Tajna broń Adele

Świat czeka na kolejny rekord wokalistki, bo dziś premierę ma jej trzecia płyta „25". To album o upływie czasu i tęsknocie do lat, gdy piła cydr w parku.

Publikacja: 19.11.2015 19:16

Adele cieszy się w muzycznym świecie opinią Midasa: czego się nie dotknie, zamienia się w złoto i obleka platyną.

Jej najsłynniejszy, drugi, album „21" rozszedł się w 30 milionach egzemplarzy. A to znaczy, że Brytyjka przyciągnęła do muzycznych sklepów, tradycyjnych i internetowych, młodych fanów, którzy wcześniej nie mieli ochoty płacić za muzykę. Bez przesady można stwierdzić, że przyczyniła się do uratowania upadającej fonografii. Nagrodą było aż sześć statuetek Grammy.

Magiczną siłę Adele wyczuł Hollywood. Powierzono jej misję śpiewającej dziewczyny Bonda, z której wywiązała się jak nikt wcześniej. Monumentalna interpretacja „Skyfall" przyniosła Brytyjce Oscara i Złoty Glob. Po tak spektakularnym sukcesie zamilkła na trzy lata i było to najbardziej niepokojące milczenie od czasów, gdy Bob Dylan zrobił sobie przerwę w latach 60.

Adele tak jak Dylan postanowiła zapanować nad muzycznym zawrotem głowy i uporządkować życie prywatne, by nie skończyć jak Amy Winehouse, którą pokonała na listach przebojów. Bo Adele ma również w biografii mroczne rozdziały.

Jej ojciec odszedł, gdy miała dwa lata. Na szczęście od najwcześniejszych lat całkowicie oddała się muzyce, teraz zaś wiedzie spokojne życie żony i matki u boku Simona Koneckiego, absolwenta elitarnego Eton College. Nasze tabloidy rozpisują się o jego polskich korzeniach, jednak dbający o anonimowość Simon nigdy na ten temat się nie wypowiadał.

Karierę Adele przyspieszyły nowe media. Gdy sama nie śmiała się promować, piosenki opublikował na portalu MySpace jej przyjaciel. Zachwycił się nimi Richard Rusell, szef niezależnej wytwórni XL Recordings. Zadzwonił z propozycją kontraktu, ale wokalistka myślała, że to żart, bo nie znała żadnej nazwy wytwórni fonograficznej poza Virgin.

O tym, jak niebezpieczną konkurentką potrafi być Adele, przekonał się agent 007, który we wcześniejszych wcieleniach pokonał wszystkich, a w tym roku przegrał, i to właśnie ze swoją rodaczką. Na YouTube doszło bowiem do pojedynku trailerów zapowiadających filmową premierę nowego Bonda i muzyczną Adele, ale agent 007 był bez szans. On miał swojego Q, który wymyśla cudowne militarne zabawki, a wokalistka opanowała do perfekcji autopromocję z użyciem Twittera i talent show.

Dawkując newsy, Adele podgrzewała atmosferę oczekiwania na nowe CD. Skutek jest porażający. Teledysk „Hello" po premierze w ciągu godziny obejrzało milion odbiorców. Po dwóch dniach było ich już 100 milionów. Media spekulują, jaki będzie wynik w dniu dzisiejszej premiery.

O tym, że po trzyletniej przerwie Adele czuje się mocna jak nigdy wcześniej, świadczy jej zapowiedź: – Moja poprzednia płyta dotyczyła rozpadu. Najnowsza mówi o pogodzeniu się sobą, z upływem czasu, z tym, co zrobiłam i czego nie zrobiłam.

Z tym upływem czasu musi być coś na rzeczy, skoro w tytułach kolejnych albumów, sygnujących datę rozpoczęcia pracy w studio, nawiązuje do swojego wieku. Strach pomyśleć, jak będzie refleksyjna w przyszłości, skoro już teraz 27-letnia wokalistka śpiewa piosenkę „When We Were Young".

To wspaniała ballada i kunsztownie napisany wiersz z suspensem. Na początku można odnieść wrażenie, że portretuje spotkanie dwóch kobiet, które łączy chwila samotności. Starsza wraca do przeszłości, młodsza wybiega w przyszłość. Połączyła je pamięć Adele, bo to ona sama – wczoraj i dziś. Ta dzisiejsza jest pozornie ustabilizowana, lecz czas odnawia stare lęki. Dlatego piosenka stanowi niezwykłe wyznanie. Adele ma pewność, że podziwia ją cały świat, ale przed sobą wątpliwości i niespełnień nie ukryje.

Na otwarcie płyty zaśpiewała „Hello", kompozycję napisaną w nowym domu w Kalifornii. To również próba skomunikowania się z przeszłością, z Anglią i przyjaciółmi. Adele nie ukrywa, że stała się kimś innym, niż była, i nie chodzi tylko o przeprowadzkę na drugą stronę oceanu, lecz o zmianę wywołaną nową rodzinną rolą.

O ile drugi bestsellerowy album mienił się również dynamicznymi rytmami oraz zmianą nastrojów, o tyle „25" ma dramaturgię wolniejszą, a jednocześnie pogłębioną. „I Miss You" Adele śpiewa łamiącym się głosem w rytm dudniących bębnów.

Generalnie wybrała kompozycje przejrzyste, z aranżacją ograniczoną do jednego wyeksponowanego instrumentu. W „Remedy" jest nim fortepian. „Send My Love" rozwija się w rytm akordów gitary akustycznej, aż dochodzi do niemal radosnego finału. Tę aurę kontynuuje „Water under the Bridge".

„Milions Years Ago" to piosenka, która bardzo zbliży fanów do Adele. Wyznaje, że jak wielu z nas nie jest osobą, jaką chciała być. Chodząc po miejscach swojej młodości, uzmysławia sobie, że tęskni do mamy, do przyjaciół. Daje też znać żal, że ledwie wszystko się zaczęło, a już znalazła się w złotej klatce i przeraża ją perspektywa braku wyboru.

Brytyjka ma jednak na swoje lęki tajną broń – to matczyna miłość i rodzicielskie poświęcenie, o których śpiewa w najbardziej słonecznej piosence albumu „Sweetest Devotion". Rozpoczyna ją i kończy słodka paplanina synka – remedium na każdy rodzaj depresji.

Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali