na federalizację UE wyłącznie pod postacią neokarolińskiej osi Paryż–Bruksela–Berlin, ale zadbać o zrównoważenie jej przez Wielką Brytanię oraz całą wschodnią i południową Europę. Szersza formuła to gwarancja uniknięcia marginalizacji. Bardzo ostrożny, a wręcz nieufny musi być stosunek Polski do krajów Grupy Wyszehradzkiej, które wiele razy dowiodły już, że zamiast Warszawy wybiorą Berlin lub Moskwę. Więcej sojuszniczej przychylności możemy znaleźć w Chorwacji czy Rumunii.