Ostatnie piętnaście lat ponadstupięćdziesięcioletniej historii poznańskich zakładów Cegielskiego może służyć za instruktaż, jak skutecznie pogrzebać szanse na prywatyzację przedsiębiorstwa, jednocześnie cały czas o niej opowiadając
[srodtytul]Prawa do obchodów [/srodtytul]
Lipiec 1999 r. Kanadyjski producent taboru kolejowego Bombardier, przymierzając się do kupna Fabryki Pojazdów Szynowych – jednej z trzech głównych spółek Cegielskiego – negocjuje ze związkowcami pakiet socjalny. Gdy rozmowy zbliżają się do finału, przedstawiciel załogi rzuci do Kanadyjczyków: – Przejmując naszą firmę, zyskacie państwo ważny atut marketingowy, gdyż to tutaj zaczął się rozkład poprzedniego ustroju i poprzedniego układu sił w Europie.
Negocjacje kończą się po myśli pracowników. Koncern gwarantuje im nie tylko prawo do utrzymania kasy zapomogowo-pożyczkowej i związków zawodowych, ale również do obchodów Czerwca ’56. I krótko potem wycofuje się z zakupu spółki.
Czy miał na to wpływ argument użyty nieopatrznie przez związkowców podczas negocjacji? Tego nie wiemy, ale odzwierciedla on idealnie sposób myślenia o Cegielskim, który zdeterminował jego losy od lat 50. i dziś może stać się gwoździem do trumny zakładu. Firma symbol walczy właśnie o przetrwanie. Ubiegły rok zamknęła 7,3 mln zł straty netto i zaledwie 634 mln zł obrotów. Nie podpisała ani jednego nowego kontraktu na silniki okrętowe, a likwidowane stocznie w Gdyni i Szczecinie mają wobec niej ponad 60 mln zł długów. Oszczędności szuka, zwalniając 500 pracowników – to pierwszy element nowego planu restrukturyzacji, który jednak może zawalić się w każdej chwili, jeśli nie uda się powstrzymać wierzycieli, szybko sprzedać przynajmniej części majątku i znaleźć kupców na poszczególne spółki. W tym Fabrykę Pojazdów Szynowych – która od czasu rozmów z Bombardierem wciąż, podobnie jak reszta zakładu, jest państwowa.