Rynek obiegła informacja o zakupie budynku z 21 mieszkaniami przy ul. Towarowej w Warszawie przez firmę Ghelamco. W miejscu bloku miałby stanąć biurowiec. Firma na razie nie podaje szczegółów.
Jarosław Zagórski, dyrektor handlowy i rozwoju Ghelamco Poland, przyznaje, że atrakcyjnych działek zaczyna brakować, szczególnie w centrach miast. – Niektórzy deweloperzy decydują się na zakup zabudowanych gruntów z intencją zmiany funkcji budynków bądź ich wyburzenia – mówi. Jego zdaniem taki trend przybierze na sile wraz z malejącą ofertą terenów. – Taka praktyka nie jest jednak nowością – zastrzega. – Od lat zabudowywane są tereny poprzemysłowe czy też, jak w przypadku naszej krakowskiej inwestycji Kreo, stary budynek biurowy zmienia się w nowoczesny, funkcjonalny obiekt. Dyrektor podkreśla, że Ghelamco jest w o tyle dobrej sytuacji, że ma rozbudowany bank ziemi, który systematycznie uzupełnia.
Kosztowne inwestycje
Anna Karaś, analityk Cenatorium, potwierdza, że deweloperzy decydują się na zakup coraz trudniejszych gruntów, także z obiektami do rozbiórki.
– Jedną z głośniejszych transakcji w tym roku był zakup działki o powierzchni 20,2 tys. mkw. zabudowanej niewykończonym budynkiem biurowo-administracyjnym przy skrzyżowaniu ul. Maczka i Trasy AK w Warszawie. Nieruchomość za 67 mln zł kupił Dom Development. Nieukończony budynek zostanie wyburzony. Doliczając koszty rozbiórki i budowy nowych obiektów, można się spodziewać, że ceny mieszkań w tym miejscu będą niemałe.
Ekspertka Cenatorium dodaje, że na zakup gruntów z obiektami do rozbiórki zdecydował się już Marvipol i Spravia (na Bemowie), Develia na Woli, Robyg w Ursusie Przemysłowym. Zdaniem Anny Karaś takich transakcji będzie coraz więcej, jeśli ceny nowych mieszkań będą na tyle wysokie, że inwestycje – po odjęciu kosztów rozbiórki i bardzo często koniecznej rekultywacji gruntów – będą opłacalne.