Rak nerki jest podstępnym zabójcą, który na początku choroby daje skąpe objawy i diagnozowany jest głównie już w zaawansowanym stadium, kiedy daje przerzuty – najczęściej do kości, płuc i mózgu. Te również dają o sobie znać dość późno, co sprawia, że większość chorych wymaga leczenia sekwencyjnego.
Pod terminem „rak nerki" kryje się kilkanaście różnych nowotworów wywodzących się z tego organu. Większość dostępnych terapii przeznaczona jest jednak dla jego najczęstszej postaci, czyli raka jasnokomórkowego. To sprawia, że około 15 proc. chorych, mających nowotwór o nieco innej budowie, nie ma możliwości leczenia systemowego. Uczestnicy debaty „Rak nerki – perspektywy zmian dla polskich pacjentów", która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej", zgodzili się, że lepszy dostęp do najnowocześniejszego leczenia mógłby sprawić, że rak nerki stałby się chorobą przewlekłą.
Rak trudny do przewidzenia
Jak tłumaczył dr n med. Jakub Żołnierek, onkolog z Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, rak nerki jest stosunkowo rzadkim rozpoznaniem wśród guzów litych – rokrocznie zapada na niego ok. 4,5 tys. osób. Jeśli jednak dodać do tego chorych, u których do rozpoznania doszło wcześniej, można mówić o dużo większej liczbie pacjentów.
– Jeszcze 30 lat temu raka nerki nazywano rakiem internistów, ponieważ może dawać różnoraką mozaikę objawów klinicznych. Z jednej strony krwiomocz, bóle, gorączkę i anemię, z drugiej – nadkrwistość i zaburzenia ciśnienia. Na szczęście, dzięki wprowadzeniu badań ultrasonograficznych, tak zaawansowanych guzów spotyka się niewiele. W tej chwili częstą manifestacją są jednak zmiany przerzutowe – mówił dr n med. Wojciech Poborski, onkolog kliniczny z Katowickiego Centrum Onkologii. Według niego rak nerki to nowotwór zależny od immunologii, a jego przebieg jest mało przewidywalny. – Choć opisywano samoistne regresje tego nowotworu, nieczęste, bo w liczbie 1:100 000, trzeba pamiętać, że potrafi dać wznowy po wielu latach. Mam pacjenta, u którego po bezobjawowych dziesięciu latach po operacji nagle pojawiły się zmiany przerzutowe. A nie jest to okres najdłuższy, bo wiadomo o kilkunasto- czy dwudziestoletnich – dodał dr Poborski.