Warszawska wystawa jest efektem sukcesu weneckiej prezentacji „In the First Person/ W pierwszej osobie” na tegorocznym Biennale Sztuki w Wenecji, ale nie przenosi jej wprost.
Andrzej Wróblewski stworzył dzieła, które w polskiej sztuce wywarły głęboki wpływ na kolejne pokolenia i nie przestają poruszać. Dziś zdobywa uznanie na arenie międzynarodowej. Po pokazie w Wenecji, w galerii na pl. Św. Marka, prestiżowy magazyn „The Art Newspaper” zaliczył go do wydarzeń „must see” tegorocznego Biennale. Liczba relacji z w kraju i za granicą była imponująca. Znawcy sztuki Wróblewskiego podkreślali, że wystawa odkrywała nowe konteksty i interpretacje.
Czytaj więcej
Pokaz nowej kolekcji Wojciecha Fibaka z obrazami Karoliny Jabłońskiej i Wilhelma Sasnala w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu jest najważniejszą wystawą tego lata.
Wystawa w Warszawie mówi z jednej strony o roli artysty jako głosu pokolenia, a z drugiej drogowskazu w trudnych, skomplikowanych czasach. Jego wizja – łącząca osobiste doświadczenia, symbolikę i zaangażowanie – staje się świadectwem i komentarzem do współczesności. Pokaz jest przy tym w całości poświęcony dziełom z kolekcji Fundacji Rodziny Staraków, która ma najliczniejszą reprezentację sztuki Andrzeja Wróblewskiego w Polsce.
Andrzej Wróblewski: "Cały czas jadę z szybkością/ stu kilometrów na godzinę"
Warszawska wystawa ma poetycki kontekst. Zaczyna się o jedynego poematu Andrzeja Wróblewskiego, w który pisał: "jestem w stałym ruchu/ cały czas jadę z szybkością/ stu kilometrów na godzinę”. A jednocześnie przekonywał: „przebiegam przez sto razy więcej zdarzeń/ niż ten, co chodzi normalnie po ziemi”.