– Mieliśmy przypadki, że dentysta używał jednego wiertła u 15 pacjentów. Bywało, że jednorazowy wziernik ginekologiczny za kilka złotych służył do badania wielu kobiet – alarmuje Paweł Policzkiewicz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
Z powodu braku lub złej sterylizacji narzędzi medycznych lub kosmetycznych lubelski sanepid zamknął w ostatnim roku kilkadziesiąt gabinetów. Kara spotkała nawet Stomatologiczne Centrum Kliniczne Uniwersytetu Medycznego.
W tej sytuacji sanepid wspólnie z władzami Lublina rozpoczyna akcję diagnostyki wirusowego zapalenia wątroby typu C (HCV). Dlaczego?
Jak wynika z szacunków Polskiej Grupy Ekspertów HCV w Polsce, nawet 730 tys. osób może być zakażonych tym groźnym wirusem. I tylko 3 proc. z nich (22 tys.) o tym wie. Choroba prowadząca nawet do raka wątroby przez lata przebiega bowiem bezobjawowo, a można się nią zarazić przypadkowo, np. podczas drobnych zabiegów w gabinetach medycznych lub kosmetycznych.
Od stycznia mieszkańcy Lublina i powiatu lubelskiego w wieku 18 – 60 lat będą mogli wykonać bezpłatne badania na obecność HCV. Sanepid chce przebadać 10 tys. osób. – Zagrożenie wirusem w mieście jest ogromne – mówi Policzkiewicz.