Gdzie są pieniądze M. Chodorkowskiego?

- Nie mam pojęcia o mojej sytuacji finansowej — powiedział były szef Jukosu dziennikarzom w Berlinie, dokąd przybył prywatnym samolotem prosto z rosyjskiej kolonii karnej.

Publikacja: 31.12.2013 18:33

Michaił Chodorkowski w Berlinie

Michaił Chodorkowski w Berlinie

Foto: Bloomberg

Nie było w nic ze skromności. Gdy rosyjscy prokuratorzy przystąpili do demontowania jego firmy, prawnicy Michaiła Chodorkowskiego postanowili zabezpieczyć jego zasadnicze aktywa — akcje w Jukosie. Wykonali tak doskonałą robotę wyprowadzając z Rosji miliardy dolarów i lokując je za granicą, głównie w Holandii, że wcale nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle dawny potentat naftowy będzie mieć dostęp do tego, co zostało z jego fortuny.

Pieniądze znajdują się teraz pod kontrolą holenderskich fundacji, zarządzane przez zespoły życzliwych osób jakby wziętych ze świata J. Kafki. Nie ma wątpliwości, że Chodorkowski ma kilkadziesiąt milionów dolarów zainwestowanych gdzie indziej. Nie będzie głodować. Na konferencji prasowej po uwolnieniu powiedział, że ma dość pieniędzy na życie, a filozoficznie dodał, że pewnie jest bogatszy od większości podobnych mu skazańców.

Ale są to psie pieniądze w porównaniu z tym, co może być nadal jego osobistym udziałem w pozostałości Jukosa, kiedyś jednej z największych na świecie firm naftowych, obecnie bankrucie. Sprzedaż jej zagranicznych aktywów mogłaby dać nawet 920 mln dolarów, ale aktywa te znajdują się w holenderskich fundacjach.

Kontrola nad tymi podmiotami prawnymi, nazywanymi w holenderskimi prawie „szwami" (stitchings) znajduje się w rękach niezależnych zarządów, nie związanych nawet z beneficjentami, do których może należeć Chodorkowski. Zarządy te są całkowicie autonomiczne, kierowane przez prawników i byłych członków kierownictwa firmy naftowej, którzy zaczęli nowe życie zawodowe po Jukosie.

Prawne zabezpieczenie tych fundacji oznacza, że nie tylko Chodorkowski będzie musiał poczekać na zobaczenie jakichkolwiek pieniędzy, ale również nie może on dać prezydentowi Putinowi czy komukolwiek innemu gwarancji, jak ta procedura prawna potoczy się. Istnieje możliwość ciągnącej się w przyszłości batalii prawnej z Rosją i państwowym Rosnieftem.

- Doszło do tego w półtora roku po aresztowaniu Chodorkowskiego, nie brał w tym udziału, a nawet nie wiedział o tym — stwierdził były szef pionu finansowego Jukosa, Bruce K. Misamore. — Walczyliśmy o ochronę tych aktywów do późniejszego rozdzielenia ich udziałowcom Jukosa.

On i inni podkreślają, że wśród udziałowców były również fundusze emerytalne i inwestycyjne, które inwestowały w Jukosie. — Rozdamy te fundusze przy pierwszej możliwej okazji, ale może to stać się za wiele lat ze względu na nie rozstrzygnięte postępowania sądowe.

Bez wysiłków tych życzliwych przedstawicieli fundacji, wszyscy udziałowcy, włącznie z Chodorkowskim, zostaliby pozbawieni wszystkiego, a ich udziały przejęte przez Rosnieft. Ich obowiązkiem jest działać możliwie jak najszybciej, ale procedury prawne toczyły się w żółwim tempie. Postępowanie w Europejskim Trybunale Praw Człowieka o odzyskanie 100 mld dolarów po bankructwie Jukosa ciągnęło się przez 7 lat i zakończyło bez rezultatu.

Nowy proces wszczęty w maju przez przedstawicieli fundacji może trwać tak samo długo. W sądach Wielkiej Brytanii i Hoilandii trwają inne sprawy. Pięciu członków zarządów dwóch fundacji i ich prawnicy potrącają sobie po kilka milionów rocznie z tytułu kosztów prawnych i rekompensaty rynkowej jako zarządzającymi fundacjami — dodał Misamore.

Po uwolnieniu Chodkorkowski powiedział dziennikarzom w Niemczech, że zapewnił w liście W. Putina, iż nie zajmie się polityką, ani nie będzie starać się odzyskać swych udziałów w Jukosie. Nie są znane szczegóły tego. Jasne jest natomiast to, że prawnicy kontrolujący obecnie aktywa w spadku po Jukosie nie składali takiej obietnicy.

Elementem komplikującym potencjalne roszczenia Chodorkowskiego do resztek Jukosa i prawo wystąpienia o nie do sądu jest jego obietnica zrezygnowania ze wszystkich akcji w firmie matce Jukosa, Menatepie. Zrobił to najwyraźniej za radą swych konsultantów, którzy uważali, że to zmniejszy wyrok. Nic to nie dało. Ostatecznie dostał 8 lat, a w drugim procesie dalsze sześć.

W chwili zatrzymania Chodorkowski miał 60 proc. Menatepu i dzięki temu pośrednio 42 proc. w Jukosie, co odpowiada ok. 920 mln dolarów z sumy 2,2 mld należącej do holenderskich fundacji. Sam powiedział, że przekazał swe prywatne akcje w Jukosie partnerowi w interesach, Leonidowi Niewzlinowi, który żyje w Izraelu.

Z mocy prawa, holenderskie fundacje nie mogą wypłacić żadnych pieniędzy do czasu zakończenia procesów sądowych. Członkowie władz tych fundacji wszczynają takie postępowania na całym świecie i bronią się przed roszczeniami rosyjskich firm państwowych. Ostatnio wygrali 180 mln dolarów w sądzie federalnym w Nowym Jorku od filii rosyjskiej państwowej firmy naftowej.

Ta strategia może być owocna w najbliższych latach, choć na obecnym etapie sagi Jukosa koszty prawne są wysokie. — Taka jest natura tego systemu. Prawnicy zawsze wygrywają — przyznaje Misamore.

Nie było w nic ze skromności. Gdy rosyjscy prokuratorzy przystąpili do demontowania jego firmy, prawnicy Michaiła Chodorkowskiego postanowili zabezpieczyć jego zasadnicze aktywa — akcje w Jukosie. Wykonali tak doskonałą robotę wyprowadzając z Rosji miliardy dolarów i lokując je za granicą, głównie w Holandii, że wcale nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle dawny potentat naftowy będzie mieć dostęp do tego, co zostało z jego fortuny.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Marek Góra: Nieuchronność dłuższej aktywności zawodowej
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Fałszywy ton nacjonalizmu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Apel do kandydatów na urząd prezydenta
Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Czas na powojenne scenariusze dla Ukraińców
Opinie Ekonomiczne
Umowa koalicyjna w Niemczech to pomostowy kontrakt społeczny