8 stycznia, gdy tysiące Brytyjczyków i Amerykanów były pozbawione elektryczności z powodu huraganowego wiatru, w lotnictwie pasażerskim nad Atlantykiem dochodziło do niecodziennych zdarzeń. Wiele lotów transkontynentalnych trwało znacznie krócej, niż przewiduje „rozkład jazdy".
Rekordowy pod tym względem był lot 114 British Airways. Boeing 777 wystartował z lotniska JFK w Nowym Jorku o 22.50 i wylądował w Londynie na Heathrow o 9.06 – lot trwał 5 godzin i 16 minut, niemal półtorej godziny krócej niż planowy czas przelotu. Maszyna osiągnęła prędkość 1200 km/h, niewiele niższą od prędkości dźwięku na wysokości 10 tys. metrów, tj. 1225 km/h, i nie spaliła ani grama benzyny więcej, przeciwnie, zaoszczędziła ją. Natomiast wiele maszyn lecących z Europy do Ameryki musiało lądować tuż po przebyciu oceanu, na Wschodnim Wybrzeżu USA, czego normalnie nie robiły, aby uzupełnić paliwo, bez czego nie dotarłyby do lotniska docelowego.