W wierszu Herberta „Przypowieść” (z tomu „Hermes, pies i gwiazda”) wielkie aspiracje poznawcze spotykają się z ludzką niedoskonałością, mierzoną wedle skali kamiennego trwania. Wyłączony i nieobecny w świecie poeta, skupiający się na istocie bytu, w swym znieruchomieniu przypomina kamienną rzeźbę. Wierzy on, że „bez pomocy teologów / chwyci w spragnione usta wieczność”. Ironii nie da się przeoczyć, ale przecież ktoś musi naiwnie pytać o rzeczy pierwsze. Przeto nie sposób zdyskredytować zadania, które i tak przekracza ludzkie siły.
Zamach na niemożliwe inaczej został pomyślany w słynnej „Rozmowie z kamieniem” Wisławy Szymborskiej (z tomu „Sól”), w tym wierszu bowiem wnikanie w zaklęty świat wewnątrz kamienia, który kryje w sobie fundamentalne zagadki ontologiczne, polega na wytworzeniu iluzji dialogu. Kamień-rozmówca podważa uzurpacje ludzkiego umysłu. Kategorie językowe służące niby-porozumieniu nie mogą być uzgodnione, gdyż ich spójność się rozpada. Istotny jest paradoks „elokwentnego milczenia”. Światy stają się nieprzenikalne, a monady, czyli człowiek i kamień, nie mogą się porozumieć. Można zatem odnieść wrażenie, iż poeci mówią o tym samym, konstruując inne sytuacje, sięgając po ironiczny, to znów współczujący monolog (Herbert), bądź po utrudniony, zacinający się dialog (Szymborska).
Jednakże o różnicy między tymi ujęciami decyduje, jak już wspomniałem, każdorazowo odmienne zaprojektowanie sensów. I tak, kiedy „Przypowieść” przeczytamy łącznie z innymi utworami z tomu „Hermes, pies i gwiazda” (na przykład „Chciałbym opisać”, „Kołatka”, „Wybrańcy gwiazd”, „Pudełko zwane wyobraźnią”), to okaże się, że Zbigniew Herbert zastanawia się głównie nad kształtami poznania poetyckiego i związkami z tak zwaną prawdziwą rzeczywistością. Zwraca uwagę na dwoistą rolę wyobraźni, która ustanawia wolność artysty, a jednocześnie wiedzie na manowce dowolności. Poeta pragnie przedstawić istotę stwórczego gestu (koniecznego i ograniczonego zarazem), a także dokonać analizy przydatności symboli opisujących uświęcone i przeklęte posłannictwo artysty słowa.
Natomiast w tomie Szymborskiej „Sól” liryki z sąsiedztwa „Rozmowy z kamieniem” („Woda”, „W rzece Heraklita”, „Notatka”) wyraźniej jeszcze wydobywają wątek antropologiczny. Otóż istota obdarowana rozwiniętym umysłem „wysferzyła się” ze starszych gatunków lub – jak przeczytamy w wierszu „Jaskinia” (tom „Sto pociech”) – „wygłowiła się z pustki”. Z racji owego wyróżnienia musi stoczyć skazaną na klęskę samotną walkę o wyjawienie tajemnic bytu. Szymborską fascynują mikroświaty, takie jak kropla wody czy kamień, w których zawiera się całe istnienie, łącznie z pamięcią przemian ewolucji i zdarzeń historii.
„Przypowieść” Herberta wpisuje się w refleksje o pisaniu – tworzeniu światów, ale też ustanawianiu wartości. Szymborska zaś eksponuje utopię poznawczą połączoną z namysłem nad antropogenezą. Herbert zabarwia groteską i rozbraja komizmem horacjański topos poety-ptaka (pięknie zrealizowany w Pieśni 24: „Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony” Kochanowskiego). Szymborska poprzez figurę niemożliwego „śmiechu kamienia” delikatnie deprecjonuje ludzką „czystą ciekawość”. Po serii opisanych prób przeniknięcia do wnętrza kamienia okazuje się, że zmysły rozumiane jako forpoczty poznania nie mogą wypełnić swojej roli.