Godne uznania było amerykańskie wyjście z inflacji tłumionej 1.0, dobre – ograniczając się do oceny aspektów stricte ekonomicznych – chińskie z 2.0, bardzo złe z tejże – polskie. Teraz w sposób trudny do przewidzenia, acz wyobrażalny, inflacja tłumiona pojawiła się znowu; to jej odsłona 3.0.
Czytaj także: Kołodko: Inflacja tłumiona 3.0. Czy wiemy, co się dzieje?
Dziwić się trzeba ekonomistom, którzy tego nie zauważają i się dziwią, że „druk pieniądza" nie wzmógł fal inflacji. Wielu z nich wskazuje na sytuację z lat 2008–2010, kiedy to też skokowo zwiększono podaż pieniądza i nie spowodowało to przyspieszenia inflacji. Wtedy strona produkcyjno-podażowa sprawnie wchłonęła dodatkową masę pieniądza, ratując pozytywnymi procesami dostosowawczymi realną sferę gospodarki przed depresją po zaledwie rocznej recesji.
Obecnie jest inaczej. Inflacja już jest większa, niż to odczytuje się wyłącznie z analizy indeksów cenowych, zarówno ze wskaźnika wzrostu cen konsumpcyjnych, jak i produkcyjnych. Co gorsza, może stać się jeszcze większa, jeśli aktualna sytuacja pieniężno-rynkowa zostanie nieprawidłowo zinterpretowana, co grozi, jeśli myli się ekonomię strumieni z ekonomią zasobów. W doskwierającym nam kryzysie poważna część strumienia w postaci luki inflacyjnej, czyli nadwyżki efektywnego popytu nad strumieniem zagregowanej podaży, przekształciła się w wymuszone sytuacją rynkową zasoby oszczędności, czyli nawis inflacyjny. Gdy pandemia zacznie ustępować i sytuacja zacznie się poprawiać, część tego zasobu z powrotem zamieni się w strumień. Im mniejsza, tym lepiej i polityka gospodarcza musi mieć to na uwadze. Niewiele da się tu osiągnąć prostym podnoszeniem stóp procentowych, ale i od sięgnięcia po ten instrument polityki monetarnej uciec się nie da.
Z galerii handlowych do zakupów internetowych
W roku covidowej pandemii światowy produkt brutto spadł o 3,3 proc., przy czym skala zmian poziomu produkcji była wielce zróżnicowana; w przypadku gospodarek o dużym znaczeniu dla średniej światowej wahała się od spadku o 8 proc. w Indiach do wzrostu o 2,3 proc. w Chinach. W gronie krajów bogatych stopa spadku PKB w 2020 r. oscylowała między 3,5 proc. w USA i 11 proc. w Hiszpanii. W Polsce recesja była relatywnie płytka, bo wyniosła 2,8 proc. W tym kontekście, o ile GUS wylicza spadek sprzedaży detalicznej w naszym kraju na 3,1 proc., o tyle Economist Intelligence Unit (EIU) szacuje, że w skali świata zmniejszyła się ona o ok. 2 proc. Jeśli tak zaiste było, oznacza to, że w Polsce zakres spadku sprzedaży detalicznej był nieco większy niż cofnięcie się poziomu PKB, natomiast w skali globu odwrotnie – nieco mniej obniżyły się obroty handlu detalicznego niż całkowitego poziomu produkcji. Natomiast w odniesieniu do światowej sprzedaży internetowej obroty skoczyły aż o ok. 30 proc.