Maciej Miłosz: Niemiecka bazooka finansowa odpali przemysł

Setki miliardów euro na obronność, które chcą w najbliższych latach wydać nasi zachodni sąsiedzi, to dla nas doskonała wiadomość.

Publikacja: 14.03.2025 04:57

Maciej Miłosz: Niemiecka bazooka finansowa odpali przemysł

Foto: Adobe Stock

Po pierwsze, jest to dowód na to, że większość niemieckiej klasy politycznej zrozumiała, że Rosja stanowi realne zagrożenie. Także dla Republiki Federalnej. Fatalnego z polskiego punktu widzenia kanclerza, socjaldemokratę Olafa Scholza, któremu przez trzy lata nie przeszło przez usta stwierdzenie, że „Rosja musi wojnę w Ukrainie przegrać”, zastępuje chadek Friedrich Merz, który o tym mówił wprost.

A słowa mają znaczenie. I – o ile nie jest się Donaldem Trumpem – zwyczajowo pokazują kierunek polityki danego państwa. To dopalenie finansowe skłania do wniosku, że po dziesięcioleciach zaniedbań Niemcy znacznie poprawią swoje zdolności do obrony i poważnie potraktują zobowiązania sojusznicze, a np. ich brygada, która ma stacjonować na Litwie, faktycznie się tam znajdzie w 2027 r.

Na ogromnych wydatkach obronnych Niemiec skorzysta także Polska

Po drugie, taki zastrzyk finansowy, który w większości będzie wydany w niemieckim, czy szerzej europejskim, przemyśle zbrojeniowym, pozwoli mu się mocno rozwinąć. Zapowiadana skala jest olbrzymia. Komisja Europejska proponuje fundusz dłużny, który ma 150 mld euro, a Berlin mówi o kwocie trzy razy większej. A do tego mają jeszcze dojść inwestycje w infrastrukturę.

O ile nie ma się co łudzić, że polskie firmy z sektora zbrojeniowego będą wielkimi beneficjentami ogromnych wydatków Berlina, o tyle jednak delikatny efekt fali powinien dotrzeć także do nas. Niemcy to nasz największy partner handlowy. Jeśli gospodarka nad Renem na tym skorzysta, a kryzys w sektorze automotive za Odrą choć trochę zostanie osłodzony prężnym rozwojem zbrojeniówki, to będzie na tym korzystać także gospodarka nad Wisłą. To system naczyń połączonych. I tak jeśli w przygranicznym Görlitz zbrojeniowy koncern KNDS kupuje dawną fabrykę lokomotyw, która już praktycznie nie działa, to najpewniej skorzystają na tym również polscy pracownicy i poddostawcy. Oczywiście lepszym rozwiązaniem byłoby nawiązanie bardzo bliskiej współpracy polskiego przemysłu zbrojeniowego z tym znacznie lepiej rozwiniętym niemieckim, ale to m.in. z powodów skomplikowanych relacji na linii Warszawa–Berlin obecnie nie ma raczej szans się udać.

Czytaj więcej

Maciej Miłosz: Przemysł zbrojeniowy, czyli prymusa Donalda Tuska nieodrobiona praca domowa

Wreszcie warto pamiętać, że silny przemysł zbrojeniowy w Europie zwiększa nasze bezpieczeństwo. To, że niemiecki gigant Rheinmetall właśnie buduje fabryki amunicji w Niemczech, na Litwie czy w Rumunii, oznacza, że w razie W będziemy mieli skąd te pociski kupować. To samo dotyczy też innego rodzaju uzbrojenia.

Polska zbrojeniówka rozwija się za wolno

Oczywiście debata nad drastycznym zwiększeniem niemieckich wydatków zbrojeniowych z mojego punktu widzenia ma też w sobie co najmniej chochlę, bo nie łyżkę, dziegciu. Za Odrą oczywiste jest, że przy tak olbrzymich nakładach kolosalnie rozwinie się ich przemysł. I choć zapewne mimo różnych zawirowań i tak część planowanej kwoty trafi do zbrojeniowych gigantów z USA, to jednak oczywiste jest, że większość pieniędzy zostanie w Niemczech.

Niestety, w Polsce mimo olbrzymich wydatków na obronność i buńczucznych deklaracji polityków o potrzebie budowy fabryk amunicji państwo nie potrafi tego wcielić w życie. Dlatego przyszłość może wyglądać tak, że także my zostaniemy klientami szybko rozwijającego się przemysłu zbrojeniowego w Niemczech.

Po pierwsze, jest to dowód na to, że większość niemieckiej klasy politycznej zrozumiała, że Rosja stanowi realne zagrożenie. Także dla Republiki Federalnej. Fatalnego z polskiego punktu widzenia kanclerza, socjaldemokratę Olafa Scholza, któremu przez trzy lata nie przeszło przez usta stwierdzenie, że „Rosja musi wojnę w Ukrainie przegrać”, zastępuje chadek Friedrich Merz, który o tym mówił wprost.

A słowa mają znaczenie. I – o ile nie jest się Donaldem Trumpem – zwyczajowo pokazują kierunek polityki danego państwa. To dopalenie finansowe skłania do wniosku, że po dziesięcioleciach zaniedbań Niemcy znacznie poprawią swoje zdolności do obrony i poważnie potraktują zobowiązania sojusznicze, a np. ich brygada, która ma stacjonować na Litwie, faktycznie się tam znajdzie w 2027 r.

1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Koniec zakupów uzbrojenia w USA? To dla Polski nie problem
Biznes
PGZ szuka partnera do produkcji amunicji
Opinie Ekonomiczne
Marek Tatała: Czy deregulacja się opłaca?
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czy Europa może być znów wielka?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Donald Trump rąbie siekierą, Europa odpowiada skalpelem
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń