Faktem jest, że grozi nam gwałtowne załamanie skali nowego budownictwa. Jest to kryzys popytowy, spowodowany szokowym załamaniem na rynku kredytów mieszkaniowych. Z tego punktu widzenia uruchomienie w trybie awaryjnym, tymczasowego, działającego antycyklicznie programu ma sens, o ile dotyczy nowego budownictwa, ale o tym szerzej w dalszej części komentarza.
Trzeba bowiem zauważyć, że do dnia wyborów efekt programu będzie głównie propagandowy. Rząd zapowiada, że pierwsze kredyty mogłyby być udzielone w III kwartale 2023 r., ale czeka nas jeszcze najpierw proces legislacyjny a potem organizacja, zapewne według znanego schematu: BGK jako zarządzający środkami na dopłaty na podstawie umów z bankami i równolegle przygotowanie banków. Nie zdziwię się, jeśli pierwsze kredyty w ramach programu zostaną udzielone na miesiąc przed wyborami. Jako wyborca, a nie politolog, powiem, że większe pozytywne skutki przy urnie oceniam sceptycznie. Ale zaszkodzić – nie zaszkodzi.