Inwestycje: niech każdy płaci za siebie - wyrok SN

Przepisy regulujące kolizje między zarządcą budowanej drogi a właścicielem sieci generują spory, gdyż nie dają narzędzia, by wymusić zgodę na jej przebudowę.

Publikacja: 11.02.2020 11:15

Inwestycje: niech każdy płaci za siebie - wyrok SN

Foto: 123RF

To sedno wyroku Sądu Najwyższego pokazujące dodatkowe trudności związane z inwestycjami drogowymi.

Kwestia ta wynikła w sprawie, w której miasto st. Warszawa domagało się od Innogy Stoen Operator Sp. z o.o. zapłaty, na początek kwoty 26 mln zł, a w końcówce procesu zmniejszonej do 16 mln zł. Chodziło o rozliczenie inwestycji polegającej na usunięciu kolizji nowej drogi publicznej w Warszawie, trasy Mostu Północnego z przebiegającą tamtędy linią wysokiego napięcia.

Czytaj także: Uwłaszczenie: gdy droga biegnie przez inną nieruchomość - wyrok WSA

W celu uporania się z tym przedsięwzięciem obie strony w okresie od 15 lipca 2010 r. do 27 maja 2013 r. zawarły 15 umów, na podstawie których miasto dokonało przebudowy sieci energetycznej. Umowy te przewidywały jednak znaczne, bo opiewające na 16 mln zł opłaty dla operatora, m.in. za wyrażenie zgody na usunięcie kolizji, przesunięcie fragmentów linii energetycznej, czasowe jej wyłączenia.

Po pewnym czasie miasto uznało, że było to nienależne świadczenie, gdyż umowy były nieważne, i wystąpiło z pozwem. Sądy Okręgowy, a następnie Apelacyjny w Warszawie oddaliły jednak jego żądanie zapłaty. Miasto nie dało za wygraną i odwołało się do Sądu Najwyższego.

Pełnomocnik miasta mec. Magdalena Wątroba przekonywała SN, że umowy były faktycznie próbą ominięcia art. 120 ust. 1 ustawy o drogach publicznych, który w pełni reguluje takie rozliczenia i według nich zarządca drogi finansuje tylko przebudowę instalacji, co też miasto zrobiło, i żadnych innych kosztów nie ponosi, np. za nadzór i zyskanie pozwoleń. Zgodziło się zaś na zawarcie z operatorem umów, by nie tamować inwestycji, bo wyłączył np. czasowo sieć na czas przebudowy.

Pełnomocnicy operatora mecenasi Przemysław Kałek i Adam Zwierzyński argumentowali z kolei, że umowy były ważne, miasto nie zapłaciło niczego bezpodstawnie, a sens tych inwestycji polega na tym, by każdy płacił za siebie, by sieć wyszła z narzuconych jej zmian w sieci bezkosztowo.

I obronili operatora. SN wskazał, że art. 120 nie regulował tych kwestii, dotyczy bowiem usuwania kolizji w przypadku skrzyżowania sieci z drogą. W tym wypadku chodziło o przebudowę sieci w pasie drogi. Zawarcie takich umów było dopuszczalne, ale i niezbędne.

Jeśli sieć energetyczna została ułożona przed 2003 r. (a większość sieci pochodzi wręcz z XX w.), to do nich zastosowanie ma przejściowy art. 7 noweli ustawy o drogach publicznych z 14 listopada 2003 r., który stanowi, że jeżeli budowa, przebudowa lub remont drogi wymaga przełożenia urządzenia lub obiektu umieszczonego w pasie drogowym na podstawie zezwolenia wydanego przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy, koszt tego przełożenia ponosi zarządca drogi, pod warunkiem zachowania dotychczasowych właściwości, a dopiero do nowych sieci odnosi się art. 32.

Problem polega na tym, że przepis ten nie daje zarządcy drogi narzędzi (sankcji), by wymusić na właścicielu sieci niezbędne wsparcie na przebudowę sieci – przyznał w uzasadnieniu sędzia Sądu Najwyższego Paweł Grzegorczyk.

Sygnatura akt: I CSK 563/18

Ochrona zdrowia
Aborcja w dziewiątym miesiącu ciąży. Izabela Leszczyna komentuje dla "Rz"
Praca, Emerytury i renty
Lawinowy wzrost L4 z powodu krztuśca. Alarmujące dane ZUS
W sądzie i w urzędzie
Lex ciągnik na wstecznym. Komornik łatwiej zajmie ruchomości?
Matura i egzamin ósmoklasisty
Szef CKE: W tym roku egzamin ósmoklasisty i matura będą łatwiejsze
Sądy i trybunały
Sąd: prokuratura ma przeprowadzić śledztwo ws. Małgorzaty Manowskiej