Nie jest to takie proste, szczególnie w Polsce, gdzie wciąż inwestorzy, nawet Ci z dużymi portfelami, są potężnie bombardowani pomysłami typu polisy z funduszami inwestycyjnymi lub polskie fundusze inwestycyjne, które kupują inne fundusze zagraniczne podwajając często koszty obsługi czy innego rodzaju pomysły służące do tracenia pieniędzy. Warto zatem przyjrzeć się często popełnianym błędom inwestycyjnym aby rzeczywiście zadbać o swój portfel inwestycyjny, a nie tylko transferować wypracowany majątek do sektora finansowego.
Market Watch niedawno przedstawił swoją propozycję 10 największych błędów inwestycyjnych popełnianych przez inwestorów. Skoncentruję się na najważniejszych odnosząc je do polskich realiów. Co prawda dotyczą one rynku amerykańskiego, w końcu najefektywniejszego na świecie, z najbardziej doświadczonymi inwestorami. A mimo wszystko...
W ciągu ostatnich 30 lat, według Market Watch, zysk (łącznie z dywidendami) ze spółek w S&P 500 wyniósł 11,10 proc. rocznie, podczas gdy średni wynik inwestora korzystającego z akcyjnych funduszy inwestycyjnych w tym czasie był 3,69 proc. rocznie. Gdzie podziały się te zyski? Po pierwsze wpływ na tak słabą stopę zwrotu miały koszty nabycia i zarządzania funduszami, a po drugie... i to wydaje się bardzo ważne zbyt częste kupowanie i sprzedawanie tychże funduszy przez inwestorów. Trudno mi tu odnieść się do metodologii akurat tych badań ale często korzysta się z baz danych (anonimowo) dużych brokerów typu Merill Lynch czy Charles Schwab, które stanowią solidną próbkę przeciętnego amerykańskiego inwestora. Można sobie tylko wyobrazić jaki wynik miałby przeciętny polski inwestor, gdzie koszty obsługi polskich funduszy akcyjnych są dwa-trzy razy droższe. Ale większość polskich posiadaczy oszczędności, niezależnie od tego czy to kwota 1 mln zł czy 50 mln zł może policzyć opłacalność inwestycji w dłuższym terminie.
Ostatnim ważnym błędem, który chcę poruszyć jest oczekiwanie zbyt szybko zbyt dużych zysków. Takie zachowanie powoduje, że za często zmieniamy swoje pozycje na rynku finansowym (np. fundusze), a po drugie zbyt nerwowo podchodzimy do rynku akcji. Mając ich nadmiar w portfelu (oczekując zysków szybko i dużych) jeśli napotykamy na korekty/bessy to bardziej martwimy się o straty niż mamy odwagę aby dokupywać. Dlaczego? Posiadając za dużo akcji, widzimy często tylko duże straty na portfelu i koncentrujemy się na nich, a nie na tym, żeby wykorzystywać spadki do zwiększania pozycji po niższych cenach. Po trzecie za późno zaczynamy oszczędzać, w efekcie nie widzimy w pełni potęgi procentu składanego.
Dzisiaj Polska wchodzi w okres, gdzie wiele polskich firm rodzinnych zostaje sprzedawanych przez swoich właścicieli. To są przedsiębiorstwa zakładane przez pionierów polskiego biznesu na początku lat 90-tych, którzy obecnie osiągają wiek przedemerytalny. Po sprzedaży, właściciel dostaje pieniądze. Często bardzo dużo gotówki nie do końca wiedząc co z ną zrobić. W krajach anglosaskich mówi się, że czym innym jest budowanie majątku/bogactwa, a zupełnie inną kwestią jest zarządzanie nim. Szczególnie, że pomnażanie majątku wiązało się bardzo często z budowaniem własnej firmy, a zarządzanie jest lokowaniem aktywów finansowych (pieniędzmi na początku). Należy życzyć aby polscy inwestorzy nie popełniali tych samych błędów tylko uczyli się na błędach tych, którzy mają za sobą ponad 100 lat doświadczenia.