Państwa w polskiej gospodarce wciąż jest za dużo, a nie za mało, jak twierdzi wicepremier Morawiecki. Czytając w „Rzeczpospolitej" wywiad z wicepremierem kwestionującym dotychczasową prywatyzację i liberalizację, można było odnieść wrażenie, jakby ostatnie ćwierćwiecze było w Polsce okresem jakiegoś leseferyzmu.
W raporcie FOR „Następne 25 lat" przedstawiliśmy stojące przed Polską wyzwania rozwojowe. Ciągle nie znamy szczegółów planu Morawieckiego, ale plany rządu nie napawają optymizmem. Odpowiedzią na spadek liczby osób w wieku produkcyjnym nie jest dezaktywizacja kolejnych przez obniżenie wieku emerytalnego i program Rodzina 500+. Odpowiedzią na spowolnienie tempa poprawy produktywności gospodarki nie jest cofanie prywatyzacji i polityka przemysłowa. Odpowiedzią na niską stopę inwestycji przedsiębiorstw nie jest wzrost niepewności i utrzymywanie dużych deficytów budżetowych.
Mamy przerośnięte państwo
Państwo polskie wciąż bardzo silnie ingeruje w gospodarkę. Tymczasem wicepremier Morawiecki widzi monopole w kontekście zagranicznych firm, np. w sektorze handlu. A przecież pomiędzy sieciami handlowymi mamy konkurencję, czego nie można powiedzieć o sektorach kontrolowanych przez państwo, takich jak np. energetyka. Wicepremier mówi też o potrzebie wzrostu innowacyjności, ale ignoruje badania pokazujące negatywny wpływ państwowych monopoli i przeregulowania gospodarki na innowacyjność.
Praktycznie wszystkie duże prywatyzacje rządu PO–PSL były prywatyzacjami tylko z nazwy – państwo pozyskiwało przez giełdę kapitał, zachowując jednocześnie kontrolę, czy to dzięki złotym akcjom, czy rozdrobnieniu pozostałego akcjonariatu. 17 z 50 największych spółek w Polsce z listy „Rzeczpospolitej" ma udział skarbu państwa. Tylko one zatrudniają 425 tys. osób. Czas to zmienić, a nie pogłębiać błędy i zaniechania poprzedników.
Firmy w Polsce borykają się z jednym z największych natężeń regulacji w krajach UE i OECD – zliberalizowaliśmy za mało, a nie za dużo. Udział państwowych przedsiębiorstw w gospodarce jest największy wśród krajów UE i OECD – sprywatyzowaliśmy za mało, a nie za dużo.