Ich zestawienie przygotowali naukowcy z kilku uczelni wyższych w kraju.
- W przyszłości lista ta może się wydłużać, bo wraz ze zmianami klimatu w Polsce zadomowią się gatunki z rejonów cieplejszych: śródziemnomorskiego czy nawet leżących w strefie podzwrotnikowej np. z Afryki. Część z gatunków inwazyjnych sprowadzono celowo jako rośliny ozdobne, lecznicze czy miododajne. Inne zawleczono nieświadomie z różnymi towarami, ponieważ poszczególne gatunki wykorzystują najróżniejsze sposoby rozsiewania nasion, zarodników lub organów wegetatywnych. Nasiona niektórych roślin mają różne wyrostki, kolce, haczyki, którymi przyczepiają się do kół samochodów, odzieży i tak przenoszą się w inne miejsca - wyjaśnia prof. Barbara Tokarska-Guzik z Uniwersytetu Śląskiego.
Coraz większym zagrożeniem są azjatyckie rdestowce: ostrokończysty-japoński i sachaliński. Do Europy sprowadzono je w pierwszej połowie XIX w. jako rośliny ozdobne. Zalecano je jako rośliny niezwykle atrakcyjne do sadzenia w ogrodach. To byliny, które mogą osiągać 3-4 m wysokości, a rdestowiec sachaliński charakteryzuje się także ogromnymi liśćmi. Były też uważane za rośliny miododajne, bowiem przyciągają owady w tym pszczoły, mimo że ich kwiaty są drobne i niepozorne, jednak zebrane w liczne kwiatostany. W dodatku zakwitają późno, z końcem sierpnia lub na początku września, kiedy nasze rodzime gatunki już kończą okres kwitnienia.
Rdestowce azjatyckie nie są niebezpieczne dla człowieka, ale jak wszystkie gatunki inwazyjne, stanowią zagrożenie dla różnorodności biologicznej. Obfite ulistnienie powoduje zacienienie podłoża i ogranicza możliwości kiełkowania i rozwój gatunków rodzimych. W dodatku niezwykle łatwo się rozprzestrzeniają, ich podziemne kłącza wrastają na głębokość dwóch metrów, a rozrastają się nawet do siedmiu metrów od rośliny macierzystej. Doświadczenia brytyjskie pokazują, że obecność rdestowca ostrokończystego znacznie obniża wartość gruntu. Aby podjąć na nim jakąkolwiek inwestycję, taką roślinę trzeba najpierw usunąć, bo później może ona wyrastać między płytami chodnikowymi, a nawet przebić asfalt.
Innym gatunkiem inwazyjnym jest ambrozja bylicolistna. W wielu miejscach Europy stwarza ona zagrożenie dla zdrowia ludzi. Jej pyłek jest oceniany jako jeden z najsilniejszych alergenów, który może powodować gorączkę, katar sienny. Masowo występuje w niektórych cieplejszych rejonach Europy. Na Węgrzech uważana jest za roślinę priorytetową do eliminacji. Zajmuje też duże obszary Ukrainy, gdzie początkowo sadzono ją jako roślinę leczniczą. Trafiła również do Polski. Najwięcej jej stanowisk można znaleźć na południu i południowym-wschodzie, a wzdłuż dróg i linii kolejowych rozprzestrzenia się w szybkim tempie.