Rz: Sztuczny obrót paliwem B100, brak regulacji dotyczących biokomponentów kolejnych generacji oraz niejasne regulacje, to jedne z głównych barier rozwoju branży biopaliw w naszym kraju. Jak w tej sytuacji radzi sobie na rynku kierowana przez pana firma Wratislavia-Biodiesel?
Bardzo dobrze. W zeszłym roku sprzedaliśmy 120 tys. ton estrów metylowych kwasów tłuszczowych, czyli biokomponentu pierwszej generacji dodawanego do oleju napędowego. W tym roku będzie to już około 210 tys. ton. Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiego wyniku. Popyt jest tak duży, że moglibyśmy sprzedać ich nawet 300–350 tys. ton, ale mamy ograniczone zdolności wytwórcze. To przede wszystkim efekt rosnącej w Polsce konsumpcji na olej napędowy, ale nie tylko. W UE również mocno rośnie zapotrzebowanie na biokomponenty. W tym roku pracujemy na pełnych mocach, wynoszących 156 tys. ton. Resztę dokupujemy na rynku i sprzedajemy naszym klientom. Wśród nabywców jest m.in. PKN Orlen, Shell, niemieckie rafinerie w Leuna i Schwedt oraz polscy importerzy, tacy jak Unimot i Onico.