Philip Green: Rozrzutny bogacz

Twórca i właściciel Arcadia Group. Jego marki zdobyły ponad 12 proc. brytyjskiego rynku odzieżowego. Perłą imperium jest znany na całym świecie Topshop

Publikacja: 01.08.2008 03:43

Philip Green: Rozrzutny bogacz

Foto: Reuters

Edukację zakończył na szkole podstawowej. Od lat przejmuje kolejne firmy i rozwija handlową grupę. Nie płaci też podatków od dywidend ze swoich firm – w 2005 r. otrzymał ich 1,1 mld funtów. Firmą kieruje bowiem wraz z żoną Christiną z rezydencji w Monako.

W ubiegłym roku było o nim wyjątkowo głośno – kolekcja Kate Moss dla Topshop, z której ubrania modelka prezentowała na żywo w witrynie jednego ze sklepów, sprzedawała się jak świeże bułeczki. Poświęcenie modelki miało swoją cenę – wysokości gaży nie ujawniono, ale mówi się o 3 mln funtów. Poświęcił się też Green – choć unika wywiadów, to chętnie pozował z modelką do zdjęć.

Zanim doszedł do majątku ocenianego na ok. 8 mld dol., swoje w życiu przeszedł. Urodził się 56 lat temu w żydowskiej rodzinie w południowym Londynie. Rodzina nie była szczególnie religijna, ale trafił do żydowskiego Carmel College w Oxfordshire. Gdy miał 12 lat, zmarł mu ojciec i zaczął pomagać przy rodzinnym biznesie. Szkołę rzucił jako 15-latek i zaczął pracę w firmie importującej obuwie. Później przez kilka lat podróżował – od USA po Daleki Wschód. Po powrocie zaciągnął 20 tys. funtów kredytu na pierwszy biznes i zaczął importować dżinsy z Azji. Już w 1979 r. za bezcen zaczyna skupywać firmy odzieżowe. Szybko rozwija niezwykły instynkt do wyszukiwania upadających firm, które sprzedaje z zyskiem. W 1985 r. za 65 tys. funtów przejął sieć Jean Jeannie, którą po pięciu miesiącach sprzedał za 9 mln funtów. Po spłaceniu długów zostaje mu 6 mln na czysto. W 1990 r. na sprzedaży sieci sportowej Olympus zarobił na czysto 73 mln funtów. Dzisiaj imperium Greena to głównie Arcadia Group, którą kupił sześć lat temu.

Jednak nie zawsze wszystko szło mu dokładnie tak, jak chciał. W 1999 r. po raz pierwszy próbował przejąć – za 7 mld funtów – sieć Marks & Spencer. Ofertę ponawiał jeszcze dwukrotnie, ale została odrzucona. Wreszcie zrezygnował i skupił się na rozwoju swoich marek, na czym też doskonale wyszedł.

W świecie biznesowym jest szeroko znany. Nie ukrywa, że uwielbia wydawać pieniądze, i to bez żadnych wyrzutów sumienia.

Za ponad 30 mln funtów kupił sobie jacht, na Gwiazdkę od żony dostał samolot za, bagatela, 20 mln funtów. Z kolei synowi z okazji bar micwy zorganizował przyjęcie za jedyne 4 mln funtów – przez trzy dni bawiło się ponad 200 gości. Pieniędzy nie żałował na iście bizantyjskie świętowanie swoich 50. urodzin. Na Cypr goście polecieli specjalnie wynajętym samolotem, a czas umilały występy Toma Jonesa i Roda Stewarta. W ubiegłym roku z okazji 55. urodzin ponad 100 gości zaprosił do luksusowego spa na Malediwach.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Nie strzelajcie do flipperów
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Ptak-Iglewska: Wraca dramat błonicy. Pora uzależnić 800+ od szczepień
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Stara bida i bankowy chłopiec do bicia
Opinie Ekonomiczne
Prof. Elżbieta Chojna-Duch: Strategiczna autonomia w Europie
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Ekonomiczne
Marek Tatała: Czy deregulacja się opłaca?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń