O tym, że w świat poszła taka informacja, usłyszeliśmy od trzech niezwiązanych ze sobą osób z najwyższej kadry menedżerskiej polskiego rynku mediowo-telekomunikacyjnego.
– TP może zmienić właściciela. Było sondowanie rynku – to informacja sprzed kilku tygodni. Dziwię się w sumie, że dopiero teraz decydują się na ten ruch. TP nie pasuje do wizerunku marki Orange – mówi jeden z naszych rozmówców, prosząc o zachowanie anonimowości.
– W pierwszym odruchu nie chciałem uwierzyć, uznałem, że to bzdura. Przedstawiono mi jednak szereg argumentów, które sprawiają, że zmieniłem zdanie. Chodzi przede wszystkim o kłopoty France Telecom na ich lokalnym rynku, chęć koncentracji na rynkach wzrostowych, głównie afrykańskich, oraz zaliczenie Polski do obszarów, gdzie biznes FT już nie rośnie – relacjonuje inny menedżer.
FT, który ma dziś nieco ponad 50 proc. akcji TP na rodzimym rynku, cierpi za sprawą działań relatywnie młodego gracza – operatora komórkowego Free, któremu udostępnił sieć w ramach umowy o roamingu krajowym. Według lokalnej prasy szybko traci klientów na rzecz konkurenta. Niedawno ogłosił, że zmniejszy dywidendę. Dodatkowo Francuzi stawiają ostatnio głównie na rynki afrykańskie, czyli szybko rozwijające się.
Sprzedaż stacjonarnej sieci mogłaby przynieść FT – zdaniem Waldemara Stachowiaka, analityka Ipopema Securities, 8 – 10 mld zł. Zastrzega on jednak, że w taką transakcję nie wierzy.