Już od dzieciństwa Mark Rutherfoord chciał być właścicielem parku safari. Było to niemożliwe, dopóki nie spotkał i nie ożenił się z Wendy Trees, nowojorską specjalistką reklamy. Wtedy jego marzenia zaczęły się spełniać - czytamy na łamach "New York Timesa".
Dziś małżeństwo jest w posiadaniu parku safari Gondwana Game Reserve. To 27 tys. akrów prywatnego rezerwatu, który oferuje turystykę safari i domy w niewielkich osiedlach. Posiadłość ok. 200 mil na wschód od Kapsztadu, reklamuje się jako jedyny spośród pięciu największych parków safari w okolicach przylądka ze swobodnym dostępem.
Zamieszkać na pustyni
Rezerwat porasta bogata roślinność, kwitnąca na żółto i fioletowo przez okrągły rok, i której wegetacja zdaniem World Wide Fund for Nature jest zagrożona - piszą dziennikarze "New York Timesa".
Pan Rutherfoord spotkał swą przyszłą żonę w 2003 roku, kiedy jeden z jej klientów nagrodził ją wycieczką do rezerwatu Kalahari. Poproszono Rutherfoorda, aby pełnił rolę gospodarza dla niektórych grup. I wtedy właśnie poznał panią Trees, kiedy wsiadła do jego land rovera. Cztery miesiące później para mieszkała już razem na pustyni.