Solar,najnowsza powieść Iana McEwana

„Solar", najnowsza powieść Iana McEwana, rozczaruje fanów słynnego brytyjskiego pisarza

Aktualizacja: 26.05.2011 09:34 Publikacja: 25.05.2011 12:41

Solar,najnowsza powieść Iana McEwana

Foto: Rzeczpospolita

Hej, żarłoki, alkoholicy, erotomani, złodzieje, tchórze, moralne męty, którym przez przypadek zdarzyło się wedrzeć na szczyty drabiny społecznej! Jeśli kiedykolwiek mieliście wyrzuty sumienia, że nie tak zarządzacie życiem, jak nakazuje Dekalog, Ian McEwan wyleczy was powieścią „Solar".

62-letni Brytyjczyk nigdy dotychczas nie żartował. Raczej straszył i czarno widział, za co zyskał przydomek Ian Macabra. Okrzyknięty wyrocznią moralności (za sprawą „Pokuty"), poszedł w poprzek renomie. Napisał „Solar", czarną komedię. Tak przynajmniej dzieło scharakteryzowano w zapowiedziach.

Może mam wypaczone poczucie humoru, ale mnie powieść nie rozbawiła. Raczej zażenowała. I znudziła. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autor ciągnie fabułę do 400 stron z rozpaczy – że nie znalazł puenty.

Początek znośny. Na scenie pojawia się główna postać: Michael Beard, laureat Nobla w dziedzinie fizyki. To jego jedyny plus. Poza tym – konus, tłuścioch, łysol, wielokrotny rozwodnik, sybaryta i dziwkarz. Bystry, lecz daleki od geniuszu. Jadący na dobrych opiniach i kontaktach. Słowem, antyheros. Trudno mieć dlań sympatię. Mimo to McEwan (lub demon zła?) wyprowadza go obronną ręką z najgorszych tarapatów.

Naukowy paw

Problemem „Solara" jest globalne ocieplenie, stara się mu zaradzić grono naukowców, wśród których ważką rolę odgrywa Beard. Ale pisarz na każdym kroku dezawuuje sens poczynań „ratowników" naszej planety. Ujawnia ich przyziemne – o paradoksie – interesy, pazerność i cynizm. Z naukowych pokrzykiwań o topnieniu lodowca robi kabaret, z eksperymentów o pseudo-naukowych charakterze – kryminał.

Mogłaby to być przewrotna analiza dzisiejszej etyki, czy raczej a-etyki. Ale nie, McEwan pokusił się o czarną komedię, więc usiłuje rozbawić czytelnika slapstickowymi numerami typu womitowanie podczas przemówienia, odmrożony członek podczas siusiania w polarnym kręgu, śmierć przez nadzianie na kieł niedźwiedziej skóry służącej za dywanik.

Te i podobne przypadłości spotykają naszego grubasa. Do tych koszmarnych atrakcji McEwan dorzuca, jak w bulwarowych sztuczkach, komplikacje z licznymi żonami fizyka (pod koniec powieści jesteśmy przy ewentualnej szóstej) i jego niezliczonymi dorywczymi flamami. Żeby było śmieszniej, wszystkie piękne panie kochają się na zabój w roztytym gburze, uprawiającym seks bezemocjonalnie, pod wpływem dużej dawki alkoholu. Ma chłop fart! Nawet przypadkowe zejście kochanka żony nr 5 sprzyja jego naukowej karierze: noblista wykorzystuje obliczenia i pomysły denata, żeby wycyganić granty na kosztowne eksperymenty, przy tym żyć łatwo, dostatnio, bez odpowiedzialności.

Rozliczenie na mydle

Dopada go jednak sprawiedliwość. W kulminacyjnym momencie jego szwindel zostaje ujawniony. Ale – czy ulubieniec fortuny poniesie karę? Nie wiadomo. Skoro tyle razy udawało mu się wyśliznąć... Bo znów w grę wkraczają baby oraz – pewna śmiertelna dolegliwość.

Kreśląc detalicznie losy niesympatycznego fizyka, pisarz stara się załatwić różne własne i ogólnoludzkie problemy. Obnaża niedostatki w funkcjonowaniu służb publicznego porządku; wyśmiewa się ze zdemoralizowanej nauki, stypendiów i grantów przydzielanych na absurdalne badania; łaja media za debilizm, za przedstawianie spraw w fałszywych świetle, za mieszanie masom w głowach. Wszystko w soap-operowym stylu.

Nie wiem, co skłoniło subtelnego analityka ludzkich dusz do tej populistycznej wolty. Jeśli chciał poczuć się w roli naprawiacza świata, chyba niewiele zdziała. Za to sam podpada jako literat – przynudza.

Ian McEwan

Solar

Tłum. Magdalena Słysz

Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2011

Hej, żarłoki, alkoholicy, erotomani, złodzieje, tchórze, moralne męty, którym przez przypadek zdarzyło się wedrzeć na szczyty drabiny społecznej! Jeśli kiedykolwiek mieliście wyrzuty sumienia, że nie tak zarządzacie życiem, jak nakazuje Dekalog, Ian McEwan wyleczy was powieścią „Solar".

62-letni Brytyjczyk nigdy dotychczas nie żartował. Raczej straszył i czarno widział, za co zyskał przydomek Ian Macabra. Okrzyknięty wyrocznią moralności (za sprawą „Pokuty"), poszedł w poprzek renomie. Napisał „Solar", czarną komedię. Tak przynajmniej dzieło scharakteryzowano w zapowiedziach.

Pozostało 85% artykułu
Literatura
Masłowska i ludzie bezradni. "Magiczna rana", ciąg dalszy polskiego chaosu i miraży
Literatura
Dorota Masłowska ma dokonać przełomu
Literatura
Europejska Noc Literatury z hasłem: „Wojny bogów” rusza 24 sierpnia we Wrocławiu
Literatura
Ostatnia część trylogii „Warszawa idzie na mecz”. Opowieści z ciszy
Literatura
Era Taylor Swift. Pierwsza polska książka o gwieździe i jej fenomenie