Nowa konstytucja dla firm

Trzymajmy kciuki za nowe prawo działalności gospodarczej – pisze przewodniczący konwentu Business Centre Club.

Publikacja: 26.05.2015 21:00

Nowa konstytucja dla firm

Foto: Fotorzepa/Magda Starowieyska

Fakt przyjęcia przez rząd mimo gorącej sytuacji politycznej założeń do „konstytucji przedsiębiorców", czyli ustawy – Prawo działalności gospodarczej (PDG) dowodzi, że jest wola polityczna, by jeszcze w tej kadencji Sejmu ten dokument przyjąć. To ważne wydarzenie dla półmilionowej rzeszy polskich przedsiębiorców będących pracodawcami i wytwarzających większość dochodu narodowego.

Wbrew zarzutom niektórych mediów ma to być nie proste przeniesienie w dzisiejsze czasy słynnej zasady min. Wilczka z 1988 r. („co nie jest zabronione, jest dozwolone"), lecz m.in. wprowadzenie do relacji państwo – przedsiębiorcy zasad wzajemnego poszanowania i równouprawnienia. Nie jest to „prawo pisane pod przedsiębiorców", jak twierdzą prominentni przedstawiciele związków, lecz katalog praw i obowiązków przedsiębiorców, który stworzy warunki pewności obrotu gospodarczego. I nie będzie dawać immunitetu tym, których zamiary nie są uczciwe.

Praktycy gospodarczy nie od dziś wiedzą, że nie da się zapisać prawa (gospodarczego, podatkowego, pracy), które ureguluje wszystkie możliwe sytuacje w realnej gospodarce. Dlatego ujęcie w PDG wielu zasad normatywnych, które przyświecać będą rozstrzyganiu sporów i wątpliwości, należy uznać za największe osiągnięcie tego projektu. „Zasada pouczenia przed sankcją", „zasada proporcjonalności środków do celów i skutków", „zasada załatwiania spraw bez zbędnej zwłoki", „zasada prawa do błędu" – to tylko niektóre z norm prawa działalności gospodarczej, które uznać można za osiągnięcie cywilizacyjne polskiej przedsiębiorczości w XXI w.

Bolączki zostają

Nie jest to prawo, które rozwiąże wszystkie problemy przedsiębiorców. Prawo działalności gospodarczej nie przywraca prawa do sądu, praktycznie zanegowanego przewlekłością spraw sądowych. Nie nowelizuje ustawy o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych tak, by można ją było zastosować (dziś jest martwa). Nie rozwiązuje też problemów najmniejszych przedsiębiorców obarczonych nierealistycznymi zapisami kodeksu pracy, niejako wymuszającymi zatrudnianie w szarej strefie.

Część przepisów PDG ma być wiernie przeniesiona z obowiązującej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Prawie całość zapisów dotyczących kontroli przedsiębiorstw i przedsiębiorców znajdzie się w nowej ustawie, z tą istotną różnicą, że ma być poddana ściślejszej kontroli sądów administracyjnych. Ma zostać zlikwidowana dowolność w podejmowaniu kontroli planowych, dlatego wymagana będzie ocena ryzyka i istnienia przesłanek podejmowania akurat tej a nie innej kontroli. Ma to zlikwidować represjonowanie przedsiębiorców, którzy podpadli. Ścigani mają być ci, którzy choć nie są łatwym celem, powodują duże straty.

Założenia przyszłej ustawy nie są w tej materii wystarczająco jasne, ale i tak już spotkały się ze zmasowaną krytyką środowisk posługujących się schematami myślenia promowanymi przez szukających taniego poklasku polityków i związkowców. To okazja do niedopuszczalnego pomawiania polskich przedsiębiorców generalnie o nierzetelne prowadzenie swoich biznesów.

Przedsiębiorcy są taką samą grupą społeczną jak np. dziennikarze czy związkowcy. W każdej z tych grup występuje jakiś promil nieuczciwych. Nie jest jednak rzetelne wyciąganie fałszywych bądź zniekształconych wniosków np. z kontroli PIP. Jeżeli rocznie nakładanych jest w całej gospodarce tylko nieco ponad 20 tys. grzywien za nieprzestrzeganie uprawnień pracowniczych, to biorąc pod uwagę liczbę podmiotów i liczbę zatrudnionych, wyciąganie z tego wniosku o powszechnym łamaniu prawa jest nadużyciem. Większość interwencji PIP to efekt doniesień pracowników, z których ponad połowa okazuje się bezzasadna, a co gorsza – bezkarna.

Podobnie ustawianie pracy całego aparatu kontroli skarbowej i pozostałych ponad 30 instytucji kontrolnych przy założeniu domniemania winy przedsiębiorcy byłoby prymitywnym schematem myślenia, który dominował w mentalności urzędniczej poprzedniej, komunistycznej epoki.

Kontrola jako wyjątek

Współczesnym wyzwaniem jest takie unormowanie instytucji kontroli, które tylko w udokumentowanych i uprawdopodobnionych przypadkach pozwala na kontrolę natychmiastową, przesuwając wszelkie inne formy kontroli do kategorii zapowiedzianych.

Oponenci takiego rozwiązania zapominają, jak dużym obciążeniem dla firm (z reguły małych i średnich) i jakim kosztem finansowym oraz organizacyjnym są kontrole. Jednocześnie ci sami oponenci żądają poszerzania praw zatrudnionych do poziomu obowiązującego w socjalnych, bogatych społeczeństwach Zachodu, zapominając, że tam instytucja kontroli jest zdarzeniem nadzwyczajnym, surowo regulowanym.

Trzymajmy więc kciuki za doprowadzenie projektu PDG do szczęśliwego końca – mimo kłód rzucanych pod nogi urzędnikom Ministerstwa Gospodarki przez zagrożonych we swej wszechwładzy urzędników innych organów.

Opinie Ekonomiczne
Marcin Piątkowski: Jak pobudzić inwestycje prywatne
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Opinie Ekonomiczne
Guntram Wolff: Strefa euro musi wzmocnić wsparcie militarne dla Bałtów
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści: Centralny czy Ukryty Rejestr Umów?
Opinie Ekonomiczne
Aneta Gawrońska: Od wojny w koalicji mieszkań nie przybędzie