Rz: Analitycy twierdzą, że dziś hipoteki są najtańsze w historii. Kiedy najłatwiej było o kredyt hipoteczny?
Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy, ekspert w dziedzinie kredytów hipotecznych, właściciel firmy Oppenheim Enterprise: Złote lata hipotek to okres między 2003 a połową 2008 roku. Królowały wówczas – niepodzielnie – kredyty we frankach szwajcarskich. Przypomnę, że do 1 lipca 2006 roku nie było żadnych ograniczeń dotyczących ich zaciągania.
Pierwszy sygnał, aby nieco hamować zadłużanie się Polaków w szwajcarskiej walucie, dała rekomendacja S z 2006 roku. Wtedy to zostało narzucone ograniczenie dotyczące badania zdolności kredytowej: KNF nakazała bankom, aby do raty kredytu wyliczonej we frankach doliczać dodatkowo 20 proc. i taką kwotę brać pod uwagę przy analizie wniosku.
Gdyby KNF przyjęła wtedy właściwy mnożnik – czyli założyła wzrost kursu waluty o 100 proc. – nie byłoby dziś problemu z kredytami frankowymi. Zdecydowana większość ówczesnych klientów nie miałaby bowiem szans na uzyskanie hipoteki w CHF.
A dziś, kiedy kredyt można zaciągnąć tylko w walucie, w której się zarabia, a WIBOR jest tak niski, że razem z marżą banku – wynoszącą około 2 proc. – można mieć kredyt na mieszkanie za mniej niż 4 proc. rocznie, warunki do zadłużania się są dobre?