Trudne losy pisarzy z byłej NRD

Wschodnioniemiecki autor i przyjaciel Polski rozlicza się z historią Niemiec Wschodnich i własnej rodziny – opowiadania Utza Rachowskiego „Targ łakoci”.

Aktualizacja: 16.06.2020 16:44 Publikacja: 11.05.2020 00:01

Trudne losy pisarzy z byłej NRD

Foto: Fotorzepa, Artur Becker

Enerdowskie losy pisarzy

Trudno jest mi pisać o pisarzach urodzonych w latach od 1945 do 1970 w byłej NRD. Trudno dlatego, ponieważ wielu z nich to moi przyjaciele, którzy po upadku muru nie byli w stanie odnaleźć się w nowej rzeczywistości politycznej i ekonomicznej. Musieli wymyśleć siebie i swoje pisanie na nowo, co im często przez długie lata po prostu nie wychodziło. Chęć rozliczenia się z przeszłością oraz przerażenie faktem, że najbliżsi przyjaciele byli tajnymi współpracownikami „Stasi” dominowały, a potrzebny był dystans oraz czas na przestudiowanie teczek i sprawozdań, skrupulatnie sporządzonych przez tajniaków czyli tak zwanych IM (Inoffizieller Mitarbeiter – nieoficjalnych współpracowników). Dopiero w 1998 roku ukazała się obszerna powieść Jürgena Fuchsa pod tytułem Magdalena, która pokazała Niemcom, co kryją słynne teczki Urzędu Gaucka – jądro ciemności enerdowskiego reżimu. Ogrom upadku moralnego w zakłamanym społeczeństwie NRD był przerażający. Wschodnioniemieckie państwo liczyło jesienią 1989 roku 265000 tajnych współpracowników i agentów „Stasi”. Zaledwie rok po publikacji swojej, bardzo krytycznie zresztą przyjętej, powieści, Fuchs zmarł na białaczkę. Chodziły pogłoski, że jako więzień enerdowskiego MSW-u celowo został wystawiony na działanie promieniowania gamma. 

Zadziwiające jest, że właśnie tacy wschodnioniemieccy pisarze i dysydenci jak Jürgen Fuchs, Gerald Zschorsch i Utz Rachowski, wszyscy urodzeni na początku lat pięćdziesiątych, pochodzą z jednej i tej samej krainy: przepięknego Vogtlandu, graniczącego z Czechami i Bawarią; są to górzyste tereny z krajobrazami jak z obrazów niemieckich malarzy romantyzmu, na przykład z kręgu Nazareńczyków z Olevano Romano pod Rzymem. Szczególnym miejscem w biografii tych dwóch ostatnich pisarzy jest miasto powiatowe Plauen. Z początkiem lat 70-tych na deptaku w Plauen Gerald Zschorsch grał na gitarze do słów swego wiersza Expression (Ekspresja). Po tych anarchicznych występach aresztowała go milicja i wywiozła do Bautzen, gdzie w słynnym więzieniu osadzano też więźniów politycznych. Dopiero po dwóch latach został „wykupiony” przez Republikę Federalną Niemiec. Gerald Zschorsch był, można powiedzieć, już doświadczonym więźniem politycznym, ponieważ w 1968 roku odsiedział swoją pierwszą karę za kolportaż antysowieckich ulotek podczas Praskiej Wiosny.

Podobny los spotkał Utza Rachowskiego. Urodził się w Plauen w 1954 roku, a w więzieniu spędził ponad dwa lata. W 1980 roku dzięki interwencji poety Reinera Kunze i Amnesty International mógł wyjechać do RFN-u i zamieszkać w Berlinie Zachodnim. Kolejna dusza enerdowskiego dysydenta została sprzedana kapitalistom, a reżim NRD ukarał Rachowskiego za pisanie wierszy i propagowanie literatury Jürgen Fuchsa, Reinera Kunze, Wolfa Biermanna i Gerulfa Pannacha, czyli w tamtych czasach najbardziej aktywnych i rozpoznawalnych pisarzy, poetów i dysydentów.

Rachowski, posiadający w swej rodzinie także przodków polskich, co zdradza jego nazwisko, przeszedł przez inwigilację, więzienie oraz transformację 1989 roku bez większego uszczerbku na psychice. Do dziś pisze i wydaje regularnie swoje książki prozatorskie, eseje i wiersze i, co najważniejsze, nie jest człowiekiem zawiedzionym i rozgoryczonym z tego powodu, że w NRD zabrano mu jego młodość i nie pozwolono pisać, a także ukończyć studiów medycznych. Dopiero w Getyndze Rachowski mógł studiować historię sztuki i filozofię.

Zschorsch, natomiast, tak naprawdę nigdy nie poradził sobie ze swoją przeszłością dysydenta i więźnia politycznego. Zapłacił swoim zdrowiem za pięcioletni pobyt w więzieniu, w tym rok w areszcie w odosobnieniu. W Niemczech Zachodnich zauroczył go elitarny, antymieszczański, uwielbiany we Francji i w konserwatywnych kręgach niemieckich intelektualistów prozaik i eseista Ernst Jünger, którego zresztą poznał osobiście, a wielki mit „Geheimes Deutschland” („Tajemnicze Niemcy”), powstały przed I wojną światową i pielęgnowany pod przywództwem duchowym charyzmatycznego poety, symbolisty i estety Stefana George, stał się wręcz jego obsesyjnym tematem. Dziś Zschorsch, mimo, że skończył dopiero 68 lat, mieszka we Frankfurcie nad Menem w domu starców, a jego poetyckie dzieło, pełne ironii i sarkazmu tworzone, pod wpływem Gottfrieda Benna, Jüngera i George, można uznać za wyjątkowe w literaturze niemieckiej, ponieważ jest to poezja samotnika i wiecznego buntownika, rodem ze słynnego eseju Jüngera „Der Waldgang” („Leśna wędrówka”).  

Utz Rachowski ma więc z Zschorschem poetycko niewiele wspólnego. Rachowski jest skromnym i pracowitym poetą oraz prozaikiem, który w latach 90-tych założył w Dreźnie słynne już dziś czasopismo literacko-artystyczne „Ostra-Gehege”. Po 1989 wrócił do swojej ojczystej krainy, choć Berlin pozostał jego drugim miejscem zamieszkania. Od wielu lat jest opiekunem ofiar „Stasi” Saksonii, regularnie jeździ do Polski, przede wszystkim do Wrocławia, gdzie wydaje tłumaczenia swoich tekstów. Zdobył też liczne wyróżnienia i nagrody literackie, między innymi nagrodę poetycką im. Reinera Kunze, a także stypendium w Pensylwanii, gdzie był docentem literatury niemieckiej.

Rachowskiego poznałem kilka lat temu podczas pewnej konferencji w Centrum Willy'ego Brandta we Wrocławiu. Oczywiście szybko znaleźliśmy wspólne tematy i wspólnych znajomych: Geralda Zschorscha, ale też Michaela G. Fritza, prozaika z Drezna, który ma podobną biografię jak opisani tu pisarze, chociaż Fritz nie siedział nigdy w więzieniu i nie był też znanym dysydentem. Trzeba tu wymienić jeszcze dwa nazwiska: Kurta Drawarta i Uwego Kolbego, gdyż tych dwóch poetów odniosło po 1989 roku w zjednoczonych Niemczech wielki sukces, pomimo, że do dziś zmagają się z przeszłością NRD i jej dyktatury, wracając do niej w swoich książkach. W szczególności Drawert jest postrzegany jako czołowy reprezentant generacji urodzonej po 1955 roku, bo to głównie na niego powołują się wschodnioniemieccy intelektualiści, jak na przykład redaktor naczelny „Ostra-Gehege” Axel Helbig z Drezna.

Trudne niemiecko-niemieckie stosunki

Utza Rachowskiego i Michaela G. Fritza łączy przyjaźń oraz przekonanie, że nie doszło jeszcze do prawdziwego zjednoczenia Niemiec, że Niemcy Wschodnie są cały czas postrzegane przez braci z Zachodu jako dość obca kraina – mentalnościowo i politycznie obca, gdzie panuje ksenofobia i gdzie ludzie ciągle narzekają i są niezadowoleni. Nie będę jednakże oceniać niemiecko-niemieckich stereotypów – pragnę ograniczyć się do biografii i dzieła literackiego Rachowskiego. 

Faktem jest, że obaj pisarze rzadko są zapraszani na spotkania autorskie do Niemiec Zachodnich, rzadko recenzuje się ich książki w dziennikach zachodnioniemieckich (a jak skomplikowana jest wewnętrzna sytuacja niemiecko-niemiecka pokazuje choćby terminologia z Zimnej Wojny: zachodnioniemiecki versus wschodnioniemiecki). Głównym zarzutem krytyki stosunków niemiecko-niemieckich, płynącej z byłej NRD – w szczególności w pewnych kręgach politycznych – jest fakt, iż w 1990 roku nie dano Niemcom Wschodnim szansy na przeprowadzenie transformacji politycznej i ekonomicznej o własnych siłach i dlatego mają oni poczucie, iż zostali przejęci przez obce państwo, które ich wchłonęło i pokonało jak cywilizacja Borgów z serialu Star Trek. Psychologicznie można to rozczarowanie niektórych Niemców ze Wschodu zrozumieć, a nawet współczuć im. Jednakże po upadku muru nie było w sumie czego zbierać – ekonomicznie, politycznie i moralnie, NRD była skazana już od lat na totalne bankructwo. 

Byłem więc bardzo zaskoczony i wręcz podekscytowany, kiedy wiosną zeszłego roku Utz Rachowski przysłał mi swój zbiór opowiadań przetłumaczonych na polski i wydanych we Wrocławiu. Posłowie do tego wydania napisał znany wrocławski germanista Wojciech Kunicki (nawiasem mówiąc znawca i tłumacz dzieła Ernsta Jüngera, co jest dość wymowne) wraz z Ewą Szymani, a tłumaczenia, całkiem zresztą zgrabnego, dokonała Szymani. Autorzy posłowia nazywają Rachowskiego „polskim” (czytaj: naszym) Niemcem, trzeba tu jednakże dodać, iż Rachowski już od lat siedemdziesiątych przyjeżdżał do Polski i napisał o Polsce wiele tekstów: wiersze i prozę oraz artykuły prasowe. Jego amerykański tom wierszy Miss Zuki, czyli Ameryka jest całkiem blisko! doczekał się nie tylko polskiego przekładu (w 2015 roku), ale także pochwał od Adama Zagajewskiego.

Kraina dzieciństwa nigdy nie umiera – w byłym NRD też nie

Najważniejszym opowiadaniem ze zbioru Rachowskiego jest autobiograficzna story Odgłosy lata, ponieważ to właśnie w niej pisarz zajmuje się swoim ulubionym tematem, który literacko najlepiej mu „wychodzi” i pasuje – tematem dzieciństwa w pięknym Vogtlandzie. Jedną z głównych ról odgrywa babcia, która kongenialnie komentuje wydarzenia rodzinne i historyczne, prywatne i polityczne. To ona rozlicza niemieckich mężczyzn ze zbrodni, popełnionych przez ojców, wujków i synów i to nie tylko podczas II wojny światowej – obrywa się więc także ojcu narratora: „Nawet chciałeś być w partii, pchasz się do wszystkiego, co tylko się nadarzy, ale cię nie wzięli, bo byłeś w Waffen-SS. Chciałeś zabronić mi się modlić, chciałeś mi odebrać mojego Boga, żeby w spokoju robić karierę. A w szkole u chłopca też się panoszyłeś, rada rodziców, koło przyjaźni niemiecko-radzieckiej. Izba techniki, związki zawodowe, chłopcu zabroniłeś nosić te błękitne dżinsy, na które wydałam majątek. Bo w Ameryce noszą je poganiacze bydła, tak powiedziałeś”.

W prozie Rachowskiego, gdy autor powraca do historii rodzinnych i swego dzieciństwa, pojawiają się zrazu dość klasyczne figury, typowe wręcz dla takich opowiastek o dzieciństwie: dziwaczni uczniowie, których naiwność i lekkomyślność przypomina postaci z powieści Johna Steinbecka i wywołuje sympatię; dziwaczni nauczyciele, jak na przykład nauczyciel rysunku w opowiadaniu Pan Menzer, które zaczyna się dość wymownym zdaniem: „Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że sztuka to krwawe rzemiosło”. Rachowski opowiada barwnie o czasach szkolnych, uniwersyteckich, o pracy uczniów zawodówki na budowie, ale są to historie często smutne, ponieważ traktują o przytłaczającej codzienności w enerdowskim reżimie. Brat Rachowskiego po skończeniu studiów nigdzie nie mógł znaleźć pracy i to z dość absurdalnego powodu: młody Utz pisał wiersze, co się nie podobało władzy. Ironiczny tytuł tego opowiadania Mechanika stosowana odnosi się oczywiście też do metod zbrodniczego reżimu komunistycznego. Pan Menzer, który jest wymagającym i zgorzkniałym nauczycielem rysunku, stawia swoim uczniom wysokie estetyczne wymagania, ale sam wieczorami kopiuje obrazy pewnego słynnego malarza i sprzedaje je jako oryginały zachodnioniemieckiej firmie.

Utz Rachowski zadziwia też wtedy, kiedy wkrada się do jego opowieści magiczny realizm, jak na przykład w pięknej opowieści Dziki łowca, historii o młodocianym narciarzu, który podczas zjazdu na nartach walczy w śniegu z jeźdźcami Apokalipsy; pojawiają się duchy przeszłości oraz niemieckich mitów i legend, na przykład wagnerowski Wotan i jego jeźdźcy.

Przejmujące jest oczywiście też autobiograficzne opowiadanie Odgłosy lata w kontekście rozliczania się autora z nazistowską przeszłością swojej rodziny: wujek Rudi „zawdzięcza swoje bogactwo kilku workom ‘europejskich włosów ludzkich’, które przywiózł do domu jako łup wojenny.” W także świetnym opowiadaniu Noc chleba autor przeplata historie ludzkiego cierpienia z lat wojennych z realnym socjalizmem, w którym całymi dniami mieszkańcy betonowego osiedla czekają niecierpliwie na dostawę chleba – podczas wojny nawet zapasy chleba pewnej rodzinie nic nie pomogły: „Poumierali w tej piwnicy, w mieście, chociaż wzięli z sobą dość chleba, ale ich przysypało po wybuchu, strażacy ich wyciągnęli trzy dni później…”.

Polecam zbiór opowiadań Utza Rachowskiego wszystkim tym czytelnikom, którzy pragną poznać i zrozumieć trudne losy pisarzy w byłej NRD.  Polskie cierpienia dysydenckie są zupełnie inne i nie powinno się w tym kontekście wartościować i oceniać, kto więcej wycierpiał. Jedno jest jednakże pewne: po nazistowskim piekle, NRD stworzyła swoim najzdolniejszym obywatelom ekstremalnie bezduszne i agresywne państwo policyjne (milicja tu nie pasuje), którego w takim wymiarze w Polsce nie było. Poza tym Rachowski opowiada „lekkim piórkiem” Andrzeja Bobkowskiego i z nienarzucającą się ironią o niemieckich tragediach, katastrofach i zbrodniach XX-go wieku i chwała mu za to.

Utz Rachowski: „Targi łakoci”, opowiadania. Series Interpretatonum Literarum (Instytut Filologii Germańskiej Uniwersytetu Wrocławskiego), Wrocław 2017.

Artur Becker, polsko-niemiecki powieściopisarz, eseista i poeta. W Polsce ukazały się jego dwie powieści Kino Muza (Borussia, Olsztyn 2009) i Nóż w wódzie. Pieśń o topielcach (Borussia, Olsztyn 2015) oraz zbiór esejów Kosmopolska i Kosmopolacy. W poszukiwaniu europejskiego domu (Universitas, Kraków 2019).

Literatura
Zbigniew Herbert - poeta-podróżnik na immersyjnej urodzinowej wystawie
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Literatura
Nagroda Conrada dla Marii Halber
Literatura
Książka napisana bez oka. Salman Rushdie po zamachu
Literatura
Leszek Szaruga nie żyje. Walczył o godność
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Literatura
Han Kang z Korei Południowej laureatką literackiego Nobla'2024. Jedną powieść pisała w Warszawie