Dopłaty do mieszkań. Zdrożeją starsze lokale?

Jeśli po wprowadzeniu programu dopłat popyt na mieszkania gwałtownie wzrośnie, nieuniknione będą też wzrosty cen.

Publikacja: 28.02.2025 04:13

Część sprzedających tańsze lokale najpewniej podciągnie ceny do przewidzianych w programie dopłat li

Część sprzedających tańsze lokale najpewniej podciągnie ceny do przewidzianych w programie dopłat limitów

Foto: Adobe Stock

Nie milkną echa zapowiedzi resortu rozwoju objęcia dopłatami do kredytów tylko mieszkań i domów kupowanych na rynku wtórnym. Limity cen metra kwadratowego lokali w programie „Klucz do mieszkania” to 10 tys. zł (11 tys. zł w największych i najdroższych miastach). Prawo do ustalania progów miałyby mieć też gminy.

– Możemy się już natknąć na ogłoszenia nawiązujące do zapowiadanego programu kredytowego. Choć to melodia przyszłości, niektórzy ogłoszeniodawcy już przekonują, że mieszkanie wpisze się w nowy program – zauważa Rafał Bieńkowski z portalu Nieruchomosci-online.pl. – Tak reklamowano np. 80-metrowy lokal w kamienicy we Wrocławiu, z ceną 9,1 tys. zł za mkw.

Czytaj więcej

Tak zmieniają się transakcyjne ceny mieszkań

Ile mieszkań z dopłatą

W portalu Nieruchomosci-online.pl oferty mieszkań na rynku wtórnym z ceną do 10 tys. zł za mkw. to 49 proc. ogłoszeń (dane na 24 lutego). – Ale skorzystanie z programu „Pierwsze klucze” w pięciu dużych miastach może być marzeniem ściętej głowy, pomimo podwyższenia limitu do 11 tys. zł – zaznacza Bieńkowski. – Dotyczy to zwłaszcza Warszawy, gdzie mieszkania z drugiej ręki w tym limicie to zaledwie 1,5 proc. oferty. W Krakowie to 3 proc. Nieco lepiej jest w Gdańsku (14 proc.) i we Wrocławiu (19 proc.), a najlepiej w Poznaniu (ok. 40 proc.).

W pozostałych miastach wojewódzkich, gdzie limit cen ma wynosić 10 tys. zł za mkw., odsetek mieszkań w ofercie rynku wtórnego jest taki: Rzeszów – 34 proc., Lublin – 47 proc., Białystok – 50 proc., Szczecin – 57 proc., Kielce – 64 proc., Katowice – 65 proc., Opole – 66 proc., Toruń – 68 proc., Zielona Góra – 70 proc., Łódź – 75 proc., Olsztyn – 75 proc., Bydgoszcz – 81 proc., Gorzów Wlkp. – 89 proc.

– Poza pięcioma największymi miastami wybór ofert mieszkań kwalifikujących się do zakupu na kredyt z rządową dopłatą jest duży: w zależności od rynku to od kilkudziesięciu do nawet stu procent – mówi Marcin Drogomirecki, ekspert Grupy Morizon-Gratka. – Tam gdzie program obejmuje całość oferty, możliwy byłby zakup każdego typu mieszkania, z każdego segmentu (kawalerki, mieszkania dwupokojowe itd.), praktycznie o każdym standardzie. W ośrodkach, w których mieszkania w cenie do 10 tys. zł za mkw. mają mniejszy udział w podaży, trzeba się liczyć, że w grę będą wchodzić większe lokale w mniej atrakcyjnych lokalizacjach, o niższym standardzie.

Oznacza to, jak dodaje ekspert, że mieszkania jedno- czy dwupokojowe w nowym budownictwie, w centrum miasta lub jego pobliżu, wykończone i wyposażone, mogą się już nie mieścić w limicie.

Czytaj więcej

Dla kogo ziemia rolna w mieście. Co może powstać na działkach?

– Pewną wskazówką, jakie mieszkania być może załapią się do programu, mogą być dane o średnich cenach ofertowych mieszkań z rynku wtórnego wg standardu – dopowiada Rafał Bieńkowski (dane z końca IV kw. 2024 r.). Analiza serwisu uwzględnia standardy mieszkań: do odświeżenia, do remontu, do wykończenia, stan dobry, bardzo dobry i wysoki. – W Warszawie, Krakowie i Gdańsku średnia cena ofertowa mieszkań w każdym z wymienionych standardów jest wyraźnie wyższa niż limit 11 tys. za mkw. – podkreśla Rafał Bieńkowski.

Jak wynika z danych Nieruchomosci-online.pl, we Wrocławiu potencjalni beneficjenci programu będą mieli szansę tylko na mieszkanie w stanie do remontu. – I to pewnie po negocjacjach, bo średnia takiego lokalu to 11,3 tys. zł za mkw. – wskazuje Bieńkowski. – W Poznaniu poniżej limitu są mieszkania w stanie do odświeżenia (średnia cena ofertowa 10 tys. zł), do remontu (9,9 tys. zł) i w stanie dobrym (10,9 tys. zł). 

Czytaj więcej

Ile kosztuje remont. Czy „Klucz do mieszkania” nakręci stawki?

– W pozostałych miastach wojewódzkich, gdzie limit cen to 10 tys. zł za mkw., wybór będzie naturalnie większy. W takich miastach, jak Bydgoszcz, Gorzów Wlkp., Łódź, Olsztyn czy Zielona Góra, średnie ceny ofertowe mieszkań we wszystkich analizowanych standardach są niższe niż przewidziany limit – zauważa Bieńkowski. – Ale już w Białymstoku, Lublinie i Rzeszowie to może być za mało na mieszkanie w stanie bardzo dobrym lub wysokim, w Katowicach – na lokal do wykończenia lub w wysokim standardzie, a w Opolu na wysoki standard.

Gdzie będą żniwa sprzedających

Marek Wielgo, ekspert portalu GetHome.pl, dopowiada, że sytuacja w poszczególnych metropoliach jest bardzo zróżnicowana pod względem wielkości oferty mieszkań i cen. – Z danych wyszukiwarki portali nieruchomości Adradar i portalu BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w Warszawie, Krakowie, we Wrocławiu i w Trójmieście mieszkań z drugiej ręki jest więcej niż w ofercie deweloperów – mówi. – Odwrotnie jest w Łodzi, Poznaniu i Katowicach. Wydawałoby się więc, że to w tych pierwszych czterech metropoliach sprzedający używane mieszkania będą mieli żniwa. Tak jednak nie będzie ze względu na ceny, które są porównywalne lub nawet wyższe niż mieszkań oferowanych przez deweloperów.

Foto: Paweł Krupecki

O wiele bardziej przystępne cenowo mieszkania na rynku wtórnym są w Łodzi, Poznaniu i w miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. – Większość lokali z drugiej ręki spełnia tam kryterium ceny metra kwadratowego (11 tys./10 tys. zł). Są to jednak metropolie, gdzie duży udział w ofercie rynku wtórnego mają mieszkania w PRL-owskich blokach i starych kamienicach.

Zdaniem Marka Wielgo w Warszawie czy Krakowie raczej niewielu potencjalnych nabywców porzuci myśl o zakupie nowego mieszkania na rzecz używanego z uwagi na dopłatę do kredytu. – Poszukiwania na rynku wtórnym mocno zawężą zakładany limit ceny – wyjaśnia. – W praktyce wybór sprowadzi się tam do dużych metraży albo lokali wymagających gruntownego remontu. Podobnie we Wrocławiu i w Gdańsku, gdzie poszukujący tanich mieszkań będą musieli wziąć pod uwagę obrzeża miasta.

Szansa na sprzedaż mieszkania w lepszej cenie

– Choć programy wsparcia mieszkalnictwa własnościowego z definicji są skierowane do kupujących, to właściciele mieszkań też je oczywiście śledzą – podkreśla Rafał Bieńkowski. – Dla jednych może to być szansa na sprzedaż lokalu w lepszej cenie, dla innych – okazja, by znaleźć kupca na trudną nieruchomość, której przez lata nie udawało się sprzedać.

Ale jak zauważa ekspert serwisu Nieruchomosci-online.pl, trzeba się liczyć z tym, że część sprzedających tańsze lokale podciągnie ceny do limitów. – Jest więc ryzyko wzrostu cen starszych mieszkań. A czy będą tacy, którzy obniżą cenę, by przyciągnąć klienta z programu? Jeśli w momencie jego ogłoszenia sprzedający będzie oferował lokal w cenie minimalnie wyższej niż limit, być może rozważy taki ruch – ocenia Bieńkowski. – Jeśli ktoś będzie sprzedawał np. 60-metrowe mieszkanie, gdzie rynkowa wartość metra w danym mieście to powiedzmy ok. 10,5 tys. zł, to może nie chcieć już tak łatwo zrezygnować z 30 tys. zł. Ważne też, na ile sprzedający będzie zmuszony do szybkiej transakcji. Jeśli ktoś będzie miał nóż na gardle, będzie skłonny zejść z ceny.

Marcin Drogomirecki nie wyklucza, że limity będą ciągnąć ceny w górę, zwłaszcza tam, gdzie tańsze oferty mają mniejszy udział w podaży. – Dla ewentualnych ruchów cen ważne jest to, jak szeroki będzie dostęp do programu – jak wielu beneficjentów będzie mogło z niego skorzystać i w jakim czasie. Jeżeli popyt na mieszkania gwałtownie wzrośnie, to wzrosty cen będą nieuniknione – mówi ekspert Morizona. Podziela opinie, że do programu spróbują się dopasować właściciele mieszkań, na które nie ma chętnych, a których ceny będą nieznacznie przekraczać limity. – Sprzedający, którzy bezskutecznie próbują znaleźć nabywców na mieszkania oferowane w cenach niższych od zapowiedzianych limitów, upatrują w programie szansy. Nie jest to jednak wielka nadzieja, bo od zapowiedzi do uchwalenia ustawy i wprowadzenia jej w życie droga jest raczej daleka, a decyzja o sprzedaży mieszkania często dyktowania jest bieżącymi potrzebami – zaznacza ekspert Morizona.

Także Marek Wielgo przypuszcza, że sprzedający mieszkania najpewniej dostosują cenę do limitu. – Mogą się umówić na zapłatę części ceny „pod stołem” – nie wyklucza. Dawniej urzędy skarbowe były wyczulone na tego typu oszustwo, bo od wartości transakcji zależała wysokość podatku od czynności cywilnoprawnych. Mimo to, jeśli kontrahenci nie przesadzili, to trik z mieszkaniem „do remontu” mógł im ujść na sucho – mówi Wielgo. – Jednak czy fiskus wciąż zachowuje czujność, skoro z płacenia podatku od czynności cywilnoprawnych zwolnione zostały osoby kupujące pierwsze mieszkanie na rynku wtórnym? – zastanawia się.

Według eksperta może się też okazać, że wielu potencjalnych nabywców, którzy mają odpowiednią zdolność kredytową, raczej przyspieszy decyzję zakupową. – Niedawne doświadczenie z „Bezpiecznym kredytem 2 proc.” pokazało, że pojawienie się dopłat może skutkować wzrostem cen najtańszych mieszkań – wyjaśnia. 

Nie milkną echa zapowiedzi resortu rozwoju objęcia dopłatami do kredytów tylko mieszkań i domów kupowanych na rynku wtórnym. Limity cen metra kwadratowego lokali w programie „Klucz do mieszkania” to 10 tys. zł (11 tys. zł w największych i najdroższych miastach). Prawo do ustalania progów miałyby mieć też gminy.

– Możemy się już natknąć na ogłoszenia nawiązujące do zapowiadanego programu kredytowego. Choć to melodia przyszłości, niektórzy ogłoszeniodawcy już przekonują, że mieszkanie wpisze się w nowy program – zauważa Rafał Bieńkowski z portalu Nieruchomosci-online.pl. – Tak reklamowano np. 80-metrowy lokal w kamienicy we Wrocławiu, z ceną 9,1 tys. zł za mkw.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
MIPIM, czyli platforma rozwoju branży nieruchomości
Nieruchomości
900 nowych mieszkań na wynajem we Wrocławiu
Nieruchomości
Magazyny. City Park Warsaw jeszcze urośnie
Nieruchomości
Cavatina Holding pozyska prawie 40 mln zł z emisji obligacji
Nieruchomości
Inpro w Rotmance. Powstaje wieloetapowe osiedle
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”