Jak Sowieci zagłodzili Besarabię?

Besarabii nie ma od 70 lat. W 1940 r. została zajęta przez Armię Czerwoną i włączona do ZSRR, a po rozpadzie tego tworu różne jej części znalazły się w rozmaitych państwach, np. opisywane przez Mitrofanowa okolice Izmaiłu i Kilii – na Ukrainie

Publikacja: 06.05.2011 18:30

 

Właśnie w Kilii urodził się w 1948 roku autor „Świadka", książki wybitnej. Przy niej „Głód" Hamsuna, w końcu noblisty, jest żałosną, nadto dydaktyczną opowiastką, która co najwyżej poruszyć może grzeczne dzieci. W „Świadku" znajdziemy zapisaną w świetny artystycznie sposób relację o tym, jak sowiecki okupant zagłodził kraj cały; kraj, w którym obok siebie żyli Rumuni i Bułgarzy, Mołdawianie i Ukraińcy, Żydzi i Cyganie. Rosjanie też byli, i ich też inni Rosjanie zagłodzili na śmierć.

Z dnia na dzień pustoszały sklepy, zaraz potem bazar, na którym jeszcze niedawno były winogrona, pomidory, olej, a rzeźnik Foka handlował baraniną. Za Sowietów bochenek chleba na tym bazarze – póki jeszcze był chleb – kosztował 100 rubli, a tyle bohater „Świadka", fryzjer Pokora, zarabiał przez miesiąc. Baraninę zaś zastąpiły kości. Któregoś dnia parę takich gnatów kupił „taki z ryżą brodą", a właściwie wymienił je za puchowy szal: „Wyglądały na odrzuty po uboju, żebra surowe. Kupiec odskoczył na bok, w kość się wgryzł, zębami o nią zazgrzytał, dławi się, błonę mięsną zdziera, skrzeczy i dookoła zdziczałym wzrokiem wodzi. A ludzie jak na komendę ze wszystkich stron go otoczyli. Nie zdążyłem okiem mrugnąć, gdy nagle z boku inny kupiec się wyrwał – Cygan z wyglądu, włosy z tyłu kędzierzawe, bose nogi zamiast onuc czerwoną materią owinięte, w kamizelce i postrzępionej koszulinie – kość pierwszemu z ręki wydarł, a tymczasem jeszcze inny z tyłu mu się za koszulę uczepił, przewrócili się obaj. A ci, co wokół stali, z góry się na nich rzucili, niczym bezdomne psy. I wszystko to, widzę, w ciszy się odbywa, ani słowo nie padnie, słychać tylko oddechy rzężące".

Gdy w domach zabrakło nawet mamałygi, ludzie wyszli na plac, krzycząc w różnych językach to samo, najczęściej: „Chliab! Hajde chliab". Paru z nich milicjant zabił, zanim zabito jego. Najważniejszy sowiecki kacyk uszedł cało, ale jego córkę rozszarpano. Zdobytą mąkę wyrywano sobie wzajemnie, mieszała się z ziemią. Później tego, u kogo taką mąkę z ziemią znaleziono, rozstrzeliwano. Wraz z całą rodziną. „Połowa ludzi – beznamiętnie komentował fryzjer – znalazła się na Pańskim wikcie".

Ilja Mitrofanow, który zadebiutował w 1991 r., zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach trzy lata później. Jego książki przekładano i wydawano w Jugosławii, Niemczech i we Francji. Najmniej znany jest, można rzec, u siebie: na Ukrainie i w Mołdawii. Aleksander Horodecki powiada, że pracując nad przekładem „Świadka", miał „dobitne wrażenie obcowania z wielką literaturą". Nie mylił się ani trochę.

 

Ilja Mitrofanow „Świadek". Przeł. Aleksander Hodorecki. Claroscuro, Warszawa 2011

Literatura
Nie żyje Marcin Wicha. Laureat Nagrody Literackiej „Nike” miał 53 lata
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Czy Jakub Żulczyk wystartuje na prezydenta?
Literatura
Powieść Szczepana Twardocha: "Król". Gangi dawnej Warszawy
Literatura
„Nadzieja” Coeetzego: Spieszmy się kochać ludzi. I zwierzęta
Literatura
Nie żyje Martin Pollack, pisarz, który ujawniał zbrodnie rodaków-nazistów