W demokracji, jeśli jakaś grupa chce zmienić bieg rzeczy, musi – przez perswazję i argumenty – przekonać dostatecznie wielką liczbę współobywateli, wtedy wygra najbliższe wybory i będzie rządzić po swojemu. Demokracja wyklucza przemoc, przedkładając nad nią obywatelską dyskusję. Nieszczęście zaczyna się wtedy, gdy ta grupa – widząca nieraz dalej i mądrzej niż obywatelski ogół – proponuje rzeczy nieprzyjemne, ale nieuchronne wobec czyhających zagrożeń.
Może oni mają trochę racji, ale nie zrezygnuję ze swojego schabowego i SUV-a
Goniec przynoszący złe wieści bywał w dawnych czasach zabijany, jakby uśmiercenie nosiciela mogło odwrócić nieszczęście, które już się stało. Nie inaczej z prorokami wieszczącymi przyszłe zagrożenia. Nikt nie chciał słuchać trojańskiej Kasandry, która przestrzegała przed upadkiem miasta, więc i ona poszła w niewolę, a potem została zamordowana. W demokracji dalekowzroczne Kasandry nie mają lepiej, choć czeka je tylko śmierć cywilna. Kto zagłosuje na polityka, który powie wyborcom, że trzeba żyć oszczędniej, zrezygnować z samochodów i dalekich podróży, jeść mniej mięsa, a najlepiej jakieś korzonki?
Czytaj więcej
Najlepiej byłoby, gdyby aktywiści klimatyczni protestowali w lasach, a rolnicy na polnych drogach, wtedy nikomu by nie przeszkadzali.
W zamian za ogrom ograniczeń i poświęceń może uda się uniknąć katastrofy klimatycznej, której pierwsze objawy już widzimy. A jeśli nie całkiem uniknąć, to przynajmniej ograniczyć. Może oni mają trochę racji – powie wyborca – ale ja nie zrezygnuję ze swojego schabowego i obszernego SUV-a, bo mnie na to stać. Zresztą zaraz znajdzie się paru innych polityków, którzy zawołają, że wszystko pójdzie wspaniale, pod warunkiem że na nich oddamy swoje głosy. Wtedy ma rację celebrytka Marianna Schreiber, atakując ich gaśnicą.
Pokolenie naszych wnuków może być ostatnim
To jest właśnie dramat zdeterminowanej grupki, która przezwała się „ostatnim pokoleniem” i – dobrze wiedząc, że argumentami nie poruszy opinii publicznej – blokuje szosy, oblewa farbą, co się da, i przykleja się do chodników. Nie tylko u nas, w Niemczech już dorobili się wyroków sądowych, a czołowa aktywistka powiada, że ma dosyć i nie weźmie udziału w kolejnej awanturze. Nasze „ostatnie pokolenie” ogłaszało superblokadę Wisłostrady w ostatni piątek, ale policja była szybsza. Co więc mają robić, by poruszyć opinię? Strzelać i podkładać bomby jak niemiecka Frakcja Czerwonej Armii w minionym stuleciu?