Deweloperskie obligacje: bezpieczeństwo przed rentownością

Rynek obligacji korporacyjnych to dziś rynek sprzedającego. Popyt na papiery jest duży, a podaż jest ograniczona. Lepiej jednak zarobić mniej, ale postawić na bezpieczeństwo w dłuższym terminie – mówi Jarosław Sojka, partner w DM Michael/Ström.

Publikacja: 15.08.2024 20:59

Deweloperskie obligacje: bezpieczeństwo przed rentownością

Foto: mat. pras.

Obligacje deweloperskie to jeden z filarów Catalyst, oferty odbywają się cały czas. W ostatnim czasie słyszeliśmy też o problemach inwestorów niektórych spółek związanych z rynkiem nieruchomości, jak HRE czy spółki celowe jednego z udziałowców biurowca Mennica Legacy Tower. Na co trzeba uważać, decydując się na inwestycję w deweloperski dług?

Inwestorzy – szczególnie początkujący – powinni skupiać się na tym bezpieczniejszym segmencie rynku, z czym co do zasady mamy do czynienia na Catalyst, gdzie są różne wymogi. Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że w przypadku papierów notowanych na Catalyst nie może dojść do defaultu (brak wykupu w terminie – red.).

Wybór deweloperów jest szeroki. Inwestorzy powinni stawiać bezpieczeństwo przed rentownością. Lepiej zarobić te 1–2 pkt proc. mniej, ale postawić na bezpieczeństwo w dłuższym terminie. Owszem, wiele obligacji nie posiada zabezpieczeń, ale tego typu papiery emitują duże podmioty, bardzo często z akcjami notowanymi na GPW, które oczywiście nie dają gwarancji, ale większą rękojmię tego, że są zarządzane w rozsądny sposób, co mityguje pewne ryzyka związane z inwestowaniem, z jakimi można się spotkać szczególnie w przypadku małych podmiotów, które mają plan szybko rosnąć i chcą to zrobić za duże pożyczone pieniądze przy niewielkim wkładzie własnym. Sukces się osiąga albo nie.

Dodam jeszcze, że mamy dziś rynek sprzedającego. Popyt na obligacje jest duży, a podaż jest ograniczona. Stąd na Catalyst widzimy notowania papierów po 102–103 proc. wartości nominalnej. To dlatego, że marże obligacji wyemitowanych rok, dwa lata temu na innym rynku są wyższe niż emitowanych obecnie.

Czytaj więcej

Podchodźmy ostrożnie do inwestowania w obligacje

Jak pan ocenia kondycję spółek pod względem zdolności płacenia odsetek i wykupu lub rolowania obligacji przez pryzmat rynku mieszkaniowego, na którym m.in. widzimy spadki sprzedaży?

Liczba transakcji jest w trendzie spadkowym, ale to poziomy dalekie, powyżej 20–30 proc., od rekordowo niskich kwartałów z czasu pandemii w 2020 r. czy wybuchu wojny w 2022 r. Ostatnie lata, poza przywołanymi korektami, przyzwyczaiły wszystkich do tego, że rynek mieszkaniowy ma tylko jeden kierunek, wzrostowy, zarówno w odniesieniu do cen, jak i liczby sprzedawanych mieszkań, co ciężko pewnie uznać za długoterminową równowagę. Myślę, że to trochę skrzywiło percepcję nawet w odniesieniu do dzisiejszej sytuacji – można w niektórych mediach wyczytać, że to zapowiedź czegoś złego, podczas gdy raczej wydaje się, że mamy rodzaj normalizacji rynku.

Faktycznie czynnikiem, który może istotnie wpłynąć na to, jak w kolejnych miesiącach sytuacja będzie się rozwijać, jest rządowy program wsparcia – albo jego brak. Część deweloperów uważa – i ja się z tym zgadzam – że najgorszy jest stan, kiedy nie wiadomo, co będzie. Trzeba albo podjąć decyzję, że program będzie – i przedstawić jasne zasady, by konsumenci mogli ocenić, czy się kwalifikują, czy nie – albo postanowić, że programu nie będzie – i wtedy też ludzie będą wiedzieli, na czym stoją. Dziś wielu ludzi się wstrzymuje z 

zakupem, licząc, że program będzie i że oni zmieszczą się w jego kryteriach. Niemniej dzisiejsze wyniki deweloperów oceniłbym jako neutralne – niepozytywne, ale też dalekie od katastrofy. Sytuacja deweloperów wydaje się bardzo komfortowa: zadłużenie jest na bardzo rozsądnych poziomach, terminy zapadalności nie stwarzają presji na sprzedaż mieszkań, by zapewnić środki na wykup obligacji czy spłaty kredytów.

A sam rynek obligacji jest silny, stwarza możliwości refinansowania długu. Dane o sprzedaży mieszkań nie są tak złe, by budzić wielki niepokój, a inwestorzy mają pieniądze, by obejmować papiery przy marżach 3–5 pkt proc. ponad WIBOR i blokować środki na trzy, cztery lata.

Obligacje deweloperskie to jeden z filarów Catalyst, oferty odbywają się cały czas. W ostatnim czasie słyszeliśmy też o problemach inwestorów niektórych spółek związanych z rynkiem nieruchomości, jak HRE czy spółki celowe jednego z udziałowców biurowca Mennica Legacy Tower. Na co trzeba uważać, decydując się na inwestycję w deweloperski dług?

Inwestorzy – szczególnie początkujący – powinni skupiać się na tym bezpieczniejszym segmencie rynku, z czym co do zasady mamy do czynienia na Catalyst, gdzie są różne wymogi. Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że w przypadku papierów notowanych na Catalyst nie może dojść do defaultu (brak wykupu w terminie – red.).

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Podchodźmy ostrożnie do inwestowania w obligacje
Nieruchomości
Deweloperka to nie jest samograj
Nieruchomości mieszkaniowe
Cieplejszy czerwiec u deweloperów – znowu ruch na budowach
Nieruchomości
Mniej chętnych na biura, ale czynsze dalej w górę
Materiał Promocyjny
Energetycznych wyspiarzy będzie przybywać
Nieruchomości
Wysokie pierwsze marże elity